Jarosinski nie jest (z tego co mi wiadomo) ani Polakiem, ani Niemcem. Jest Amerykaninem. Sam mówi, że chciał się wyrwać z beznadziejnej amerykańskiej prowincji (Tak, tak. Ameryka to nie tylko Nowy Jork i San Francisco) i zobaczyć trochę starego świata. Trafił więc do Niemiec na stypendium. Studiował jak każdy porządny niemiecki student na kilku uniwerkach: w Bonn, Freiburgu i Berlinie. I tak mu się spodobało, że dziś wykłada literaturę niemiecką na Uniwersytecie Pennsylwańskim.
Ale to oczywiście nie wszystko. Bo jest też gwiazdą Twittera. No, może nie taką, jak @justinbieber (46 mln 102 tys. 396 followersów). Ani nawet NYTimeskrugman (prawie 2 mln followersów). Eric Jarosinski działa w sieci pod kryptonimem @NeinQuarterly. Śledzi go ponad 40 tys. osób, co jak na fakt, że nie jest ani muzykiem pop, ani laureatem nagrody Nobla i publicystą „New York Timesa” jest i tak wynikiem dość niesamowitym. W przeciwieństwie do innych twitterowiczów @NeinQuarterly nie pisze ani o swoich stanach emocjonalnych ani nie linkuje w kółko swoich artykułów we wszelakich mediach. Jarosinski bardzo konsekwentnie tworzy w sieci postać. Cynicznego utopisty-negacjonisty. Wypisz wymaluj niemieckiego intelektualisty z czasów republiki weimarskiej. Jakiejś dziwacznej mieszanki Theodora Adorno, Bertolda Brechta, Josepha Rotha, Franza Kafki, Siegfrieda Krackauera albo Alfreda Kerra. To tak jakby ktoś wrzucił ich dzienniki i rozproszone pisma do miksera. Przycisnął przycisk start i wypił cały powstały w ten sposób gęsty i zawiesisty bełt. Pełen mrocznych, mizoginicznych, elitarystycznych, pesymistycznych i niepoprawnych aforyzmów. Na każdą okazję.
Oto próbka jego możliwości. Czasem (choć rzadko) bywa aktualny. „A więc NSA podsłuchiwała rozmowy Merkel. Wiele okazało się być telefonami do NSA”. Albo „Wchodzi oficer NSA do baru, a barman na to: Mannhattan? Nie. Berlin”. Innym znów razem polityzuje w sposób dużo bardziej subtelny: „W internecie nikt nie wie, że jesteś marksizującą burżuazujną akademicką świnią”. Częściej jego wpisy są po prostu nihilistyczną afirmacją bezsensu codzienności. „Dobra wiadomość jest taka, że dziś już czwartek. Jednocześnie to jest również ta zła wiadomość”. „Niemcy mówią „Donnerstag”. Jest to słowo uźywane do wyraźenia frustracji z powodu tego, że tydzień nie chce się skończyć”. Jeszcze kiedy indziej @NeinQuarterly jest po prostu smutasem i melancholikiem. „Ciągle jeszcze pamiętam, gdy nic coś jednak znaczyło”. Ja sam najbardziej lubię te technofobiczne wpisy. Jak choćby ten (z konieczności po angielsku) „Maybe it’s time to unkindle your relationship to print”. Albo „Social media isn’t society plus media. It’s society minus society”.
Ale czytając twitty Jarosinskiego ktoś zainteresowany Niemcami odniesie jeszcze jedną korzyść. Zobaczy subtelną i prowadzoną na wysokim poziomie intelektualnym grę niemiecko-amerykańskich stereotypów. Z jednej strony amerykańskiej wizji Niemców jako żłopiących piwo grubasów i potencjalnych podpalaczy świata. Z drugiej niemieckiego obrazu Amerykanów jako żłopiących burbona grubasów (jeszcze większych) i (już nawet nie potencjalnych) podpalaczy świata. Gdybym miał czas i talent to powołałbym do życia taką samą polsko-niemiecką postać. Ale na razie nie mam czasu i muszę się troszczyć o własnego (serdecznie zapraszam przyszłych followersów!) awatara.