Trudno wskazać winnego. Dotarłem pod tęczę chwilę po tym, jak spłonęła, a rozentuzjazmowani ludzie robili sobie ochoczo zdjęcia przed dymiącym jeszcze, na powrót czarnym szkieletem, wykrzykując, że „niemożliwe jest, żeby taka pedalska tęcza stała na przedwojennym, zabytkowym placu”. Gdyby mogli, pewnie by rozebrali i sam szkielet, ale zostawili go – wiadomo, że miasto będzie chciało ją odtworzyć. Wtedy i oni wrócą. I tak będzie do chwili, aż komuś się ta zabawa wreszcie znudzi.

Przez długi czas trudno mi było zrozumieć, jak to się stało, że palenie tęczy stało się zwyczajem dopiero teraz. Przez cały czas festiwalu piłkarskiego, jakim było niedawne Euro 2012, tęcza stała przecież spokojnie. Przechodnie się pod nią fotografowali – nawet wchodzili na nią – i bez zastrzeżeń spędzali długie wieczory przed barami na placu Zbawiciela. Nawet po nieudanych występach biało-czerwonych, gdy w jej pobliżu przewijały się tłumy „rozkołysanych” alkoholem kibiców, nikt nie zdecydował się choćby na drobne naruszenie. Ale wystarczyła jedna iskra i poszło. Teraz naprawdę nie ma znaczenia, jak interpretujemy tę tęczę, będzie ona i tak jednoznacznie kojarzona. Nie chodzi wcale o mniejszości seksualne, ale o establishment, którego ta tęcza stała się symbolem.

Argumenty są tutaj zbędne. Ci, którzy podpalali tęczę z pewnością nie mieli wiele wspólnego ani z kościołem Najświętszego Zbawiciela, ani z samym placem, być może nawet niewiele wspólnego mieli z samą Warszawą. Teraz, gdy zdecydujemy się na odtworzenie tej instalacji, musimy być świadomi, że nasz gest spotka się z odpowiedzią. Nie możemy akceptować niszczenia tęczy, ale musimy być też przygotowani na to, w jaką formę konfliktu została ona wpleciona: niszczenia oraz odtwarzania symbolu. Być może nastał moment, by spróbować wydostać się z tej zerojedynkowej perspektywy.

Przy tej okazji Plac Zbawiciela pokazał nam, że nie jest tylko salonem zblazowanej młodej Warszawy. Stał się swoistą agorą, w której różne grupy społeczne starają się zaznaczyć swą obecność. Krótko po opadnięciu emocji, w nadpalonym szkielecie pojawiły się pojedyncze kwiaty, spontanicznie pozostawione przez solidaryzujących się z nią mieszkańców. Dialog na symbole będzie trwał. Miejmy tylko nadzieję, że nie przeniesie się w inne miejsca.

zdjecie 1