OKLADKAWłaśnie trzymam w swoich rękach nietuzinkową kolorowankę, która nie do końca nią jest.

A mam okazję spokojnie przyjrzeć się książce tylko dlatego, że moje córki są w szkole. W domu nie rozstają się z nią ani przez chwilę, co dobrze świadczy o „Kolorowych Miastach”! Na szczęście dość łatwo się nimi podzielić. Pozwala na to ich format – książka jest duża i solidna, można więc kolorować ją wspólnie.

Pomimo tego że zakup „Kolorowych Miast” wiąże się z niemałym wydatkiem (książka kosztuje blisko 50 złotych), naprawdę warto je nabyć. Tym bardziej że nie jest to jednorazowa kolorowanka. Trudno tu zresztą mówić o „kolorowaniu”. W zasadzie czytelnik nie tyle koloruje, co samodzielnie ilustruje swój egzemplarz książki. „Kolorowe Miasta” to również książka do czytania. Zawiera ona historie czternastu artystów z różnych krajów (choć niemal połowa z nich to Polacy). Każdy z nich odpowiada na kilka stałych pytań, wypełniając ankietę o sobie i mieście, które z jakiegoś powodu jest bliskie jego sercu. W ten sposób poznajemy jak najbardziej subiektywne wizerunki miast z sześciu kontynentów. Odwiedzamy m.in. Lublin, Kazimierz Dolny, Warszawę, ale i Jeonju (miasto w Korei Południowej), australijskie Melbourne, turecką Ankarę… Ilustracje artystów są opisane i uzasadnione. Mieszają realizm z fantazją i historią, a nawet z własnymi wspomnieniami i przeżyciami. Razem – historie i rysunki – tworzą inspirującą i pouczającą całość, ciekawą zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych.

foto 2

Kolejną ciekawostką jest dwujęzyczność książki. Każdy opis, wstęp, komentarz zamieszczono w „Kolorowych Miastach” po polsku i po angielsku. To naprawdę bardzo „światowa kolorowanka”, jak promuje ją wydawnictwo Tashka wraz z Galerią ‘IllustrateYourself’, oddając do rąk czytelnika wspólne dzieło – oryginalny i intrygujący przewodnik po miejscach znanych i mniej znanych. Każdy artysta opracował temat we własnym stylu, z odrębnym, insajderskim spojrzeniem. Ich style są różne, nie wszystkie przemawiają w równym stopniu do odbiorcy, ale w ten sposób łatwo znaleźć coś odpowiedniego dla siebie, a także… pogodzić dzieci kłócące się o poszczególne kolorowanki.

foto 1

Ku wielkiej uciesze moich córek na końcu książki jest miejsce na własną historię i rysunek miasta. Formuła opowiadania swojej historii jest analogiczna do formuły z poprzednich stron książki. Historię trzeba przedstawić także dwujęzycznie! Brawa dla pomysłodawców, w tej książce nic nie jest nudne.

foto 3

Mnie, rodzica, cieszy inna informacja, wyczytana zaraz na wstępie. Wydanie „Kolorowych Miast”, które trzymam w ręku, to pierwsza księga całej serii. I to jest dobra wiadomość! Bo te kilkanaście miejsc opisanych i zilustrowanych w książce to zdecydowanie za mało. Chce się ich oglądać więcej. Przecież światowa urbanistyka ma tyle do zaoferowania. Przy okazji lektury wpadł nam zresztą do głowy pewien pomysł (może dotrze on do autorów serii): a gdyby tak stworzyć księgę z wizerunkami miast widzianymi oczami obcokrajowców? Ciekawe, co o polskich miastach powiedzieliby imigranci, studenci, turyści z innych krajów? Na pewno ich spojrzenie jest inne. Jakkolwiek zdecyduje wydawca – na kolejną księgę „Kolorowych Miast” czekamy już dziś!

 

Książka:

„Kolorowe Miasta”, autor i ilustrator zbiorowy, wybór: Katarzyna Kucharska, Jakub Mazerant, Wydawnictwo Tashka, współpraca: Galeria IllustrateYourself.com, 2013.