Miara ta, jak większość ekonometrycznych wskaźników, nie stanowi kryterium obiektywnej oceny zjawiska. Coroczne ogłoszenie CPI jest jednak wydarzeniem medialnym, a miara ta stała się wygodnym dla dziennikarzy narzędziem opisu „plagi korupcji trawiącej świat”.
Warto zauważyć, że CPI nie jest konstruowany na podstawie sondaży na reprezentatywnych próbach, lecz w oparciu o opinie przedstawicieli biznesu, analityków i ekspertów. Zdaniem części krytyków CPI, narzędzie to przekłamuje rzeczywistość. Jest wątpliwej jakości metodologicznej „sondażem sondaży”, a do tego instrumentem niebezpiecznym i ryzykownym ze względu na medialną popularność (rating CPI może podważać wiarygodność podmiotów państwowych, co z kolei może wpłynąć na relacje w geopolityce i ekonomice globalnej). Niemniej jednak CPI pozwala dostrzec, w których regionach świata korupcja rozwija się najszybciej, a gdzie przestaje być problemem społecznym.
Mapa świata według CPI częściowo przypomina mapę najchętniej wybieranych celów podróży przez turystów z globalnej Północy. Najmniej skorumpowane są kraje skandynawskie oraz Nowa Zelandia, najbardziej – Somalia, Korea Północna, Afganistan, byłe republiki ZSRR z Azji, Wenezuela i Haiti. Afryka Subsaharyjska została wyróżniona przez autorów rankingu z całego kontynentu (kraje Afryki Północnej analizowano razem z Bliskim Wschodem) jako obszar o największym poziomie korupcji na świecie.
Polska zajmuje zwykle miejsce pod koniec trzeciej dziesiątki zestawienia wyników dla blisko 180 krajów, co oznacza, że w naszym kraju jest relatywnie niewielki poziom korupcji. Warto dodać, że dziennikarze co roku z lubością porównują sytuację w Polsce do Botswany. Co ma uzmysławiać ta pseudoelokwentna metafora? Obawiam się, że nie stoi za nią wiedza o przyczynach i skali zjawiska w Afryce Czarnej, a w większym stopniu odzwierciedla ona potrzebę egzotyki w dyskursie prasowym.
Plaga korupcji w Afryce
W Nigerii status suchara zyskał ponury żart: „Prokurator przesłuchuje w sądzie świadka. Pyta: «Czy jest prawdą, że przyjął pan pięć tysięcy dolarów łapówki?». Świadek patrzy przez okno, jakby nie słyszał pytania. Oskarżyciel ponawia pytanie głośniej. Świadek nadal nie odpowiada. Wreszcie sędzia pochyla się i zwraca się do świadka: «Proszę pana, proszę odpowiedzieć na to pytanie». «Och» odrzeka zaskoczony świadek. «Myślałem, że mnie oskarżono o terroryzm, a pytanie o łapówkę było skierowane do wysokiego sądu»”.
Dowcip ten może wydawać się trywialny i mało śmieszny, ale dla badaczy korupcji na globalnym Południu zwraca uwagę na kilka istotnych kwestii. Słabość wymiaru sprawiedliwości, brak zaufania społecznego do instytucji publicznych, trwałość korupcjogennych nawyków politycznych – to czynniki strukturalne, które przyczyniają się do upowszechniania plagi korupcji na Czarnym Lądzie.
Spośród państw Afryki Subsaharyjskiej najlepiej ocenione zostały: wspomniana Botswana (30. miejsce; bez zmian względem poprzedniego roku), Republika Zielonego Przylądka (41.; spadek o dwie pozycje), Seszele (47.; skok o cztery pozycje), Rwanda (49.; skok o jedną pozycję), Mauritius (52.; spadek o osiem pozycji), Lesotho (55.; wzrost o 9 pozycji), Namibia (57.; wzrost o jedną pozycję), Ghana (63.; wzrost o jedną pozycję), Wyspy Świętego Tomasza i Książęca (72.; bez zmian), RPA (71.; spadek o dwie pozycje), Senegal (77.; wzrost o 17 pozycji).
W ostatniej dwudziestce najnowszego rankingu znajduje się osiem państw subsaharyjskich (o jedno mniej niż w 2012 r.). Najgorzej w rankingu wypadły: Somalia (175.; rok wcześniej – też ostatnie miejsce), Sudan Południowy (173.; nie był uwzględniany w zeszłorocznym zestawieniu), Gwinea Bissau (163.; spadek o 13 pozycji), Gwinea Równikowa (163.; bez zmian), Czad (163.; wzrost o dwie pozycje), Erytrea (160.; nie była uwzględniana w zeszłorocznym zestawieniu), Zimbabwe (157.; wzrost o sześć pozycji), Burundi (15.7; wzrost o sześć pozycji), Demokratyczna Republika Konga (155.; wzrost o sześć pozycji), Kongo-Brazzaville (154.; spadek o 10 pozycji).
Państwa upadłe, technokraci i mapa inwestycji zagranicznych
Jakie wnioski można wysnuć z tegorocznego Indeksu Percepcji Korupcji? Najmniej skorumpowane są: A) niewielkie i stabilne politycznie kraje wyspiarskie, często to raje podatkowe dla zagranicznych przedsiębiorców; B) państwa z południowej części kontynentu, najdłużej pozostające w zależności kolonialnej; C) kilka krajów Afryki Zachodniej o dynamicznym wzroście PKB.
Warto podkreślić, że poziom korupcji jest skorelowany z tempem rozwoju PKB – im kraj rozwija się szybciej ekonomicznie, tym mniejszy ma poziom korupcji. Reguła ta dotyczy jednak gospodarek o stabilnym wzroście odnotowywanym od dłuższego czasu, które wykształciły instrumenty współpracy ekonomicznej z zagranicą – jeśli dany kraj notuje wzrost gospodarczy od niedawna, poziom korupcji zwykle pozostaje wysoki. Potwierdza to tezę, że szara strefa rozwija się dynamicznie na początku transformacji, gdy stare instytucje państwowe przestają funkcjonować, a nowe nie zyskały jeszcze zaufania społeczeństwa. Na tym etapie korupcja w pewnym stopniu – jak twierdzą zwolennicy tzw. rewizjonistycznych studiów nad szarą strefą – redukuje dysfunkcje rodzącej się nowej formy biurokracji, uelastycznia niedomogi systemu, zawłaszczając najsłabsze instytucje odpowiedzialne za redystrybucję władzy i własności.
Część czytelników może być zaskoczona stosunkowo wysoką pozycją Rwandy w CPI z ostatnich lat. Kraj ten, w przyszłym roku obchodzący smutną 20. rocznicę ludobójstwa, stał się „państwem policyjnym”, zarządzanym twardą ręką przez Paula Kagame’a. Technokrata ten sukcesywnie przekształca Rwandę w Singapur Afryki – zarówno w wymiarze tempa wzrostu gospodarczego, implementacji nowoczesnych technologii, jak i zwalczania plagi korupcji. Casus Rwandy potwierdza tezę, że w krajach zarządzanych autorytarnie poziom korupcji jest niższy niż w młodych demokracjach (np. Sudan Południowy).
Najbardziej skorumpowane są tzw. państwa upadłe, kraje o największej atrofii instytucji państwowych, pozostające w stanie wojny domowej oraz odbudowujące się po konfliktach wewnętrznych. Przykłady Somalii, Demokratycznej Republiki Konga, Czadu czy Gwinei Równikowej potwierdzają założenie, że korupcja stała się miarą nieobecności skutecznie działających instytucji publicznych i zaniku prawomocności ustroju politycznego.
Biorąc pod uwagę kryteria geograficzne, poziom korupcji w krajach na południe od Sahary rośnie z zachodu na wschód. „Jądrem ciemności” jest – klasycznie od czasów Josepha Conrada – Afryka Centralna, a także Róg Afryki. Afrykańska mapa korupcji nie koresponduje jednak z mapą inwestycji. Wydawać by się mogło, że wysoki poziom korupcji powinien działać odstraszająco na zagranicznych przedsiębiorców (przy wzroście korupcji rośnie ryzyko inwestycyjne). Mimo to od wielu lat w Afryce obserwowalna jest inwazja międzynarodowych podmiotów gospodarczych (koncernów ze świata globalnej Północy, a także państw grupy BRICS, zwłaszcza Chin), często nazywana kolejną falą kolonizacji. Ich strategie inwestycyjne często ujmują korupcję nie jako patologię, którą należy eliminować, ale jako zachętę do wykorzystania szarej strefy do umocnienia swoich wpływów (np. inwestycje Chińczyków w Zimbabwe, DR Konga czy Sudanie Południowym). Nie stoi za nimi niefrasobliwość ekonomiczna, lecz postkolonialna logika handlowa, oparta na paternalizmie i przedmiotowym traktowaniu gospodarek subsaharyjskich.
Spirala biedy i korupcji
Pytanie o przyszłość państw i gospodarek afrykańskich wiąże się z diagnozą zjawiska korupcji – określeniem jego przyczyn i próby ich eliminacji. Co zatem należałoby zmienić w krajach subsaharyjskich, by ich rating CPI uległ poprawie? Kluczową kwestią wydaje się zmiana funkcjonalności i deetnicyzacja instytucji publicznych, rozwój sektora edukacyjnego oraz zmniejszenie rozwarstwienia społecznego.
Ekonomiści potwierdzają współzależność poziomu korupcji i biedy: bieda reprodukuje korupcję, a korupcja petryfikuje ubóstwo. Osoby biedne, słabiej wykształcone, bezrobotne, w większym stopniu uzależnione od kontaktu z sektorem usług publicznych stykają się z korupcją częściej niż osoby o wyższym statusie społeczno-ekonomicznym. Grupom zmarginalizowanym bardziej doskwiera też czysto ekonomiczny ciężar korupcji (biedniejsi płacą częściej, czyli – relatywnie, biorąc pod uwagę ich dochód – więcej niż bogaci).
Zauważmy, że perspektywa ta – oparta na raportach ekonomistów – nie oznacza zgody na antropologiczne założenie o „kulturze biedy” i „mentalności korupcyjnej” – dziedziczeniu niedorozwoju, uczynienia z niego tragicznego emblematu Afryki Subsaharyjskiej. Owszem, podział sfery prywatnej i publicznej w społeczeństwach tradycyjnych jest nieostry, a kulturowe znaczenie daru – wysokie i nacechowane etnicznie. Obserwacja ta nie musi jednak oznaczać powielenia stereotypu o chronicznym upadku ludów afrykańskich. Kierować nas może ku wyjaśnieniom strukturalnym, łączącym poziom mikro (wspólnoty plemienne) z poziomem makro (funkcjonowanie państw i narodów w Afryce), a analizę instytucjonalną umiejscawiającym w kontekście historycznym (dostrzeżenie znaczenia iluzoryczności państwowości afrykańskiej, społecznego przeświadczenia o wyalienowaniu władzy kolonialnej i – często – postkolonialnej).
***
Kiedy turyści z Europy wychodzą z lotniska i przemieszczają się w stronę afrykańskich miast, od razu natrafiają na bilbordy z hasłami antykorupcyjnych kampanii społecznych. Są barwne i estetyczne, bo najczęściej płacą za nie międzynarodowe organizacje pozarządowe. Ich widok może dziwić, zaskakiwać. Po wakacjach na safari ci sami turyści wracając na lotnisko, często już nie zauważają tych samych bilbordów, a bagażowemu zwracają „skromny bakszysz” – na poprawę własnego nastroju.