W ciągu pierwszego roku prezydentury, Janukowycz, wykorzystując wpływ na Sąd Konstytucyjny, zdołał obalić reformę z 2004 roku, która, mocno ograniczając uprawnienia głowy państwa, przekształcała ustrój polityczny Ukrainy z prezydenckiego na parlamentarno-gabinetowy. Dzięki temu Janukowycz ma większą władzę niż jego poprzednik Wiktor Juszczenko i mógł wcielić w życie swój plan zbudowania biznesowego imperium. A to wszystko na oczach oligarchów i ukraińskiego społeczeństwa, mocno rozczarowanych rezultatem pomarańczowej rewolucji oraz całej prezydentury Juszczenki.
Polityka ekonomiczna Janukowycza była nastawiona na wzbogacenie „Rodziny”, co doprowadziło Ukrainę na skraj bankructwa. Aby ratować gospodarkę i swoje rządy, prezydent musiał szukać źródeł finansowania za granicą. Miał trzy opcje: Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy lub Rosja. UE nie była gotowa – i nie musiała – łożyć bajońskich sum na skorumpowany reżim Janukowycza. MFW żądał wprowadzenia poważnych reform, które wymagałyby drakońskich oszczędności w ukraińskim budżecie, przez co Janukowycz mógłby utracić poparcie wśród najuboższych warstw społeczeństwa. Rosja przedstawiła żądania natury politycznej, nie ekonomicznej, czym doprowadziła do zwrotu o 180 stopni w kwestii ukraińskiej współpracy z Unią. W zamian Ukraina ma stopniowo integrować się ze Związkiem Celnym (organizacją Rosji, Białorusi i Kazachstanu), a w perspektywie roku 2015 z Unią Euroazjatycką.
Gotowość, a wręcz zapał Janukowycza do użycia siły przeciw protestującym wynika z prostego faktu, że jeżeli prezydent straci swoje stanowisko polityczne, to on i jego „Rodzina” mogą pożegnać się z całym bogactwem zgromadzonym od 2010 roku.| Anton Shekhovtsov
Aby ratować swoją posadę i pozycję „Rodziny”, Janukowycz zdecydował się na trzecią opcję, co zyskało aprobatę prorosyjskiego lobby z jego najbliższego otoczenia. W tym samym czasie proeuropejskie i prodemokratyczne protesty, które rozpoczęły się w listopadzie 2013 roku, rzuciły wyzwanie rosyjskiemu zwrotowi Janukowycza. Prezydent i prorosyjskie „jastrzębie” uznali te protesty za bardzo poważne zagrożenie dla swoich planów i chcieli ich jak najszybszego zakończenia. Janukowycz dokonał też aktu osobistej zemsty poprzez brutalny atak na pokojową manifestację z 30 listopada: w końcu w 2004 roku, podczas pomarańczowej rewolucji, jako ówczesny premier, Janukowycz żądał od prezydenta Leonida Kuczmy brutalnego rozprawienia się z protestującymi, ale Kuczma odmówił użycia przemocy.
Gotowość, a wręcz zapał Janukowycza do użycia siły przeciw protestującym, wynika z prostego faktu, że jeżeli prezydent straci swoje stanowisko polityczne, to on i jego „Rodzina” mogą pożegnać się z całym bogactwem zgromadzonym od 2010 roku. Protesty Euromajdanu stanowią dla nich prawdziwie śmiertelne zagrożenie, są więc gotowi na wszystko, aby zdławić obywatelskie powstanie.
Azyl dla Edwarda Snowdena, powstrzymanie interwencji zbrojnej przeciwko Basharowi al-Assadowi w Syrii, armeńska rezygnacja z politycznego i gospodarczego zbliżenia z UE – to najważniejsze i najnowsze sukcesy Rosji w jej antyzachodnim portfolio.| Anton Shekhovtsov
Rosyjskie władze wykorzystały moment słabości Zachodu, który zmaga się z problemami politycznymi i ekonomicznymi. W takiej sytuacji Rosja mogła przejść do ofensywy. Ukraiński zwrot w stosunkach z Unią nie jest jedynym zwycięstwem Rosji na arenie międzynarodowej. Azyl dla Edwarda Snowdena, powstrzymanie interwencji zbrojnej przeciwko Basharowi al-Assadowi w Syrii, rezygnacja Armenii z politycznego i gospodarczego zbliżenia z UE – to najważniejsze i najnowsze sukcesy Rosji w jej antyzachodnim portfolio. Jednak Rosja również musi stawić czoła dramatycznej sytuacji gospodarczej u siebie. Szczególnie w przypadku Ukrainy widać wyraźnie, iż geopolityczne ambicje prezydenta Putina nie mają pokrycia w ekonomicznym i politycznym potencjale jego kraju. Projektowana Unia Euroazjatycka jest tak naprawdę próbą przedłużenia racji bytu obecnej władzy na Kremlu, która jest wewnętrznie podkopywane przez nienowoczesny charakter systemu politycznego i gospodarczego. Nawet jeśli Putinowi uda się powołać do życia Unię Euroazjatycką, ten projekt tylko odłoży w czasie upadek jego reżimu, zarówno w sensie politycznym, jak i gospodarczym, a Rosja straci swoje znaczenie geopolityczne.
Rząd Janukowycza już dawno przekroczył granicę zachowania, które mogłyby być akceptowalne przez społeczność międzynarodową. Najwyższy czas na to, aby nałożyć sankcje skierowane przeciwko prezydentowi i jego „Rodzinie”, jak również przeciwko wszystkim tym, którzy przyczynili się do stosowania przemocy przeciwko protestującym na Euromajdanie. Elity polityczne z ekipy Janukowycza rozkradały pieniądze z ukraińskiej gospodarki już od wielu lat; te pieniądze były odkładane i inwestowane w zachodnich instytucjach finansowych. Dlatego Zachód musi nie tylko odmówić prawa wjazdu do UE, Ameryki czy Kanady, ale również przeprowadzić dochodzenia w sprawie inwestycji i depozytów złożonych w zachodnich bankach, zgodnie z wytycznymi międzynarodowej organizacji Financial Action Task Force on Money Laundering.
Obecne milczenie Unii na temat „problemu ukraińskiego”, jak również brak jakichkolwiek konkretnych działań z jej strony są haniebną zdradą milionów ludzi walczących o demokrację i narodowe wyzwolenie. Ukraina wreszcie dotarła do swojego roku 1989: Ukraińcy walczą teraz o sprawę, którą Polacy, Węgrzy, Bułgarzy, Rumuni, Czesi i Słowacy wygrali 25 lat temu z pomocą z Zachodu. Unia Europejska i Stany Zjednoczone muszą spojrzeć w swoje sumienie i zdecydować, czy chcą oglądać jesień wyzwolenia narodu ukraińskiego, czy raczej krwawą bałkanizację Ukrainy.
Tłum. z języka angielskiego: Hubert Czyżewski