O najważniejszych ustawach przegłosowanych w poniedziałek napisał na swoich stronach internetowych m.in. „Hindustan Times”. Znajdziemy wśród nich przepis o nacjonalizacji ukraińskiego mienia państwowego oraz o wprowadzeniu rosyjskiego rubla jako środka płatniczego. Najbardziej anegdotyczną zmianą może być jednak dla obywateli przejście na czas moskiewski (GMT+4), a biorąc pod uwagę, że Rosjanie od trzech lat nie zmieniają czasu na letni, ta poprawka może wywołać dodatkowe komplikacje. Być może dlatego zmianę tę zapowiedziano, nie wprowadzając na razie dekretów wykonawczych.
W gordyjskim węźle krymskiego kryzysu pojawiło się kolejne pytanie – czy uchwały podjęte przez Radę Najwyższą Krymu są ważne, skoro w sobotę ciało to zostało rozwiązane przez konstytucyjnie nadrzędną (mowa oczywiście o ukraińskiej ustawie zasadniczej) Radę Najwyższą Ukrainy. Stało się to dzień przed referendum powszechnie uznawanym przez społeczność międzynarodową za nielegalne.
Ekonomiści zastanawiają się natomiast, kto więcej straci na wprowadzeniu sankcji wobec Rosji. W poniedziałkowym komentarzu na stronach „Sueddeutsche Zeitung” mogliśmy przeczytać śmiałą opinię, według której Putin stoi na straconej pozycji. Realizm – wyjaśnia komentator – oznacza właściwą ocenę środków, którymi się dysponuje. Na szczęście na Zachodzie niemal nikt nie rozważa zastosowania przeciwko mocarstwu atomowemu środków wojskowych. Środki czysto dyplomatyczne nie wchodzą także w rachubę. „Nie do uniknięcia są sankcje, także ciężkie. Nie dlatego, że zmuszą natychmiast Putina do zmiany stanowiska, lecz dlatego, że ich brak prezydent Rosji mógłby zrozumieć jako zachętę do kontynuowania swojej polityki”, wyjaśnia „Sueddeutsche Zeitung”.
Tak też się stało, w poniedziałek sankcje zostały wprowadzone wobec śmiesznie małej liczby 21 osób z Rosji i Ukrainy. Spośród nich ośmiu to politycy krymscy zaangażowani w ruch separatystyczny. Z dotkliwości sankcji można, i należy, się śmiać, bowiem obejmują one ograniczenia wizowe oraz zamrożenie aktywów tych osób w bankach UE. Jest to kara idiotyczna dla każdego, kto posiada rachunek osobisty, a tym śmieszniejsza dla tych, którzy zgromadzili na nim dziesiątki milionów dolarów – przeniesienie środków w dowolne miejsce na kuli ziemskiej nie stanowi bowiem problemu, szczególnie jeśli o takim zagrożeniu wiedziało się od tygodnia.
Powróćmy do „Sueddeutsche Zeitung”, bowiem w tym samym komentarzu znajdziemy środek na prawdziwie dotkliwe sankcje wobec Rosji. Porażka programu modernizacji sprawiła, że kraj ten stał się zależny od surowców. Tylko wpływy z ich sprzedaży pozwalają Putinowi utrzymywać w dobrym nastroju aparat państwowy i zaspakajać potrzeby ludności. „Pieniądze [z eksportu surowców] uczyniły z Putina pozornego olbrzyma. W izolacji i w gospodarczym sporze z Zachodem jego system nie przetrwa” – przewiduje niemiecka gazeta.
Ekonomiści szacują, że obniżenie cen ropy poniżej poziomu 100 dolarów za baryłkę załamałoby rosyjski budżet. Ale do tego potrzeba zgody OPEC na zwiększenie wydobycia oraz wstrzymania embarga na eksport gazu ze Stanów Zjednoczonych, na co Amerykanie się nie zgodzą ze względu na konieczność dotowania swojej gospodarki tanim surowcem – na co zwrócił uwagę Marek Belka w najnowszym wywiadzie dla „Bloomberg Businesweek Polska”. I tak oto koło się zamyka.