Jan Krzysztof Bielecki, w odróżnieniu od wielu innych liberałów polskich, nie jest doktrynerem. Nie upiera się przy słuszności jakiejś tezy, w którą kiedyś wierzył, ale pozwala zmieniającej się rzeczywistości wpływać na swe poglądy. To cenna zaleta. Sądzę, że korzystnie wyróżnia go ona w obozie polskich liberałów, którzy mieli rzeczywisty wpływ na transformację ustrojową. Spora część z nich nie ma bowiem żadnej ochoty, aby przyznać, iż nie zawsze mieli rację i popełniali błędy (problemem nie jest popełnianie błędów, ale odmowa uczenia się na nich). Niektórzy z nich zdają się wręcz całkowicie ignorować bieg wypadków. W każdej sytuacji, w której fakty przeczą ich przekonaniom twierdzą, że tym gorzej dla faktów, nie przyjmując do wiadomości chociażby lekcji, jakie płyną z ostatniego kryzysu ekonomicznego. A te ostatnie wyraźnie podważają pewne fundamenty ich doktryny.

Bielecki wskazuje na jeden taki przypadek, w moim przekonaniu bardzo charakterystyczny. Otóż w wywiadzie dla „Kultury Liberalnej” stwierdza: „Ortodoksyjny liberał mówi, że kapitał nie ma żadnej narodowości. Dla mnie jest to rozumowanie, które grzeszy naiwnością albo brakiem zdolności analitycznych”. Całkowita zgoda. Trzeba jednak zauważyć, że uznanie bezzasadności tezy o kapitale, który nie zna narodowości ma poważne konsekwencje. Każe się bowiem zastanowić nad słusznością obranej onegdaj drogi naszych reform.

Warto także zapytać, czy przezorne było przyzwolenie na to, aby wiele kluczowych zakładów przemysłowych, całych gałęzi produkcyjnych czy wreszcie banków znalazło się w rękach zagranicznych korporacji? Wiele wskazuje na to, że w ten sposób zbudowaliśmy gospodarkę, na którą jako wspólnota nie mamy obecnie żadnego wpływu, co powoduje, iż np. w kwestii innowacyjności staliśmy się nieomal zupełnie bezradni. Polska gospodarka stała się zależna od decyzji, które zapadają poza Polską, co nadało jej charakter peryferyjny. Nie brak głosów, które mówią, że w ten sposób na trwale skazaliśmy się na peryferyjność.

Wielu polskich liberałów nie ma żadnej ochoty, aby przyznać, iż nie zawsze mieli rację i popełniali błędy. Niektórzy z nich zdają się wręcz całkowicie ignorować bieg wypadków. | Andrzej Szahaj

W tym kontekście trzeba także na nowo przemyśleć rolę państwa. Bielecki ma rację, gdy sugeruje, że i w tym aspekcie polski liberalizm z lat 90. pobłądził. Nie można dłużej myśleć o państwie jako wrogiej agendzie, której rolę trzeba ograniczyć do minimum. Podobnie jak nie można dłużej absolutyzować wolności jako wartości, której realizacja zapewni nam raj na ziemi. Rozumiem, że mówiąc o konieczności połączenia wolności z odpowiedzialnością Bielecki mówi po prostu o tym, że istnieje pilna konieczność rewitalizacji pojęcia dobra wspólnego, które nie jest wcale tożsame z sumą pomyślności poszczególnych jednostek. Te ostatnie zbyt często myślą o wolności jako przyzwoleniu na egoizm i dbanie jedynie o swój własny, wąsko pojmowany interes materialny, na ogół bez oglądania się na społeczne koszty jego realizacji (jak np. degradacja przyrodniczego i kulturowego krajobrazu czy unikanie wspólnotowych zobowiązań w postaci uczciwego płacenia podatków).

Najwyższa już pora, aby odejść w naszym myśleniu o liberalizmie od jego neoliberalnej sztancy, która w moim przekonaniu przyczyniła się do kompromitacji idei liberalizmu jako takiego. Im więcej będzie liberałów pokroju Bieleckiego, którzy wyciągają wnioski z błędów neoliberalizmu i porzucą szereg naiwnie, choć w dobrej wierze przyjmowanych kiedyś dogmatów, tym większa szansa, że sam liberalizm stanie się ponownie atrakcyjną oferta ideową i ekonomiczną. Musi on jednak sięgnąć do swych wersji dziś prawie zupełnie zapomnianych (np. w postaci liberalizmu etycznego Johna Stuarta Milla, brytyjskiego Nowego Liberalizmu, czy liberalizmu politycznego Johna Rawlsa), w których dobro jednostki, jej szanse na realizację planów życiowych łączono z dobrem wspólnoty, zaś akcent na rolę wolności był równoważony docenieniem wagi równości i sprawiedliwości. O tych dwóch rzeczach polski liberalizm kiedyś zapomniał i najwyższa pora, aby mu tę pamięć przywrócić.