Sprawa ta może nie jest szczególnie świeża, bo już dwa lata temu pisała o niej „Gazeta Stołeczna” . Coraz śmielej jednak mówi się, że za kilka lat to właśnie na zachodzie Warszawy będzie skupiać się życie miasta. Gdy mówimy, że pewien obszar jest centrum miasta, chodzi nam przecież o to, że to właśnie tam znajduje się jego „punkt ciężkości”, czyli – jak ujmował to pojęcie Aleksander Wallis – jest to miejsce nie tylko fizycznej, ale i społecznej koncentracji wielu najważniejszych funkcji. Ujęcie to bardzo dobrze stosowało się do tradycyjnych miast zachodnioeuropejskich, w których występowało jedno centrum, utożsamiane zazwyczaj przez rynek. W przypadku Warszawy ta perspektywa musi jednak ulec pewnemu zniuansowaniu.
Winny jest XVIII wiek?
Problem zdefiniowana centrum Warszawy ma swoje źródło głęboko w historii miasta i sięga w lat I Rzeczpospolitej. Wtedy to bowiem obok tradycyjnego miasta, które nosiło nazwę Warszawa (a ograniczało się do murów dzisiejszego Starego Miasta) powstało wiele małych, niezależnych miasteczek (jurydyk), które będąc w rękach magnatów, stanowiły zupełnie niezależne centra. Kiedy jednak w połowie XVIII wieku nadeszło zagrożenie dżumą oraz atakami militarnymi, zdecydowano się osłonić ten gęsto zabudowany rejon Warszawy oraz okolic pasem wałów (był to tak zwany Okop Lubomirskiego). W ten oto sposób powstała nowa granica miasta, wyznaczające jego skraj na wiele następnych dekad.
Źródło: Wikipedia
Zabudowany obszar, który znalazł się w granicach wałów rozwijał się wewnętrznie i zagęszczał, z czasem zyskując kształt regularnej przestrzeni miejskiej (warto nadmienić, że zabudowywał się on w różnym tempie). To w tym właśnie czasie przestano myśleć o Warszawie jako synonimie Starego Miasta, a zaczęto określać tą nazwą i stapiające się w całość i zanikające jurydyki. Powstanie w połowie XIX wieku dworca kolejowego u zbiegu ul. Marszałkowskiej oraz Alei Jerozolimskich wyznaczyło przyszłą lokalizację centrum miasta, którą – chyba już tylko nominalnie – mamy do dziś.
Centrum czy galeria?
Dziś, gdy centralnym punktem miasta przestają być jego przestrzenie miejskie, a stają się nim wnętrza wielkich centrów handlowych koncertujące w sobie dotychczasowe funkcje zarezerwowane dla ulicy (handel i rozrywkę), zaburzeniu uległo również znaczenie samego centrum.
Wysyp galerii handlowych w Warszawie, położonych już nie tylko na odległych osiedlach mieszkaniowych, ale i w centralnych dzielnicach, bardzo silnie zmieniły orientację mieszkańców w przestrzeni miasta. Dziś, gdy jedzie się na zakupy, to nie myśli się o tym, jakie ulice odwiedzić, tylko w której galerii handlowej znajduje się wybrany sklep. Preferujemy te, w których jest wszystko, jeśli jednak zdecydujemy się podróżować w poszukiwaniu zakupów, prawdopodobnie wybierzemy kolejną galerię handlową.
Oczywiście niektórzy z nas walczą z tymi przypadłościami i starają się omijać podobne twory, niezmiennie jednak wysysają one z naszych ulic setki tysięcy osób. Ich centrotwórczy potencjał został już zresztą zauważony. W Warszawie, w miejscach zupełnie oddalonych do Śródmieścia, powstają osiedla mieszkaniowe, zlokalizowane nieopodal popularnych galerii handlowych i reklamują swoją okolicę jako centrum Warszawy.
To oczywiście przede wszystkim chytry zabieg reklamowy. Jednak przy rozproszeniu współczesnego centrum Warszawy tego rodzaju myślenie nie jest odosobnione. Wspomniany rejon to jeden z najgęściej zabudowanych biurami obszarów w Warszawie, znajdujący się wprawdzie z dala od tradycyjnego centrum, jednak mający w sobie wiele z klasycznego, w sposób amerykański definiowanego CBD – Central Business District (w klasycznych amerykańskich definicjach centrum miasta było wyznaczane właśnie przez wysokie biurowce).
Wola to warszawski Manhattan?
Czy zatem podobny centralny dystrykt biurowy wyrośnie wkrótce na Woli? Czy doświadczymy budowy kolejnych galerii handlowych? Z pewnością dzielnica wystrzeli jeszcze w górę, ponieważ wiele jej terenów nie jest objętych miejscowym planem zagospodarowania. Z kolei te jeszcze nieuchwalone przewidują budowę wysokościowców. Kiedy zaś przez Wolę przejedzie metro, dzielnica niepomiernie zyska na wartości. Ciekawe inwestycje, jak modernizacja kompleksu fabryki Norblina lub odkładane od niepamiętnych czasów zagospodarowanie dawnego browaru Haberbusch i Schiele być może wreszcie ruszą.
Przestrzenie miejskie przestają być centralnym punktem miasta. Są nimi wnętrza wielkich centrów handlowych koncertujące w sobie dotychczasowe funkcje zarezerwowane dla ulicy (handel i rozrywkę). Zaburzeniu uległo również znaczenie samego centrum.| Wojciech Kacperski
Rozproszonemu centrum Warszawy jakie znamy obecnie może być jednak trudno „przemieścić się” na zachód stolicy. Zbyt długo trwało ono na swoim tradycyjnym obszarze, czyli w okolicach Marszałkowskiej, Traktu Królewskiego oraz Ogrodu Saskiego. Niezależnie od tego, jak za pomocą wieżowców wyrośnie Wola, to dawne miejsca centralne wciąż będą przyciągać ludzi.
Pamiętajmy, że centrum nie musi być kształtowane jedynie wewnętrznie – w Warszawie było ono przez wieki kształtowane poprzez przyrost na ówczesnych obrzeżach (ogromna w tym rola sejmów szlacheckich, które pomimo że odbywały się poza granicami miasta, miały przecież bezpośredni wpływ samo miasto). Pytaniem więc pozostaje, czy aktualne procesy urbanizacyjne będą mogły cokolwiek istotnie zmienić. Wydaje się, że nawet suburbanizacja nie przeniosła centrum Warszawy w inne miejsce.
Na jednej z niedawnych konferencji na temat centrum Warszawy znany varsavianista dr Marek Ostrowski bardzo trafnie zauważył, że „centrum” jest zawsze określane przez „peryferie” i nigdy nie wyzwoli się z owej opozycji. Dzisiejsze procesy modernizacyjne na warszawskiej Woli mogą w związku z tym jedynie wzmocnić śródmiejski obszar Warszawy (bo pamiętajmy, że w części administracyjnej dzielnicy Wola znajduje się historyczna granica dawnego, XVIII-wiecznego miasta).
Stolica zawsze będzie miastem do pewnego stopnia policentrycznym – nie będzie miała jednego serca, ale kilka miejsc zagęszczenia funkcji w swojej śródmiejskiej strefie. Nie warto zatem szukać terenów, gdzie owo zmitologizowane jedno „centrum” może się przenieść na stałe. Prędzej czy później bowiem i tak wrócimy pod Pałac Kultury.