Współczesna Polska dorobiła się Czas_Gniewu_okladkawybitnego pisarza politycznego. Robert Krasowski dostarczył nam w ostatnich latach wystarczająco wiele materiału, by zasłużyć sobie na takie miano. Jego ostatnia książka „Czas gniewu. Rozkwit i upadek imperium SLD” potwierdza tę pozycję. Po znakomitym „Po południu” (i nudnawych wywiadach z Leszkiem Millerem, Ludwikiem Dornem i Janem Rokitą) Krasowski daje czytelnikowi drugą część trylogii o historii III RP: soczystą i świetnie napisaną analizę triumfu i upadku postkomunistycznej lewicy.

Jest jasne, kogo autor uznaje za swojego patrona: niemal na każdej stronie jego książki widać fascynację Niccoló Machiavellim. Krasowski bierze od florenckiego urzędnika rozumienie polityki jako sfery autonomicznej, w której nie mają zastosowania definicje dobra i zła znane z innych dziedzin życia; sfery, w której cnota i moralność przynieść mogą więcej szkody niż pożytku, w której chodzi przede wszystkim o zdobycie i utrzymanie władzy. Co więcej Krasowski w ślad za Machiavellim uważa, że taki cel jest zdrowszy, a ci, którzy go obierają, mają zazwyczaj lepszy wpływ na państwo niż ci, którzy domagają się od polityki cnotliwości.

Krasowski nie ocenia pochopnie swoich bohaterów, patrzy na nich chłodno. Pokazuje, w jaki sposób antykomunizm okazał się największym motorem napędowym SLD, jednoczącym bardzo różnych ludzi, którzy poczuli się zmuszeni do obrony swojego statusu w nowej rzeczywistości. Pokazuje też, w jaki sposób nastąpiła erozja tego obozu po 2001 r., gdy ton polityce zaczęły nadawać partie gniewu. SLD po tym, jak samo zdobyło władzę na fali gniewu, nie umiało sobie następnie z tą społeczną emocją poradzić, kiedy został on skierowany przeciw Sojuszowi już jako partii rządzącej.

Ciekawy jest także dualizm polityki i antypolityki, który stanowi oś książek Krasowskiego, co zresztą zdaje się być do pewnego stopnia odejściem od Machiavellego, który raczej pozostaje w obrębie polityki. Za dwóch antypolityków epoki Krasowski uważa Leszka Balcerowicza i Jerzego Hausnera. Pokazuje świadome odrzucenie przez Balcerowicza reguł polityki jako ciągłej walki o przeżycie oraz determinację, z którą starał się zmienić polską gospodarkę wbrew własnemu interesowi. Opinię Krasowskiego na temat autora polskiej transformacji ekonomicznej trudno jednak przekonywająco uargumentować. To fakt, Balcerowicz chciał z nas zrobić tygrysa gospodarczego, ale jego motywacja nie była wynikiem geniuszu, a wynikała raczej z bezkrytycznego przyjęcia neoliberalnej ideologii, która obowiązywała na przełomie lat 80. i 90., kiedy ten ekonomista kształtował się politycznie. Niemniej jednak Krasowski celnie ukazuje antypolityczną rebelię Balcerowicza i słusznie podkreśla jego rzadko spotykaną nonszalancję, jeśli chodzi o utrzymanie władzy.

Bardzo ciekawie opisał Krasowski także Jerzego Hausnera i jego pomysł na zreformowanie polskiego państwa opiekuńczego. Autor „Czasu gniewu” syntetycznie pokazał, na czym polegał pomysł Hausnera na polską gospodarkę, ukazując przy okazji, jak można dziś przełożyć lewicowe ideały na politykę gospodarczą. Dualizm polityki i antypolityki pozwala się umieścić w wielu interesujących kontekstach: w logice antypolitycznej widzieć można na przykład powstanie i rozwój Wspólnoty Europejskiej – w dużej mierze inspirowanej słabo radzącymi sobie w polityce cnotami chrześcijańskimi, opartej na niezbyt makiawelicznej idei kompromisu. To właśnie antypolityczne źródła integracji wydają się źródłem jej niebywałego sukcesu, ale mogą także stać się zarazem przyczyną jej klęski.

W pełni makiaweliczna jest natomiast u Krasowskiego fascynacja polityczną przemocą. Tak jak autor „Księcia” lubił opisywać tortury i polityczne morderstwa (sam był zresztą torturowany przez Medyceuszy), tak Krasowski w literacko znakomitym opisie sylwetki Leppera nie oszczędza czytelnikowi szczegółów kary chłosty, którą ten wymierzył zarządcy komisarycznego zadłużonego gospodarstwa. Zapach krwi unosi się też nad gabinetami polityków z Wiejskiej – Krasowski chętnie pisze, że dawniej ten czy inny spór zakończyłby się użyciem sztyletu, a czytelnik ma wrażenie, że na kolejnej kartce Miller zasztyletuje Kwaśniewskiego albo odwrotnie, co zresztą świadczy o literackim kunszcie autora.

U Krasowskiego istnieje także – implicite – makiaweliczna koncepcja racji stanu, która wyznacza politykowi czerwoną linię, której przekroczyć nie może. Co ciekawe najczęściej dostaje się tu Aleksandrowi Kwaśniewskiemu – na przykład za jego niszczącą dla państwa obronę interesów Jana Kulczyka oraz odmowę podpisania reformy podatkowej przygotowanej przez Leszka Balcerowicza, w odniesieniu do której Krasowski pisze, iż „prezydent wykazał się wielkim talentem politycznym, ale też wielkim brakiem klasy”.

Krasowski ma bohaterów, przed którymi odczuwa respekt. Tak jak Machiavelli fascynował się Cesare Borgią czy Franceskiem Sforzą, tak autor „Czasu gniewu” wyraża respekt dla tych, co o władzę biją się mocno i nie oddają jej łatwo. Dlatego na jego szacunek zasłużyli sobie Lech Wałęsa, zdecydowanie bohater pozytywny „Po południu”, i Leszek Miller – choć tu ocena jest mniej jednoznaczna. Widać wyraźnie, że Krasowski lubi bohaterów bitnych, skorych do walki o swoje. Łagodni gracze w rodzaju polityków Unii Wolności czy Jerzego Buzka są niemal zawsze krytykowani za brak zrozumienia reguł polityki.

Choć duch autora „Księcia” jest obecny niemal na każdej stronie „Czasu gniewu”, to pewnego istotnego elementu jego pisania o polityce brakuje mi w książkach Krasowskiego. Nie zastanawia się on nad polskim ustrojem politycznym, mimo że w jednym miejscu nazywa go najgorszym w Europie – przez niejasne zdefiniowanie kompetencji prezydenta i premiera. Szkoda, że Krasowski nie wychodzi poza to jedno mocne stwierdzenie, choć to właśnie konstytucja zdaje się jedną z najważniejszych przyczyn końca politycznej przyjaźni Millera i Kwaśniewskiego, na której wcześniej ufundowane zostały sukcesy SLD.

Dzieło Machiavellego jest przecież nie tylko obroną Realpolitik, jest także refleksją nad systemami politycznymi, stanowi redefinicję koncepcji republikanizmu, którego celem jest zapewnienie ludowi wolności od tyranii, a państwu stabilizacji. Dziś w Polsce równie ważna byłaby refleksja nad transformacjami pojęcia suwerenności czy też możliwością samo-rządu w realiach globalizacji. Ten systemowy i republikański aspekt pisarstwa autora „Dyskursów” zasługuje na silniejszą obecność u Krasowskiego, choćby przy okazji pisania o projekcie IV Rzeczpospolitej w trzeciej części trylogii o historii politycznej współczesnej Polski. Nawet jednak bez tego elementu, książki Krasowskiego stanowią najlepszą analizę historii politycznej współczesnej Polski.

 

Książka:

Robert Krasowski, „Czas gniewu. Rozkwit i upadek imperium SLD”, Czerwone i Czarne, Warszawa 2014.