Jako że mieszkańcy Podkarpacia tradycyjnie zamykają ranking wysokości zarobków w kraju, w większości nie są też stałymi klientami biur podróży, hoteli typu SPA oraz firm oferujących wyprawy safari czy sporty ekstremalne. „Klasa próżniacza” w Rzeszowie ma zupełnie inne oblicze niż w Warszawie – inaczej konsumuje czas wolny, znajdując przyjemności w odmiennych obszarach aktywności.

Aby zredukować narastającą frustrację, powstającą podczas oglądania telewizji śniadaniowych, ukazujących życie Polaków z warszawskiego punktu widzenia, na Podkarpaciu wypracowano własny sposób organizowania sobie weekendu majowego. Znaleźć w nim można zarówno elementy regionalnego folkloru, jak i „nowe świeckie tradycje”

30 kwietnia – PITy i zakupy

O tym, że zbliża się długi weekend majowy świadczą cztery zjawiska. Po pierwsze w miejscach pracy wyraźnie czuć rozluźnienie, po drugie w okolicach urzędów skarbowych trudno znaleźć miejsce parkingowe, po trzecie w hipermarketach do kas podjeżdżają wózki-czołgi załadowane asortymentem okołogrillowym, po czwarte rzeszowski rynek zamienia się w lądowisko dla parasolek pubowo-restauracyjnych. Po dodaniu do tego odgłosów pracujących kosiarek, echa niecenzuralnych słów dobiegających z punktów wymiany opon i odgrzybiania klimatyzacji oraz pejzażu upstrzonego zewsząd pojawiąjącymi się rowerzystami, rysuje nam się obraz przygotowań do majowego odpoczynku.

1 maja – grill start!

Niewątpliwie Święto Pracy uczcić należy z właściwą pompą. Niezależnie od pogody sezon grillowy czas zaczynać! Już od wczesnych godzin popołudniowych nad rzeszowskimi ogródkami działkowymi, drzewiastymi terenami nad Wisłokiem, osiedlowymi balkonami i kampusami studenckimi zagości aromat węgla drzewnego i karkówki. Ten nowy sport narodowy stał się już tradycją, długo wyczekiwaną w zimowe wieczory. Polak na majówce musi w końcu trafić na ruszt.

2 maja – lody z Myszki

Kto był w Rzeszowie, a nie spróbował „lodów z Myszki” – ten nic o mieście nie wie. Najpierw jednak należy odstać swoje w kilkudziesięciometrowej kolejce pod szyldem kiczowatej, ale jakże smacznie kojarzącej się Miki. Następnie uruchomić proces decyzyjny i wybrać „lody w rożku, z podwójną polewą za 5,5 zł”, lub „w waflu bez polewy za 2,8 zł”. A potem triumfalnym krokiem udać się ku ulicy Pod Kasztanami i liczyć na łut szczęścia w walce o wolną ławkę, najlepiej z widokiem na multimedialną fontannę – dumę rzeszowian, obiekt westchnień i adoracji wieczornych.

Niezależnie od pogody sezon grillowy czas zaczynać! Ten nowy sport narodowy stał się już tradycją, długo wyczekiwaną w zimowe wieczory. Polak na majówce musi w końcu trafić na ruszt. | Olga Kurek

3 maja – Pani Aga

W terminarz majówkowy na stałe wpisało się również „Święto Paniagi”. Określenie to wzięło się od pieszczotliwego zdrobnienia najbardziej prestiżowej alei w Rzeszowie – dawnej ulicy Pańskiej a dziś 3-Maja. Włodarze miasta (organizator wydarzenia) wabią mieszkańców plenerowymi koncertami, patriotycznymi uroczystościami, specjalnymi wystawami muzealnymi, ale i kolorowymi jarmarkami z rękodziełami lokalnych artystów, nauką zumby, prezentacją ekologicznej żywności, pokazem mody miejskiej czy intrygująco brzmiącym pokazem „free style drink”. Każdy mieszkaniec Rzeszowa znajdzie jakąś niszę dla realizacji swoich zainteresowań.

4 maja – galering

Bilbordy krzyczące „mid-season sale” znęcą niejednego mieszkańca regionu. Oprócz szaleńczych poszukiwań odzieżowych „białych kruków”, rzeszowianie (z dziećmi) tłumnie uderzą na premierę „Rio 2”, natomiast ci bez potomstwa być może zasiądą przed dużym ekranem na „Niesamowitym Spider-Manie 2, „Noe – wybranym przez Boga” czy „Kochanie chyba cię zabiłem”. Większość wybierze jednak ekrany mniejsze. Wspólne spędzanie majówki przed telewizorem jednoczy wszystkich Polaków, nie tylko mieszkańców Podkarpacia.