kosmonautka OKLADKAMoja córka Nina ma sześć lat. Właściwie od samego początku nasze życie jest długą rozmową o wszystkim. Staram się traktować ją poważnie i sumiennie objaśniać świat. Mówię „nie wiem”, kiedy nie znam odpowiedzi na coraz trudniejsze pytania.

Kilka dni temu wieczorem oglądałam w telewizji gorącą dyskusję, podczas której dwóch zacietrzewionych panów krzyczało na siebie tak głośno, że Nina oderwała się od rysowania i spytała: – Mamo, ale co to jest gender? Ciekawa, na ile rozumie toczącą się debatę, odpowiedziałam pytaniem na pytanie: – A jak ci się wydaje, kochanie? Co to takiego jest?

Nina pomyślała przez chwilę.
– Jakaś zabawka? Jak Monster High”? „Gender High”?
– No nie do końca… – zamyśliłam się, szukając języka, w którym mogłabym jej to jasno wyłożyć.
– Gender to jest płeć kulturowa, mówi się, że dziewczynki się ubierają na różowo, a chłopcy na niebiesko. A co jeśli jakaś dziewczyna lubi niebieski, tak jak ty?
– To może się ubrać na niebiesko! I to jest gender? – zdziwiła się.
– Właściwie tak. Wiesz co, mam tu taką książkę. Bardzo ładna, przejrzyj sobie. – I dałam jej książkę Piotra Wawrzeniuka „Kosmonautka”, wspaniale zilustrowaną przez Dorotę Wojciechowską.

chemiczka_polawiacze_perel

Kiedy Nina czytała, myślałam sobie, że feminizowanie nazw zawodów w języku polskim to zajęcie wyjątkowo niewdzięczne, od lat wprawiające mnie w zakłopotanie. Jestem zwolenniczką równouprawnienia. Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości. Mam jednak problem z nazwami zawodów w rodzaju żeńskim. Zwłaszcza mój własny fach brzmi kiepsko: „filozofka” to słowo niepoważne, jak gdyby zdrobnienie, i nie mogę traktować go serio. No chyba że samcem od „filozofki” byłby „filozofek”. Jeśli nie, to może należałoby się zacząć podpisywać jako „filozofa”, idąc śladem „ministry”? Problem jest naprawdę poważny, zwłaszcza jeśli rację miał Wittgenstein, kiedy mówił, że „granice mojego języka są granicami mojego świata”. Ale ja „filozofy” również nie kupuję. Wydaje mi się nadęta i przegięta. Nie mogłabym się z nią utożsamić. Uważam, że odwracałaby uwagę od meritum, od tego, co mam do powiedzenia. To znaczy, że zostaję „filozofem”. Ale chętnie będę „publicystką”. Zdaję sobie sprawę z tego, że pisząc to, narażam się na krytykę. Czy moją niechęć spowodowało wychowanie w patriarchalnej kulturze? A może puryzm językowy? Wszak, choć „profesorka” mnie razi, „professoressa” już nie, zazdroszczę Włoszkom takiej pięknej i szlachetnej formy.

kosmonautka_polawiacze_perel

Tymczasem Nina przeczytała i okazało się, że nie tylko nie podzielała moich wątpliwości, ale zwróciła uwagę na coś całkiem innego.
– O czym jest ta książka? – zapytałam.
– Ta książka jest o pracy – odpowiedziała bez zastanowienia. – O tym, że nie wiadomo, co cię może w pracy spotkać i co z twoimi dziećmi. Cała książka jest o dziewczynach, raz jest tam coś o tacie.
Pomyślałam, że Nina ma rację, to jest książka o pracy!
– Ale też o różnych innych rzeczach, które można robić… – dodałam.
– Tak, neurochirurżka to jest dziewczyna, która jest neurochirurgiem – zauważyła moja córka.
– A kim ty byś chciała zostać? – spytałam.
– Chemiczką, bo robi różne eksperymenty – odpowiedziała natychmiast.
– Ale jest bardzo zajęta, prawda?
– Można być świetną mamą i dużo pracować – uspokoiła mnie Nina. – Mogłabym być na przykład architektką, zaprojektowałabym dom dla nas. Na pewno nie chciałabym być neurochirurżką, bo wtedy się widzi mózgi.

prezeska_polawiacze_perel

Przeglądając obrazki w książce, spytałam:
– Taką generałką chciałabyś zostać?
– Generalstwo to może jest dla chłopaka bardziej, ale dziewczyna też się może przydać w wojsku, tam, gdzie nie jest ważna siła i takie sprawy.
– A kosmonautką?
– Kosmonautka jest trochę za długo daleko od rodziny – uznała.
– Ale – pomyślałam, że można tu znaleźć pewne korzyści – wiesz, że jak jesteś w kosmosie, to się nie starzejesz?
– O! Super, no to ja chcę być kosmonautką! – dała się przekonać Nina.

Na koniec postanowiłam wrócić do kwestii gender.
– Jak myślisz, dlaczego dziewczynki się bawią lalkami, a chłopcy samochodami?
Nina pogrążyła się w zadumie.
– A tego to ja nie wiem, mamo. Ale – i tu szeroko się uśmiechnęła – lubię oglądać z tobą mecze piłki nożnej. Ty jesteś gender i lubisz mecze, najbardziej Juventus Turyn.

 

Książka: 

Piotr Wawrzeniuk, Kosmonautka, il. Dorota Wojciechowska, konsultacja językowa prof. Mirosław Bańko, Poławiacze Pereł, Warszawa 2014.

Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek