„Kultura Liberalna”: Jaki jest najlepszy, a jaki najgorszy możliwy scenariusz dla Ukrainy na najbliższe tygodnie?
Ola Hnatiuk: Najlepszy możliwy scenariusz to frekwencja w wyborach prezydenckich przekraczająca 70 proc. i wygrana jakiegoś kandydata w pierwszej turze. Jeśli wybory zostaną przeprowadzone co najmniej w 25 proc. okręgach wyborczych obwodów ługańskiego i donieckiego, nie będzie podstaw do stwierdzenia, że obwody te nie głosowały, a zatem – do podważenia wyników. Interesujące w tych wyborach jest to, że po raz pierwszy na ich wynik w znikomym stopniu wpływać będzie nostalgia za ZSSR, najżywsza na Krymie oraz w obwodach donieckim i ługańskim.
A scenariusz najgorszy?
Seria zamachów. Wyników wyborów nie zmienią, ale ugruntują klimat strachu.
Jakie kroki może podjąć Rosja?
Rosyjskie scenariusze działania są proste i zawsze oparte na rozwiązaniach siłowych. Zmienia się tylko taktyka. Zresztą, nawet gdyby Putin chciał od takiego działania odstąpić, to nie sposób nagle ostudzić nienawiści starannie pielęgnowanej przez ostatnie 10 lat. Ukraińcy, ku ich własnemu niebotycznemu zdumieniu, znaleźli się wśród nacji znienawidzonych przez Rosjan. Przez ostatnie miesiące rosyjskie media serwują seanse wrogości, które przyniosły skutek w postaci niespotykanego wcześniej – choć i bez tego nadzwyczaj wysokiego – poparcia dla Putina oraz przyzwolenia na agresję.
Jaki jest cel tej agresywnej polityki?
Celem rosyjskiego prezydenta jest nie tylko odbudowa ZSSR. To ogłosił natychmiast po zagarnięciu władzy. On chce stworzenia cywilizacyjnej alternatywy. Ten projekt na naszych oczach zyskuje poparcie, zwłaszcza wśród skrajnej prawicy w UE, nie wspominając o tradycyjnych rosyjskich sojusznikach. Poparcie to będzie rosło, jeśli nie napotka na zdecydowany sprzeciw. Oto logika stosującego przemoc: posuwa się tak daleko, jak na to pozwoli przeciwnik. Jeśli przeciwnik zaczyna się wahać, czy aby nie urazi agresora, zostaje po prostu unicestwiony. Jest taka scena w filmie Aleksandra Dowżenki „Arsenał”, o bolszewickim powstaniu przeciwko Ukraińskiej Republice w styczniu 1918 r.: żołnierz ukraiński ostrzega bolszewika, że będzie strzelał, ale bolszewik bez wahania wyrywa mu broń i strzela pierwszy. Metafora ukraińskiej walki o niepodległość w 1918 r.
Rosyjskie scenariusze działania są proste i zawsze oparte na rozwiązaniach siłowych. Zmienia się tylko taktyka. | Ola Hnatiuk
Co w tej sytuacji może zrobić Unia Europejska?
Po pierwsze, ponownie zdefiniować własne priorytety polityczne i zagrożenia. Po drugie, jeśli w wyniku tej analizy okaże się, że UE jest jednak wspólnotą wartości, a nie wypadkową zależności od ropy i gazu oraz rosyjskich brudnych pieniędzy, to należałoby ponownie przemyśleć otwarcie wobec Ukrainy – dopuszczające całkowite zniesienie wiz. W tym celu jednak należy pomóc w uszczelnieniu granic ukraińskich. To niełatwe i niepopularne, bo milionowe inwestycje poczyniono w granice UE‒Ukraina. Trudno teraz przyznać, że to pieniądze wydane w sposób nieprzemyślany, podobnie jak nieprzemyślana była polityka wobec Ukrainy – od odmowy stowarzyszenia z NATO, do co najmniej nietrafnych propozycji Partnerstwa Wschodniego.
Jakie decyzje powinien podjąć nowy ukraiński prezydent po zaprzysiężeniu?
Jest ich wiele, ale spróbuję wymienić kilka najważniejszych. Po pierwsze, powinien wyjść z inicjatywą ustaw ograniczających powszechną korupcję, w tym także uniemożliwiających pełnienie funkcji urzędnika państwowego – deputowanego, sędziego, prokuratora i funkcjonariusza organów ścigania – przy jednoczesnym prowadzeniu działalności gospodarczej. Sensowne byłoby też wprowadzenie obowiązku składania deklaracji majątkowych, również przez najbliższą rodzinę urzędnika.
Po drugie, prezydent powinien objąć osobistym patronatem śledztwo nad przestępstwami popełnionymi przez funkcjonariuszy mundurowych i służby nieumundurowane w czasie protestów na Majdanie. Elementem śledztwa powinno być sporządzanie cotygodniowego raportu z jego postępów i wykazu osób skazanych prawomocnym wyrokiem.
Po trzecie, należy stworzyć odrębny fundusz pomocy ofiarom konfliktu, w tym obywatelom ukraińskim, którzy zmuszeni zostali do zmiany miejsca zamieszkania. Fundusz powinien być zarządzany w sposób transparentny i otwarty na pomoc z zagranicy.
Po czwarte, istotna jest decentralizacja władzy – wprowadzenie zasady samorządności, niekoniecznie na wzór reform przeprowadzonych w Polsce, ale z wyraźnym zaznaczeniem sfer kompetencji i odpowiedzialności poszczególnych instytucji.
Wreszcie, po piąte, konieczna jest błyskawiczna renegocjacja umowy stowarzyszeniowej w celu stworzenia perspektywy członkostwa w UE.
Ukraińców czekają również poważne rozmowy na temat własnej tożsamości narodowej oraz historii – tej dawniejszej i tej całkiem współczesnej, kiedy to jedni Ukraińcy strzelali do innych. Kto ma tę dyskusję poprowadzić i czy uważa pani, że Ukraińcy są na tyle zdeterminowani, by przejść ten – niewątpliwie bolesny – proces?
Dyskusje takie toczyły się intensywnie do niedawna. Pisałam o tym między innymi w książce „Pożegnanie z imperium”. Zablokowanie debaty publicznej zauważyłam już na początku rządów Janukowycza. Nałożył się na to postępujący kryzys mediów i brak opiniotwórczych gazet.
Nowy prezydent Ukrainy powinien objąć osobistym patronatem śledztwo nad przestępstwami popełnionymi przez funkcjonariuszy w czasie protestów na Majdanie. | Ola Hnatiuk
Jak powinien wyglądać proces pojednania?
Ukraina to kraj niezwykle zróżnicowany pod względem kulturowym: ani język, ani religia, ani dziedzictwo kulturowe nie są czynnikami jednoczącymi wszystkich obywateli. Wspólnota może zatem powstać jedynie w oparciu o podzielane ideały, przede wszystkim poszanowania dla ludzkiego życia i godności. Kryzys ukraiński jest – jak to kryzys – szansą. Ukraińcy mogą pokazać nie tylko alternatywę dla wschodnioeuropejskiego autorytaryzmu, ale i – w razie powodzenia – atrakcyjność tej drogi.
Oczywiście, ten proces nie dokona się z dnia na dzień. Nie zgadzam się jednak z moim przyjacielem, profesorem Jarosławem Hrycakiem, który za najlepszą receptę uważa model hiszpański, a więc niejako zamrożenie debaty na pokolenie. Wcale nie dlatego, że kieruję się egoizmem: choć prawdą jest, że chciałabym dożyć czasu, gdy można będzie mówić o obywatelstwie ukraińskim opartym na wspólnocie prawdziwych wartości.
Czy polskie doświadczenia mogą być Ukraińcom jakoś pomocne?
Ani Unia Europejska , ani tym bardziej Polska nie mogą być biernymi kibicami. Nie chodzi oczywiście o wyręczanie w zadaniach, ale i nie o leczenie paliatywne. Chodzi o skuteczną i realną pomoc. Niestety, wielokrotnie miałam okazję obserwować – także w polskich instytucjach – pomoc, która polegała na przekładaniu pieniędzy z jednej kieszeni w drugą, czyli finansowaniu własnych urzędników i ekspertów.
Czego oczekuje pani ze strony polskiej?
Pomimo ogromnego wysiłku wielu środowisk, jak też do pewnego czasu spójnej polityki państwa, nie stworzono instytucjonalnych podstaw do dialogu polsko-ukraińskiego, a polityce polskiej – oprócz programów stypendialnych – brakuje systematyczności. Brakuje takich instytucji, jakie powołano natychmiast po uzyskaniu przez Polskę niepodległości w stosunkach z Niemcami: wymiany młodzieży na szeroką skalę, programu umożliwiającego współpracę kulturalną i naukową na wzór DAAD [1] oraz instytucjonalnie zakotwiczonego dialogu historyków na wzór tego, jaki prowadzi Centrum Badań Historycznych w Berlinie. Ośrodki ukraińskie aspirujące do tych zadań nie mają systematycznego wsparcia ze strony polskiej. A przecież kapitał zaufania, mozolnie budowany w ostatnim ćwierćwieczu, niesłychanie łatwo roztrwonić.
Ola Hnatiuk była jedną z uczestniczek konferencji „Ukraine: Thinking Together” (Myśleć z Ukrainą), która odbyła się w Kijowie w dniach 15‒19 maja. Więcej informacji można znaleźć tutaj: http://www.eurozine.com/UserFiles/docs/Kyiv_2014/Programme_Public_EN.pdf.
Przypisy:
[1] DAAD – Deutscher Akademischer Austausch Dienst (Niemiecka Centrala Wymiany Akademickiej).