Postkolonialne dzieje Afryki naznaczone zostały stygmatem krwawych dyktatorów. Część spośród nich ginęła od kul rządnych władzy zamachowców, część umierała ze starości na tronie. Kilku – mimo aury tyrana – szczęśliwie dożyło swoich dni. „Dyktator na emeryturze”, nawet jeśli odcięty od społeczeństwa, nadal je dzieli. Pamięć o nim nie wygasa – amnezja taka mogłaby wszak stać się legitymizacją kolejnych despotów, następców Amina czy Bokassy.
Bokassa umarł na zawał serca w stołecznym Bangi w wieku 75 lat, po krótkim okresie działalności apostolskiej (nadal wierzył, że jest następcą Jezusa). | Błażej Popławski
Jean-Bédel Bokassa, nazywany przez swoich zauszników „Cesarzem Cesarstwa Środkowoafrykańskiego”, a przez przeciwników – ludojadem z Barengo, do końca wierzył w swoją misję polityczną. Po 13 latach krwawych rządów utracił władzę dopiero na skutek interwencji francuskiej w 1979 r. Udał się na wygnanie, z którego powrócił do ojczyzny po siedmiu latach. Zakładał, że środkowoafrykańskie społeczeństwo nadal potrzebuje swojego cesarza. Bokassę szybko aresztowano pod zarzutem zdrady, morderstwa, kanibalizmu i rozkradzenia majątku państwowego. Karę śmierci zamieniono na dożywocie, następnie wyrok skrócono do 20 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie Bokassa opuścił więzienie w Bangi, w którym spędził mniej czasu niż na wygnaniu. Zmarł na zawał serca w stolicy w wieku 75 lat po krótkim okresie działalności apostolskiej (nadal wierzył, że jest następcą Jezusa).
Etiopski wymiar sprawiedliwości w 2007 r. uznał lidera komunistów winnym ludobójstwa i zaocznie skazał na karę śmierci. Obecnie „dyktator na emeryturze” mieszka w Zimbabwe, korzystając z opieki Roberta Mugabe. | Błażej Popławski
Mengystu Hajle Marjam rządził Etiopią ponad ćwierć wieku. Do władzy doszedł – podobnie jak Bokassa – na skutek zamachu stanu w 1974 r. Wymordował opozycję, zabił (prawdopodobnie własnoręcznie) cesarza Haile Selassie, a zwłoki jego starannie ukrył. Znacjonalizował gospodarkę, skolektywizował rolnictwo implementując w Rogu Afryki reformy z ZSRR. „Czerwony terror” i klęska głodu doprowadziły do śmierci 1,5–2 mln Etiopczyków.
W 1991 r., po utracie poparcia Rosjan i na skutek bezpośredniego zagrożenia ze strony oddziałów opozycji, Mengystu Hajle Marjam uciekł do Zimbabwe. Uzyskał azyl polityczny u innego dyktatora, Roberta Mugabe. Etiopski wymiar sprawiedliwości w 2007 r. uznał go winnym ludobójstwa i zaocznie skazał na karę śmierci. Obecnie „dyktator na emeryturze” mieszka nadal w byłej Rodezji, korzystając z opieki Mugabe.
Idi Amin na wygnaniu spędził blisko ćwierć wieku. Żył dostatnio, pod ochroną miejscowych władz i opieką najlepszych lekarzy. Dożył 78 lat, umarł na niewydolność nerek. | Błażej Popławski
Idi Amin – „władca wszystkich stworzeń na ziemi i ryb w morzu, zdobywca Imperium Brytyjskiego w Afryce w ogólności, a Ugandy w szczególności” – rządził zaledwie osiem lat. Okres ten pozostawił krwawą skazę na Perle Afryki, jak nazywana jest Uganda. „Rzeźnik z Kampali”, serwujący na ucztach mięso ludzkie, ale także miłośnik epistolografii (Nixonowi radził aresztowanie przywódców opozycji; Breżniewowi i Mao Zedongowi oferował siebie jako jedynego skutecznego mediatora relacji sinosowieckich; Elżbiecie II groził, że poprowadzi Szkotów do marszu na Londyn) oraz znawca akordeonu, boksu i seksu, doprowadził do śmierci tysiące Ugandyjczyków.
Czystki etniczne, podsycanie nienawiści plemiennej, wygnanie Indusów zachwiało stabilnością kraju. Amin utracił władzę po nieudanej agresji na Tanzanię w 1979 r. Uciekł w objęcia innego dyktatora – do Libii Muamara Kaddafiego. Ostatecznie osiedlił się w Arabii Saudyjskiej. Prawdopodobnie przeszedł na islam. W 1989 r. próbował wrócić do Ugandy, wierząc w odzyskanie rządów. Na wygnaniu spędził blisko ćwierć wieku. Żył dostatnio, pod ochroną miejscowych władz i opieką najlepszych lekarzy. Dożył 78 lat, umarł na niewydolność nerek.
***
Za trzy lata Mengystu Hajle Marjam obchodzić będzie 80. urodziny. W zaciszu domowym, w willi odebranej przez Roberta Mugabe białym plantatorom. W luksusie i spokoju – jak „dyktatorowi na emeryturze” przystało. W jednym z nielicznych wywiadów udzielonych po ucieczce z Etiopii miał on powiedzieć: „Dokąd miałbym pójść? Wszędzie mnie rozpoznają. Jestem przecież Mengystu” [1].
Przypis:
[1] Riccardo Orizio, „Diabeł na emeryturze. Rozmowy z siedmioma dyktatorami”, przekł. Janusz Ruszkowski, Wyd. Zyska i S-ka, Poznań 2004. Jednym z rozmówców włoskiego dziennikarza był także Wojciech Jaruzelski.