Gdyby ktoś w piątkowy wieczór miał możliwość zajrzeć przez okno do sali na dziesiątym piętrze Federalnego Uniwersytetu stanu Paraná w Kurytybie, zamiast studentów siedzących w filozoficznym zamyśle niczym Rodinowski „Myśliciel”, zobaczyłby ich stojących w równym rzędzie niczym grupa wojskowych adeptów i stawiających raz krok do przodu, raz krok do tyłu – za każdym razem, gdy z ust młodego lektora wydobywa się jedno słowo. Kto miałby możliwość na dodatek uchylić okno, usłyszałby następujący szereg słów: torebka, samochód, długopis, dziecko, pani, wino. Na każde wypowiedziane z niebywałą dokładnością słowo studenci automatycznie reagują według ustalonej zasady: długopis – krok do tyłu, torebka – krok do przodu, dziecko – studenci nieomylnie stoją w miejscu. To tylko jedno z ćwiczeń na rozpoznanie rodzaju rzeczowników w języku polskim. Tak oto Brazylijczycy przyswajają, że samochód jest rodzaju męskiego (krok do tyłu), a auto – nijakiego (stoją w miejscu).
Ale niech nikogo nie zmylą pozory. To tylko pierwszy rok polonistyki. Na ostatnim roku ci sami studenci będą już w stanie przeczytać w oryginale Leśmiana i Różewicza.
Jednym z lektorów języka polskiego jest Marcin Raiman – hungarysta, absolwent filologii portugalskiej i polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim, tłumacz i lektor języka portugalskiego i francuskiego. Fakt, że mówi po węgiersku, portugalsku, francusku, rumuńsku i angielsku z pewnością daje mu inne spojrzenie na język ojczysty. Z empatią próbuje wprowadzić Brazylijczyków w tajniki siedmiu polskich przypadków.
W zajęciach z języka polskiego uczestniczą nie tylko studenci pierwszego roku polonistyki, lecz i studenci innych kierunków, którzy zdecydowali się wybrać język polski jako język obcy na zaliczenie. Podczas jednych z pierwszych zajęć w drugim miesiącu nauki studenci poznają zasadę, według której tworzy się rodzaj męski, żeński i nijaki przymiotników.
– Słowo „nazwisko” jest rodzaju nijakiego, musimy zatem użyć przymiotnika zakończonego na „e” – tłumaczy lektor. – Na przykład „to wino jest czerwone” albo „to auto jest nowe”.
Dobrym ćwiczeniem okazuje się więc pytanie o nazwisko. Każdy się przedstawia, po czym lektor zadaje po polsku pytanie:
– Czy twoje nazwisko jest typowo brazylijskie?
– Nie, moje nazwisko nie jest typowo brazylijskie – odpowiadają po kolei pytani studenci. – Moje nazwisko jest… – i tu pojawia się cały szereg krajów, z których pochodzą przodkowie studentów – hiszpańskie, portugalskie, polskie, włoskie, niemieckie.
Z takim oto przekrojem narodowości mamy do czynienia wśród osób uczących się języka polskiego na Federalnym Uniwersytecie stanu Paraná.
Na liście wywieszonej na korytarzu uniwersyteckim również można znaleźć ich nazwiska. Niektóre z nich mniej lub bardziej każą domyślić się, że pradziadek czy prababcia studenta pochodzili z Polski. Większość uległa już znacznym zmianom, „w” z biegiem czasu zastąpiono „v”, nazwiska kobiet kończą się na -ski, a nie na -ska (bez zmiany końcówki na żeńską, by było identyczne z tym, które nosił ojciec). Na liście znajdziemy więc takie nazwiska, jak Setenareski, Czervinski, Sevulski, Czarnik, Kogeratski, Nogas… Ale nie brak również tych hiszpańskich, włoskich czy portugalskich, jak Alves Pereira, Coltro, Sehnem Gomes, Souza de Assis czy Santos. Spośród osiemnastu studentów z pierwszego, drugiego i trzeciego roku, jedenaście osób zadeklarowało, że mają pochodzenie polskie (czasami wyłącznie polskie, w innych przypadkach zarówno polskie, jak i inne). Pozostali podkreślili natomiast pochodzenie włoskie, ukraińskie, urugwajskie, portugalskie, niemieckie, indiańskie, afrykańskie czy hiszpańskie. Przedział wiekowy studentów, podobnie jak i pochodzenie, jest dość szeroki, począwszy od osiemnastolatków po pięćdziesięciolatków. Nie wszyscy poświęcają się tylko i wyłącznie studiom. Wielu studentów polonistyki na co dzień pracuje w różnych zawodach, są wśród nich zarówno nauczyciel angielskiego, jak i pracownik call center, student ekonomii, recepcjonistka, programista, studentka dziennikarstwa, aktorka, hostessa czy designer.
Studia polonistyczne mają charakter wieczorowy, choć liczbą godzin przeznaczonych na naukę języka, literatury i szeroko pojętej kultury polskiej dorównują studiom dziennym pozostałych filologii (na UFPR można studiować również filologie: angielską, włoską, niemiecką, hiszpańską, francuską i japońską).
– Zajęcia trwają od godz. 18.30 do 22.30 (4 godziny lekcyjne, każda po 50 minut z dziesięciominutowymi przerwami). Taka organizacja studiów wynika z obowiązków zawodowych studentów – duża część pracuje w ciągu dnia, a studia wieczorem są ciekawym hobby, próbą odkrycia języka i kultury przodków czy też początkiem dalszej kariery zawodowej – opowiada Marcin Raiman.
Motywacja – dlaczego studia polonistyczne?
– Co motywuje Brazylijczyków do rozpoczęcia studiów polonistycznych? – pytam dr Marcelo Paivę de Souzę, wykładowcę i tłumacza literatury polskiej na język portugalski.
– Motywacje są różnego rodzaju, lecz statystycznie przeważa ta związana z poszukiwaniem korzeni i odnajdywaniem polskiej tożsamości narodowej. Studia te skierowane są do wszystkich potencjalnie zainteresowanych studiami filologicznymi, zwłaszcza filologiami obcymi – twierdzi Marcelo. – Dodatkowo jednak, w związku z istotną obecnością potomków Polaków w stanie Paraná i innych regionach południowej Brazylii, kierunek ten chce wyjść naprzeciw potrzebom tej konkretnej grupy społecznej.
– Mniej więcej połowa studentów ma świadomość swojego polskiego pochodzenia i poprzez studiowanie polonistyki chce temu w pewien sposób nadać głębsze znaczenie – dodaje Marcin Raiman. – Ale zdarzają się również studenci, którzy wybrali polonistykę, by studiować coś egzotycznego albo dlatego, że nie ma na uczelni rusycystyki, więc muszą zadowolić się polonistyką. Są również studenci innych kierunków, którzy przychodzą na lektorat z języka polskiego, ponieważ brakuje im punktów na zaliczenie.
– To właśnie tożsamość narodowa jest głównym powodem studiowania polonistyki – tezę poprzedników podziela również prof. Regina Przybycień, współtwórczyni katedry polonistyki oraz wieloletnia koordynatorka kursu języka polskiego w Centrum Języków Obcych Federalnego Uniwersytetu stanu Paraná.
By potwierdzić opinie wykładowców, warto zadać podobne pytania samym studentom. Podczas zajęć rozdajemy im kwestionariusze, w których zawarte są pytania o motywację, perspektywy, a także o to, czy wiążą swoją przyszłość zawodową z językiem polskim. Na pytanie o to, co zmotywowało ich do podjęcia studiów polonistycznych, padały różne odpowiedzi. Przeważnie było to zainteresowanie polską kulturą („Miałem okazję poznać polską literaturę i po prostu się w niej zakochałem” – napisał Victor, nauczyciel języka angielskiego), zainteresowanie językami słowiańskimi („Usłyszałem kiedyś polską mowę i tak mi się ona spodobała, że postanowiłem podjąć studia polonistyczne” – Kesley, lat 18). Spora grupa przyznaje się do tego, że do studiowania polonistyki popchnęła ich chęć poznania swoich korzeni, innych natomiast pragnienie poznania nowego, egzotycznego języka.
Jakie są ich oczekiwania? Kilka osób chciałoby podjąć pracę jako tłumacz języka polskiego, inni chcieliby zacząć studia w Polsce, kilkoro studentów nie ma żadnych oczekiwań. Niektórzy chcieliby uczyć języka polskiego jako obcego, innym wystarczy opanowanie języka na poziomie podstawowym, tak, by móc swobodnie porozumieć się z Polakami podczas podróży do Europy. Jeszcze inni chcieliby czytać literaturę polską w oryginale lub pojechać do Polski, by odnaleźć tam swoje korzenie. Inni chcą poszerzać swoje własne horyzonty. Jedna ze studentek trzeciego roku chce mieszkać w Polsce, być nauczycielką, tłumaczką lub przewodniczką. Większość studentów podjęła studia polonistyczne, ponieważ uważa, że język polski może być przydatny zawodowo (14 osób), inni traktują naukę polskiego jako hobby (11 osób). Dziesięć osób widzi swoją zawodową przyszłość związaną z językiem polskim, sześć osób jeszcze nie wie, a dwie zdecydowanie odpowiedziały, że w żaden sposób nie wiążą swojej przyszłości z tym językiem.
Na pytanie, czy mieli okazję rozmawiać w domu po polsku, zaledwie jedna osoba odpowiedziała twierdząco. Tylko kilkoro z nich jeszcze przed rozpoczęciem studiów poznało parę słów, kilka podstawowych wulgaryzmów, potrafiło zaśpiewać „Sto lat” podczas rodzinnych uroczystości, choć nie do końca rozumiało jej treść. Aż dziesięć osób odpowiedziało, że w ogóle nie rozmawiało w domu po polsku.
Nikt chyba nie będzie miał wiele trudności z domyśleniem się, jakich odpowiedzi udzielili studenci, gdy zapytano ich o to, co sprawia im największą trudność w nauce języka. Wymowa i deklinacja sprawiają najwięcej kłopotów ankietowanym. Zaraz po nich – pisanie i gramatyka. Jeszcze inni odpowiadali: „Wszystko! Strona bierna, czynna, brak samogłosek!”, „słowa są zupełnie inne od tych w języku portugalskim, bardzo ciężko je zapamiętać”, „tworzenie pytań: jaka? kogo? kto? czego?”. Tylko jedna z osób nie widzi żadnego problemu w nauce języka polskiego: „Nic nie jest trudne. Brakuje mi jednak osób, z którymi mógłbym rozmawiać i ćwiczyć język polski”.
Mieszkająca w Brazylii od trzydziestu lat dr Aleksandra Piasecka-Till, absolwentka filologii klasycznej na UJ, ukończyła również studia magisterskie i doktoranckie z anglistyki na UFSC we Florianopolis. Ucząc przez wiele lat angielskiego na brazylijskich uniwersytetach, nie zapomniała o języku polskim, co doprowadziło ją do podjęcia pracy w katedrze polonistyki Uniwersytetu w Kurytybie w 2010 roku:
– Kwestia perspektyw zawodowych związanych ze znajomością języka i kultury polskiej dotyczy w większym stopniu młodszej części naszych studentów, ponieważ ci starsi w dużej mierze mają już ukończone inne studia i pracują w różnych zawodach. Ta ostatnia grupa często myśli o tłumaczeniach, ale i wśród młodszych studentów wiele jest osób, które podzielają to zainteresowanie. Stosunkowo liczną grupę stanowią również osoby nastawione na nauczanie języka polskiego, zarówno na kursach językowych, jak i w szkołach. Mieszkam dostatecznie długo w Brazylii i widzę, jak zmienia się polityka nauczania języków obcych w tym kraju. Dzięki utworzeniu polonistyki widzę realną możliwość wykształcenia nauczycieli języka polskiego, co może przyczynić się do wprowadzenia nauki polskiego wśród tych społeczności, które sobie tego zażyczą jako alternatywy dla języka angielskiego czy hiszpańskiego albo jako języka dodatkowego. Obecnie trwają dyskusje na temat przedłużenia czasu spędzanego przez brazylijskie dzieci i młodzież w szkołach, co może pozwolić na realizację polonijnych ambicji. Muszę tu wspomnieć o naszym projekcie „Licenciar”, który umożliwia studentom polonistyki podjęcie pierwszych prób dydaktycznych w brazylijskich szkołach jeszcze przed prawdziwymi praktykami pedagogicznymi. Prowadzę ten projekt od 2011 roku i cieszy mnie to, że już kilkoro naszych studentów odbyło takie praktyki w pięciu różnych szkołach podstawowych nauczając języka polskiego. Lekcje są zajęciami dodatkowymi i staramy się prowadzić je w sposób niekonwencjonalny, wprowadzając dużą ilość informacji o zabarwieniu historycznym i kulturowym oraz utrzymać motywację poprzez różnorodność zabaw i gier edukacyjnych.
Jakie cele przyświecają katedrze polonistyki na UFPR?
– Z jednej strony cele polonistyki są takie same jak wszystkich innych filologii obcych na uniwersytecie – opowiada dr Marcelo Paiva de Souza – czyli zapewnienie jak najbardziej wszechstronnego wykształcenia o charakterze historyczno-refleksyjnym, które może zapewnić studentom wystarczająco solidny zasób wiedzy i kompetencji zarówno w dziedzinie języka, jak i literatury polskiej (włączając w to również znajomość różnych aspektów kultury polskiej). Z drugiej strony, biorąc pod uwagę wyjątkowość naszej polonistyki (w Brazylii i, o ile mi wiadomo, w całej Ameryce Łacińskiej nie ma innej instytucji, która oferuje studia licencjackie z języka i literatury polskiej), myślę, że spełniamy strategiczną rolę w rozpowszechnianiu filologii polskiej w świecie akademickim (nie tylko w dziedzinie filologii, ale również w naukach humanistycznych) i w kulturze brazylijskiej w ogóle.
Kiedy zatem pokona się pierwszą przeszkodę, którą jest opanowanie języka, można przejść do nauki takich przedmiotów, jak teoria literatury w języku polskim czy literatura polska. Na tym gruncie jednak również wykładowcy natrafiają na szereg trudności. Piotr Kilanowski, obecnie przebywający na urlopie związanym z podjętymi w tym roku studiami doktoranckimi, opowiada o problemach, z jakimi spotykał się na co dzień w pracy wykładowcy literatury polskiej:
– Pierwszym problemem jest brak dobrych tłumaczeń. Studenci zaczynają czytać literaturę polską w oryginale dopiero na ostatnich semestrach, natomiast na początku studiów kontakt z literaturą polską zostaje nawiązany dzięki przekładom na język portugalski. A tych jest naprawdę niewiele. Nie mówiąc o wybitnie dobrych, których liczba jest znikoma. Zaliczyć można do nich przekłady Schulza, Miłosza, Idy Fink…
Studenci mają trzy obowiązkowe przedmioty z literatury w języku polskim: pierwszym z nich jest teoria literatury po polsku, a kolejnymi literatura I (obejmująca romantyzm i pozytywizm) oraz literatura II (XX wiek). Na studiach zatem kanon lektur zawęża się do literatury XIX i XX wieku.
– Z najmocniejszą jak dotychczas grupą studentów ostatniego roku udało mi się przepracować między innymi poezję Leśmiana, „Inny Świat” Herlinga-Grudzińskiego, „Ferdydurke” Gombrowicza, „Pułapkę” i „Białe małżeństwo” Różewicza, „Policjantów” Mrożka, „Cesarza” Kapuścińskiego, „Rodzinną Europę” i „Zniewolony umysł” Miłosza oraz „Lubiewo” Witkowskiego. Wszystkie te utwory studenci czytali w oryginale. To była wyjątkowa grupa, pierwszy w ogóle nabór na polonistykę.
Na studiach oraz na zajęciach pozauczelnianych studenci mają możliwość szkolić się w dziedzinie tłumaczeń. Niektórzy ze studentów mają już na swoim koncie pierwsze przekłady Schulza czy fragmenty „Lubiewa” Witkowskiego. Na zajęciach z Piotrem Kilanowskim studenci tłumaczyli ponadto fragmenty Hanny Krall, Mariusza Szczygła, Wojciecha Tochmana i innych polskich twórców reportażu. Kiedy pytam, dlaczego te tłumaczenia pozostały w szufladzie, spotykam się z odpowiedzią, która nikogo chyba nie jest w stanie zdziwić:
– Wydawnictwa wydają to, co się sprzeda.
Wynika z tego, że literatura polska nie należy w Brazylii do najbardziej rentownej. Nie licząc Ryszarda Kapuścińskiego czy Wisławy Szymborskiej, której tomik poezji przetłumaczony przez Reginę Przybycień sprzedaje się do dziś w bardzo dużym nakładzie.
Perypetie związane z powstaniem polonistyki – trudne początki
Katedra polonistyki na ponad stuletnim, najstarszym uniwersytecie w Brazylii, zwanym w skrócie UFPR (Universidade Federal do Paraná) jest kierunkiem stawiającym dopiero pierwsze kroki. Wprawdzie ma już swoich świeżych absolwentów, którzy z dyplomem licencjata jedynej polonistyki na kontynencie starają się przetrzeć szlaki na rynku pracy w Brazylii lub kontynuują studia (niektórzy z nich w Polsce), lecz pierwszy nabór studentów na polonistykę miał miejsce dopiero w 2008 roku. Rok ten był szczególny dla Polaków w Brazylii, obchodzono w nim bowiem 140-lecie imigracji polskiej w tym kraju. Lecz same starania o powstanie tego kierunku sięgają lat 80. ubiegłego wieku. Nie można przy tym zapomnieć o istotnej roli imigrantów polskich, którzy byli obecni przy powstawaniu uczelni: prof. Szymonie Kossobudzkim, który był pierwszym profesorem katedry chirurgii oraz prof. Dominiku Łukaszewiczu, założycielu Instytutu Anatomii.
O trudnych początkach i kłopotach o charakterze administracyjno-politycznym opowiada współtwórczyni katedry polonistyki oraz wieloletnia koordynatorka kursu języka polskiego w Centrum Języków Obcych Uniwersytetu Federalnego Stanu Paraná, prof. Regina Przybycień:
– Pierwszy kurs języka polskiego został zorganizowany w 1981 roku, lecz nie w postaci niezależnego kierunku filologicznego, tylko kursu językowego dla licznej w Kurytybie kolonii polskiej i potomków polskich imigrantów. Zapisałam się na ten kurs, ponieważ sama nie mówiłam po polsku. Moi rodzice byli Polakami, ale ja, która urodziłam się już tutaj, jako sześciolatka zbuntowałam się i zaczęłam mówić tylko po portugalsku. W 1993 zostałam koordynatorem kursu języka polskiego i byłam nim przez 17 lat, aż do 2010 roku. Dzięki uporowi konsula Jerzego Brzozowskiego w latach 90. udało się poczynić kolejne kroki w kierunku utworzenia katedry polonistyki. Bardzo mu na tym zależało, wielokrotnie rozmawiał z rektorem i z władzami uniwersyteckimi. W połowie lat 90. napisaliśmy projekt stworzenia kierunku, który łączyłby polonistykę z filologią ukraińską i rosyjską. Chcieliśmy stworzyć coś na kształt slawistyki. Niestety nie udało się tego pomysłu zrealizować. Wicerektor zasugerował wówczas, by stworzyć kurs podyplomowy, który powstał w 1995 roku. Pomysł był taki, by przyjąć na taki kurs osoby władające już językiem polskim i posiadające dyplom uniwersytecki. Na kursie mogli uczyć się nie tylko języka, ale i metodologii nauczania polskiego, ponieważ brakowało nam nauczycieli języka polskiego w południowej Brazylii. Wykładowcami byli profesor Władysław Miodunka z Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Henryk Siewierski z Uniwersytetu w Brasílii, prof. Mariano Kawka oraz prof. Rui Wachowicz. Dopiero w 2007 roku rząd brazylijski wprowadził zmiany w polityce dotyczącej szkolnictwa wyższego, co dało nam szansę na stworzenie wymarzonego kierunku. Wówczas wspólnie z Eduardo Nadalinem pomyśleliśmy, żeby zaproponować projekt stworzenia filologii polskiej. Problem polegał na tym, że filologia polska byłaby w pewien sposób powiązana z portugalistyką. I tu pojawił się problem, ponieważ profesorowie portugalistyki nie byli przychylnie nastawieni do naszego projektu. Obawiali się, że wprowadzenie filologii polskiej może obniżyć poziom filologii w ogóle, ponieważ imigranci polscy w ich oczach byli prostymi ludźmi o niskim potencjale intelektualnym. To była dyskryminacja wobec polskich imigrantów. Toczyliśmy z nimi otwartą wojnę na korytarzach uczelni, przestaliśmy się do siebie odzywać. Eduardo rozchorował się ze stresu. Musieliśmy wspólnie walczyć, żeby przepchnąć ten pomysł. Ale w końcu nam się to udało. Katedra polonistyki została zainaugurowana w 2009 roku. Do egzaminów wstępnych podeszło dwudziestu ośmiu kandydatów.
– Wobec ogólnego kryzysu edukacji (nie tylko na poziomie uniwersyteckim) polegającego na jej merkantylizacji, nauki humanistyczne borykają się z poważnymi trudnościami, a studia filologiczne nie są wyjątkiem – dodaje dr Aleksandra Piasecka-Till. – Liczba studentów systematycznie maleje, a jeśli nawet na pierwszym roku utrzymuje się stała liczba kandydatów, to na kolejnych latach studentów ubywa, czasami wręcz drastycznie. Mimo że nasz kierunek powstał w trudnych czasach, liczba kandydatów na dziesięć miejsc rocznie utrzymuje się na stałym poziomie: co roku zgłasza się średnio 2,2 kandydata na miejsce, a wskaźnik ten jest porównywalny do innych, bardziej „tradycyjnych” filologii obcych, jak romanistyka czy italianistyka. Jest to z pewnością zasługa naszych odbiorców, ponieważ, szczerze mówiąc, promocja tego kierunku poważnie kuleje, nawet tutaj, w Kurytybie, wiele osób nie ma pojęcia o tym, że taki kierunek został tu utworzony. A skoro jest on jedynym takim kierunkiem w Ameryce Południowej, to moglibyśmy przecież mieć studentów nie tylko z całej Brazylii (a przynajmniej z sąsiadujących z Paraną stanów), ale również z Argentyny czy Urugwaju, jeśli przyjmiemy, że podstawową grupą, z której wywodzą się nasi kandydaci to środowisko polonijne. Musimy jednak przyznać, że utrzymanie stałej liczby studentów na pozostałych latach studiów nie jest już tak oczywiste – studiowanie wieczorami, po ośmiogodzinnym dniu pracy, nie jest łatwe, a poza tym pierwsza fascynacja językiem ustępuje czasem uzmysłowieniu sobie, że jego nauka wymaga znacznego wysiłku (nie wspominając o przedmiotach teoretycznych, niektórych nauczanych po polsku, i o czytaniu tekstów literackich w oryginale).
Nauka języka polskiego nadal pozostaje więc w Brazylii zjawiskiem egzotycznym. Wysiłek studentów, którzy próbują w ciągu kilku lat opanować język kraju, w którym część z nich nigdy nie była, należy z pewnością docenić. Podziwiać można również niezwykle twórcze podejście do języka oraz kreatywność studentów, którym czasem zdarza się pomylić koniugację z deklinacją i odmienić rzeczownik nie przez przypadki, a przez liczbę i osoby (ja cytrynię, ty cytrynisz, on/ona cytryni, my cytrynimy, wy cytrynicie, oni cytrynią).