Oglądałem dokładnie wyborcze programy telewizyjne, czytałem bogate materiały prasowe, przeglądałem raporty, zarówno komisyjne, jak i polityczne. Kilka wskaźników było i jest dalej ważnych.
Na początek liczba głosujących w Polsce – lekko ponad 23 proc. To znaczy, że ponad 3/4 uprawnionych obywateli nie zagościło w komisjach wyborczych. W kategorii frekwencji zajęliśmy miejsce 4., ale od końca wśród 28 państw Unii Europejskiej. Jak to się ma do tego, że mieszkańcy naszego kraju tak bardzo popierają obecność Polski w UE? Czy to nie oznacza, że dwie partie dowodzące dziś polskim parkietem politycznym, PO i PiS, nie potrafią nam pokazać, jaka jest prawdziwa rola UE w Polsce? Czy Polacy znają choćby tak prostą informację jak ta, że ponad 60 proc. obowiązującego prawa to prawo unijne?
Za wyjątkowo dobre można uznać wyniki wyborcze Janusza Korwin-Mikkego – to ponad 7 proc. poparcia. Dobre dla niego, dla Polski – już niekoniecznie. Jego wypowiedzi, reklamy polityczne gęsto publikowane w mediach pokazują go jako bojownika anty-europejskiego (i jak się okazało pro-rosyjskiego). Konferencje prasowe i rauty polityczne udowodniły również, że jego poglądy są inne w zależności od tego, czy kieruje je do kobiet czy do wyborców płci męskiej. To znamy od lat – szkoda jednak, że do tej pory mówiono na temat niewiele i po cichu. A biorąc pod uwagę, że JKM ma reprezentować Polskę w Parlamencie Europejskim, mam wątpliwości czy polskie gremia będą go dalej atakować.
Czy Polacy znają choćby tak prostą informację jak ta, że ponad 60 proc. obowiązującego prawa to prawo unijne? | Azrael Kubacki
Idźmy dalej – kiepski, a właściwie tragiczny wynik partii Janusza Palikota – poniżej 5 proc. Odeszła nie tylko młodzież – właśnie do JKM – ale również ludzie wierzący dotąd szefowi partii. Jeżeli partia Janusza Palikota się nie rozsypie, będzie to sukces. Ale nawet w takim wypadku szanse Palikota na ponowny wybór do polskiego parlamentu w roku 2015 pozostają niewielkie. Możemy się więc spodziewać wolty politycznej. Janusz Palikot był „wielkim katolikiem”, „anty-katolikiem”, „lewicowcem”… kim będzie teraz?
Poniżej 10 proc. do ponad 30 proc. – czyli wynik wyborczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej, porównany do wyników Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości. Co to oznacza? Że liczba zwolenników lewicowych poglądów stanowi dziś poniżej 1/6 liczby zwolenników poglądów liberalnych (czyli PO) i prawicowych (PiS). To miażdżąca porażka lewicy w Polsce. Sukces w uprzednich wyborach parlamentarnych słabo się przekłada na parlamentarną siłę polityczną i prawdopodobnie tak będzie także w kolejnym wyścigu do parlamentu. SLD to partia stabilna, ale, jak się okazało, obecnie niezdolna do przekroczenia 10 proc. poparcia. Czyli, podobnie jak PiS – partia skostniała, emerycka, z szefem bez polotu. Czy ma szansę na wzrost popularności? Ma – jeżeli uda się jej przekształcić z lewicy w prawdziwą socjaldemokrację.
To jest problem wszystkich polskich partii – nieumiejętność zaprezentowania ścisłego, ale logicznego i wartościowego projektu intelektualnego. Czy ktoś wie, jakiego manifestu politycznego można się spodziewać od polskich partii? Pominę Janusza Korwin-Mikkego. Tu już wiemy od dawna – prawicowy pop-schemat, nie polityczny ale medialny. Szkoda, że tylu młody wyborców – tych pomiędzy 18, a 24 rokiem życia – taką tandetę kupuje.
Najbliższe wybory krajowe skończą się znów remisem, a wtedy polski marazm polityczny stanie się już stęchlizną.| Azrael Kubacki
Na szczęście do Parlamentu Europejskiego nie wejdą reprezentanci polskiego planktonu politycznego. Szkoda, że wśród tego towarzystwa byli inteligentni kandydaci, tacy jak choćby pani Barbara Nowacka, ale na szczęście odpadli politycy pokroju Zbigniewa Ziobro, Jarosława Gowina czy Johna Godsona.
Polska demokrację od lat przepełnia marazm, słabość i intelektualne zamglenie. Jak skończą się najbliższe wybory krajowe? Podejrzewam, że znów remisem. A wtedy polski marazm polityczny stanie się już stęchlizną.