Piłka nożna to najpopularniejszy sport w Afryce. Gra w nią większość młodych chłopaków, nawet jeśli piłkę muszą skręcać własnoręcznie z materiałów recyklingowych. Podczas spotkań europejskiej Ligi Mistrzów życie na ulicach afrykańskich metropolii zamiera. Po transmisji wielokrotnie dochodzi do starć kibiców – często o wiele bardziej fanatycznych od kiboli ze Starego Świata.
Inżynieria kolonializmu
W Afryce futbol nie jest jedynie rozrywką. To fascynujący wyimek historii i kultury Czarnego Lądu, nasycony marzeniami i frustracjami, spleciony ze światem polityki i wielkiego biznesu. Produkt czasów kolonialnych, nieznany w Afryce przed przybyciem europejskich urzędników, nauczycieli i misjonarzy, popularyzowany nie tylko dla rozrywki, lecz także dla dyscyplinowania podbitych ludów. Miał je cywilizować w ściśle określony sposób – wszak futbol, w przeciwieństwie do elitarnego krykieta, od początku był rozrywką mas, grup ludności zajmujących niższe miejsca w stratyfikacji społecznej.
Afrykańska Federacja Piłkarska to właściwie pierwsza międzynarodowa struktura stworzona przez Afrykańczyków i zrzeszającą Afrykańczyków. | Błażej Popławski, Łukasz Kalisz
W czasach kolonialnych piłka nożna odgrywała także rolę „wentylu bezpieczeństwa”, narzędzia zagospodarowywania i rozładowania emocji autochtonów. Dawała także substytut samoorganizacji – w wielu regionach Czarnego Lądu Afrykanom zakazywano zakładania partii, ale pozwalano tworzyć kluby piłkarskie.
Co ciekawe, Afrykanie – kulturowi antyindywidualiści – przed epoką kolonialną nie znali tak naprawdę sportów drużynowych. O wiele popularniejsze były sporty uprawiane indywidualnie: zapasy, boks. Według antropologów pełniły one funkcje rytuałów, dających wspólnotom poczucie bezpieczeństwa, potwierdzających bojowy animusz mężczyzn. Obecnie tradycje te stanowią głównie element lokalnego folkloru, są bardziej inscenizowane niż profesjonalnie uprawiane. To futbol zdominował dziś Afrykę – reszta dyscyplin, z wyjątkiem biegów, powoli przechodzi do lamusa historii i etnografii.
Pogranicze sportu i polityki
Kluby piłkarskie w Afryce szybko stały się przyczółkiem ruchów niepodległościowych, miejscem spotkań, gdzie wykuwała się sfera publiczna. Ich powstanie należy także wiązać z modernizacją społeczeństw, zwłaszcza z procesami migracji z interioru do miast.
Kibicowanie od zawsze stanowiło deklarację przynależności narodowej czy etnicznej, ważny czynnik budowania tożsamości społecznej i artykulacji potrzeb danej grupy. Afrykańska Federacja Piłkarska to właściwie pierwsza międzynarodowa struktura stworzona przez Afrykańczyków i zrzeszającą Afrykańczyków. Jej założenie poprzedziło sformowanie Organizacji Jedności Afrykańskiej (dziś – Unii Afrykańskiej).
Po rozpadzie systemu kolonialnego świat sportu i świat polityki jeszcze szybciej zbliżały się do siebie. Piłkarze, mając świadomość miru społecznego, który daje im futbol, wielokrotnie angażowali się w politykę. Próbowali mediować (Didier Drogba podczas wojen iworyjskich), a nawet i walczyli o stanowiska państwowe (George Weah nieomal został wybrany prezydentem Liberii). Stali się autorytetami, ikonami sukcesu, celebrytami – a stąd już tylko krok do startu w wyborach.
Talenty piłkarskie wyławiane są przez zachodnich skautów, przemierzających Czarny Ląd wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu rokujących młodych graczy. Proceder ten bywa porównywany do handlu niewolnikami – choć metafora ta nie ma historycznego sensu. | Błażej Popławski, Łukasz Kalisz
Propagandowe znaczenie futbolu dostrzegli też afrykańscy włodarze. Walka o status gospodarza imprez masowych – mundialu, Pucharu Narodów Afryki – ogniskuje opinię publiczną. Czasem jednak prowadzi też do sporów i uaktywnienia trybalnych resentymentów. Przypomnieć można choćby zamachy dokonywane przez separatystów z angolskiej Kabindy podczas mundialu na południu kontynentu. Atak na piłkarzy z Togo stanowił manifestację siły rebeliantów, żądających suwerenności dla Kabindy.
Organizacja meczów potrafi także uspokoić sytuację w danym regionie Afryki. Przykładowo, podczas wojny domowej w Wybrzeżu Kości Słoniowej spotkania z udziałem reprezentacji narodowej stawały się okazją do zawieszenia walk i krótkotrwałego rozejmu. Z kolei w Sierra Leone podczas wojny domowej rebelianci, po atakach na kopalnie w Mobimbi, postanowili zorganizować turniej piłkarski z udziałem miejscowej ludności. Mecze miały zadośćuczynić za doprowadzenie do ruiny lokalnej infrastruktury. Cóż, zdarzenia takie, wydawać by się mogło, że absurdalne, dobitnie potwierdzają wiarę w zbawczą moc futbolu w Afryce…
Wyzwania akulturacji
Piłka nożna na Czarnym Lądzie boryka się z wieloma problemami. Podstawowym jest brak zaplecza instytucjonalnego – kadry trenerskiej, boisk. Lokalny system szkolenia na dobrą sprawę nie istnieje. Talenty piłkarskie wyławiane są przez zachodnich skautów, przemierzających Czarny Ląd wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu rokujących młodych graczy. Proceder ten bywa porównywany do handlu niewolnikami – choć metafora ta nie ma historycznego sensu. Obie sytuacje łączy niewiele (np. praktyka „odmładzania zawodników”, celowego zaniżania wieku podczas futbolowej branki), a różni choćby ekskluzywny mechanizm wyboru i oferta wynagrodzenia. Dla Afrykanów podpisujących kontrakty z klubami europejskimi taki wyjazd staje się spełnieniem marzeń, szansą dla całych rodzin na wyrwanie się z pułapki biedy. Stąd ich determinacja i pracowitość, którą cenią trenerzy z globalnej Północy.
Po zawarciu umowy z klubem europejskim (rzadziej – arabskim) Afrykanie podlegają „piłkarskiej akulturacji”. Uczeni są – niczym za czasów kolonialnych – dyscypliny i taktyki, gry zespołowej, ataku pozycyjnego, indywidualnego krycia, wpaja im się znaczenie defensywy. Szczególnym etapem „akulturacji”, popularnym na peryferiach futbolu, czyli i w Polsce, jest naturalizacja piłkarzy z Czarnego Lądu. Sam zwrot „naturalizacja” brzmi dosyć koślawo z racji na zauważalny ładunek wartości. Dobrowolność przyjęcia obywatelstwa danego kraju zależy głównie od zasobności portfela szefów danej federacji. Decyzja o naturalizacji często bywa wyborem racjonalnym – godzą się na nią osoby, które nie mają szans na granie w rodzimej reprezentacji. Tak właśnie do polskiego zespołu trafił urodzony w Nigerii Emmanuel Olisadebe. W świecie globalnej wioski takie praktyki już nikogo nie dziwią.
Futbol dawał substytut samoorganizacji – w wielu regionach Czarnego Lądu Afrykanom zakazywano zakładania partii, ale pozwalano tworzyć kluby piłkarskie. | Błażej Popławski, Łukasz Kalisz
Drużyny afrykańskie słyną ze swojego żywiołowego stylu, barwnych kibiców oraz niezwykłych przydomków. Każda z afrykańskich reprezentacji ma swoją niepowtarzalną nazwę, zaczerpniętą z lokalnej specyfiki. Najczęściej przewijają się w nich zwierzęta, czasem pojawi się człowiek lub inne obiekty totemiczne. I tak wśród piłkarskich przydomków możemy spotkać: Słonie z Wybrzeża Kości Słoniowej, Nieposkromione Lwy z Kamerunu, Super Orły z Nigerii, Czarne Gwiazdy z Ghany, Lisy Pustyni z Algierii. Może któraś z tych reprezentacji sprawi niespodziankę na mundialu w Brazylii?