Patrycja Orzechowska, „Miłość i Medycyna. Antologia”, _, 3_3, Muzeum w Raciborzu

Hans Bellmer twierdził, że ciało podobne jest do zdania, które pragnie, aby rozłożyć je na poszczególne wyrazy i przy pomocy kolejnych, mnożonych w nieskończoność anagramów odkryć na nowo jego prawdziwy sens. Ten znany ze swoich „cielesnych” eksperymentów twórca przeprowadzał artystyczno-medyczne badania nad strukturą wypreparowanej przez niego cielesności. Gdyby zastanowić się nad różnicami pomiędzy ciałem martwym a sztucznym, zredukowanym do postaci fantomu lub dziecięcej zabawki, okazuje się, że jest ich bardzo niewiele, o ile nawet nie jedna. Bez wątpienia obydwie struktury cechują się oczywistym bezwładem, nieodwracalnym niszczeniem i rozkładem związanym z destrukcyjnym upływem czasu, a także twardością, odczuwaną poprzez delikatny nacisk opuszkami palców. Martwe ciało potrafi wzbudzić ambiwalentne uczucia – od dystansującego obrzydzenia, mdłości oraz przerażenia aż po fascynację, ciekawość i ekscytację. Podobnie dzieje się w przypadku cielesnego, sztucznego tworu, który zachęca do dotyku, podziwu, jak i przemocy związanej z chęcią zepsucia, zniszczenia. Sztuczne ciało, jak zauważa Clarissa Pinkola Estes, to symboliczny homunkulus – małe życie, w którym ukryte są najgłębsze pokłady ludzkich doświadczeń [1]. Różnica pomiędzy obydwiema strukturami polega jedynie na ich statusie ontologicznym – sztuczny twór pozbawiony jest od zawsze żywotności charakteryzującej ludzkie ciało, nieuchronnie związanego z  przerwaniem, jakim jest śmierć.

Badanie zagadnień związanych z granicznym Bellmerowskim wyobrażeniem prawdziwego i nierzeczywistego organizmu stało się punktem wyjścia do powstania wystawy Patrycji Orzechowskiej i Rafała Urbackiego „Miłość i Medycyna. Antologia”, którą do końca czerwca można było oglądać w Muzeum Śląskim. Jest to kolejna odsłona długofalowego „Projektu Metropolis”, podejmującego próbę stworzenia współczesnego portretu Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego. Tym razem artyści wzięli na warsztat śląskie ciała, przeprowadzając swoje prywatne śledztwo związane z przypadkami ingerencji w ich autonomię i naruszenia naturalnych, biologicznych barier. Ekspozycja składa się z archiwalnych zdjęć i materiałów dotyczących medycyny, kryminologii, jak i antropologii, a także autorskich kadrów Patrycji Orzechowskiej. Wszystko to zostało umieszczone w fotoplastykonie, który pozwalał oglądać przezrocza na dwudziestu czterech specjalnie przygotowanych stanowiskach. Opis prezentowanych fotografii znajdował się w okienku nad okularami, przez które można było patrzeć na przesuwające się powoli obrazy. Spodziewający się tradycyjnie skonstruowanej wystawy widz mógł poczuć się nieco zaskoczony, jednak na pewno nie był rozczarowany – odrestaurowany fotoplastykon umieszczony w zaciemnionej sali Muzeum Śląskiego przywoływał odległe wspomnienia związane zarówno z historią fotografii, jak i z wizualnymi eksperymentami oddającymi wrażenie widzenia przestrzennego.

Patrycja Orzechowska, „Miłość i Medycyna. Antologia”, „Święte sińce”, 5_5, ofiara powstania śląskiego 1919 roku z terenu Mysłowic, autor nieznany, podkolorowana kopia, oryginał znajduje się w zbiorach Bib

Fantomowe ciało Śląska

Narracja zaproponowana przez Orzechowską, specjalistkę od cielesnych, artystycznych badań, oraz Urbackiego, który pomagał artystce w mozolnym przeszukiwaniu archiwów w celu zdobycia jak największej ilości materiałów, na pewno nie zaliczała się do lekkich, łatwych i przyjemnych. Artystów interesowały przede wszystkim cielesne aberracje, dalekie od przyjętych kulturowo norm. Twórcy wystawy skoncentrowali się na przedstawieniu potencjalnych związków ciała z historią Śląska. I tak widz mógł obejrzeć zdjęcia fantomów służących do nauki pierwszej pomocy, należących do Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, bezwładne ciała górników i powstańców – ofiar katastrof w śląskich kopalniach oraz wojny – fotografię kobiety cierpiącej na Syphilis rupiformis autorstwa Jerzego Lewczyńskiego, przypadkowo znaleziony w Raciborzu szkielet, a także zdjęcia z wizji lokalnej z udziałem Joachima Knychały, skazanego na karę śmierci za brutalne zabójstwo sześciu kobiet, znanego także pod pseudonimami „Wampir z Bytomia” i „Frankenstein”. Nie zabrakło też symbolicznych historii – między innymi o siedmiolatku, który ponoć urodził się ze złotym zębem, nieszczęśliwej miłości pięknej Anne, która utopiła się w Sekawanie, a także obrazów z gliwickiego cmentarza żydowskiego, zarosłego bujną roślinnością, czy fragmentów tatuaży, których wizualne znaczenia odnoszą się bezpośrednio do osobistych doświadczeń. Legendy i intymne narracje mieszają się tym samym z przeczuciem nieuchronnego przemijania.

Sztuczne ciało, jak zauważa Clarissa Pinkola Estes, to symboliczny homunkulus – małe życie, w którym ukryte są najgłębsze pokłady ludzkich doświadczeń. | Zuzanna Sokołowska

Posługując się terminologią Rolanda Barthesa, szczegóły na przedstawionych fotografiach dotykały widzów aurą typową dla wprowadzonego przez niego terminu „punctum” – wywoływały silne, emocjonalne wrażenia. Kłuły bezpośrednio raniły zmysł wzroku. Bez wątpienia wspólnym elementem zaproponowanej przez twórców ekspozycji była fizyczność – okaleczona, rozkładająca się i zdeformowana, której znaczenia zaczynają się zacierać bezpośrednio w oku widza. Spora w tym zasługa Orzechowskiej, która do cielesnych struktur podchodzi z empatią i wyczuciem, co sprawia, że wystawa przybrała charakter intymnego, wręcz fizycznego seansu. Artystka obserwowała ciało, wyznaczając pewne tropy interpretacji za pomocą tytułów fotograficznych cyklów, na które składały się „Święte sińce”, „Ciało obce”, „Eksperymenty” czy „Barwy ochronne”.

Czułość wobec manekina

Orzechowska umieszcza fizyczność w kontekście antyciała. To słowo jest jak slogan, rytualne zaklęcie, które kompletnie zmienia ontologiczny status fizyczności. Fantomy ludzkich ciał, nadniszczone zębem czasu i „zmęczone” intensywnym treningiem reanimacji, przyjmowały równie realny status, co zwłoki. Powoli przesuwające się w fotoplastykonie obrazy czyniły niemal nierozróżnialnym ludzkie „podróbki” od rzeczywistych. Obserwowaliśmy fantomowe „inscenizacje” oparzeń skóry, ran szarpanych jamy brzusznej czy głębokich uszkodzeń tkanek w postaci wycinków z tworzywa sztucznego, które mogły wzbudzić w co wrażliwszych widzach chęć chwilowego odwrócenia wzroku. Podobnie działo się w przypadku rekwizytu w postaci kobiecego manekina, przerzucanego raz po raz w miejsce kolejnego przestępstwa, który posłużył Knychale do opowieści o jego makabrycznych zbrodniach podczas wizji lokalnej. Bez wątpienia obrazy te wywoływały podskórny lęk, nie tyle związany z dosłownym zagrożeniem, ale jego stałą, bliską obecnością. Knychała na jednej z fotografii przeciera twarz manekina chusteczką niemal z ojcowską czułością. Kadr ten wzmaga grozę jego makabrycznych eksperymentów na ludzkim ciele, z których nigdy nie wychodziło ono żywe.

Centralna-Stacja-Ratownictwa-Górniczego-w-Bytomiu-fot.-Patrycja-Orzechowska-1

 

Przeciwwagą dla tych przygnębiających obrazów stały się fotografie żydowskiego cmentarza, tonącego w bujnej, niemal bajkowej zielonej scenerii. Piękno krajobrazu z pogranicza jawy i snu dystansuje widza od obecności śmierci, z którą współczesna kultura kompletnie sobie nie radzi, wypierając ją ze wszelkich możliwych dyskursów. Kadry te sygnalizują niedostępność, zacieranie się ludzkich historii ukrytych pod płaszczem przyrody, która niczym mimikra chroni ludzki wzrok przed przekraczaniem dystansu pomiędzy żywym, a martwym ciałem. Orzechowska snuje tym samym intymną historię o opresyjnym ciele, które nigdy nie jest oderwane od społecznej, historycznej czy medialnej konsumpcji, nawet po śmierci. Śląsk z prywatnej antologii Orzechowskiej i Urbackiego ukazuje się od zupełnie innej, fizycznej wręcz strony, umieszczony w kontekście symbolicznego, fizycznego przemijania, które jest procesem przeraźliwie nieuniknionym. Michaił Bachtin twierdził, że ciało nowożytne to ciało gotowe, skończone, ściśle wyodrębnione i zamknięte. Tymczasem artyści upłynnili jego znaczenie, sprowadzając go do palimpsestu, surrealistycznego bytu na kształt exquisite corpse; stworzyli fizyczny kolaż, utkany z języka i obrazu, czyli elementów, które pochłaniają intymną niezależność ciała.

Ekspozycja „Miłość i medycyna. Antologia” to czułe, delikatne spojrzenie na fizyczność w jej granicznym chwilowym momencie, w którym nie jest ono poddane kulturowemu terrorowi, któremu tak często w swoich pracach sprzeciwia się Orzechowska. To także historia Śląska w pigułce, utkana z krwawych ofiar seryjnych morderców, nieszczęśliwych wypadków, powstań śląskich i katastrof górniczych. Ofiar, których obecność bywa skazywana na pamięciowy niedowład.

Przypis:

[1] C. P. Estes, Biegnąca z wilkami, Poznań 2001, s. 100.

 

Wystawa:

„Miłość i Medycyna. Antologia”

Muzeum Śląskie w Katowicach
10 maja – 29 czerwca 2014
Artyści: Patrycja Orzechowska (przeszukiwanie archiwów, reprodukcje, fotografie, rysunki, obiekty, opisy, śródtytuły, koncepcja całości), Rafał Urbacki (przeszukiwanie archiwów, konsultacje)
Kurator: Stanisław Ruksza
Opieka merytoryczna: Joanna Szeligowska-Farquhar
Projekt powstał w ramach organizowanego wspólnie przez Fundację Imago Mundi i CSW Kronika w Bytomiu programu Projekt Metropolis. Partnerem głównym jest Muzeum Śląskie w Katowicach.

 

Miłość i medycyna