Pisząc o wydanym przez „Krytykę Polityczną” kolejnym tomie serii historycznej, muszę od razu ulokować swój tekst na kilku planach. Pierwszym z nich jest sama książka, napisana i opublikowana już pół wieku temu. Lidia Ciołkoszowa i jej mąż Adam to niezłomni bojownicy o sprawę polskiego socjalizmu i emigranci polityczni. Pani Lidia (o której pisałem w jednym z moich felietonów) została surowym komentatorem życia politycznego III RP. Ciołkoszowie byli jednak nie tylko praktykami, ale – wzorem wielkich działaczy I czy II Międzynarodówki – także teoretykami. Socjalistyczna praca u podstaw była w ich przypadku połączona z misją utrwalania historii ruchu robotniczego. Zawdzięczamy im syntezę dziejów polskiego socjalizmu, ale również cały zestaw wydawanych wspólnie i osobno publikacji na inne tematy.
Polacy są narodem pełnym publicystów, co uwidoczniło się szczególnie wyraźnie po upadku naszego państwa w 1939 roku. Zarówno w kraju, gdzie mimo okupacyjnych zakazów i prześladowań wydawana była tak gigantyczna liczba gazet podziemnych, że jak twierdzą niektórzy historycy o istnieniu połowy z nich nigdy się nie dowiemy, jak i na emigracji, gdzie istniały dużo korzystniejsze warunki do swobodnej dyskusji. Przygotowanie pełnej monografii na temat tego, co się po polsku i w polskojęzycznych gazetach ukazało na emigracji w ciągu dwudziestu lat, byłoby zadaniem wymagającym iście benedyktyńskiej pracy. Lidia Ciołkoszowa, pozbawiona naukowych grantów i zmuszona do podejmowania setek innych zajęć, nie była w stanie przygotować takiej panoramicznej syntezy, przez co książka siłą rzeczy jest pewnym wyborem. Autorka przywołuje w niej szereg tekstów i uzupełnia ją odautorskimi komentarzami. Andrzej Friszke we wstępie przywołuje opinię samej autorki na temat metodologii pracy: „Mąż i Gustaw Herling-Grudziński obawiali się, że nie poradzę sobie z tym wielkim materiałem i namawiali mnie, abym przedstawiła poglądy najważniejszych publicystów, ja jednak postanowiłam pisać według zagadnień, omawiać tematy tak, jak ujmowali je różni publicyści” [1].
Obiektywizm Ciołkoszowej jest rzeczywiście jedną z pierwszych rzeczy rzucających się w oczy. Choć autorka miała wyraziste poglądy, umiała się od nich zdystansować. Również dobór tekstów nie rozczarowuje, nikt tu nie naśladuje choćby Cata-Mackiewicza, wytrwale naginającego rzeczywistość do swych potrzeb. Mamy tu socjalistów, endeków, chadeków i piłsudczyków. Mamy tych, którzy po 1945 r. powrócili do kraju i tych, którzy niezłomnie trwali na uchodźstwie.
Krajowi demaskatorzy emigracyjnej publicystyki, Klaudiusz Hrabyk czy w pewnym okresie wspomniany Cat, zarzucali jej ograniczenia i zaściankowość. Tymczasem praca Ciołkoszowej udowadnia coś wprost przeciwnego. Juliusz Mieroszewski nie był jedynym emigracyjnym analitykiem geopolityki. W Londynie, Rzymie czy Paryżu – zwłaszcza po wojnie – pisano nie tylko o utracie Ziem Wschodnich czy odzyskaniu Ziem Zachodnich. Mieliśmy specjalistów nie tylko od Rosji czy Niemiec. Polacy pisywali wtedy nawet o Etiopii, dyktaturach południowoamerykańskich, Chinach i Tajwanie, Jugosławii i kolonializmie. Przede wszystkim jednak – i to z wielką dojrzałością – podejmowali problematykę krajową i emigracyjną.
Na drugim planie mieszczą się sami Ciołkoszowie i to, że już po raz kolejny właśnie „Krytyka Polityczna” publikuje dotyczącą nich książkę. Poprzednio ukazała się biografia Adama Ciołkosza pióra profesora Friszkego. Zdarzyło się to trzy lata temu i również pisałem o tym na łamach „Kultury Liberalnej”. To zainteresowane Ciołkoszami zastanawia, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, że jeszcze dwanaście lat temu śmierć Lidii Ciołkoszowej przeszła w Polsce właściwie bez echa, a młoda lewica, która zakładała „Krytykę Polityczną”, też się do PPS-owskich źródeł raczej nie odwoływała.
Jeśli nawet w tym środowisku pojawiały się jakieś PPS-owskie wpływy, to raczej przez ludzi takich jak Jacek Kuroń. Byli to jednak zupełnie inni socjaliści – krajowi, a nie niezłomno-emigracyjni. Odwołanie się do Ciołkoszów to bardzo ważny wybór. To podpisanie się pod reprezentowanym przez nich konceptem polskiego socjalizmu – patriotycznym, antysowieckim i antykomunistycznym.
Przywracanie tradycji PPS i polskiego ruchu rewolucyjnego, podejmowanie w wydawnictwie KP studiów nad KOR i opozycją komunistyczną połączone z jednoczesną rehabilitacją w publicystyce tego środowiska wielu dziwnych aspektów związanych z PRL wygląda na ryzykowną ekwilibrystykę grożącą destabilizacją ideologiczną.
Jeśli to Ciołkoszowie – ludzie bez skazy, patrioci i socjaliści – mają się stać patronami środowiska „Krytyki Politycznej”, mogę temu tylko przyklasnąć. Sprawa Ciołkoszów jest jednak znacznie bardziej złożona i wymaga ogólnonarodowej dyskusji, łączącej wiele środowisk. Wydawanie ich dzieł historycznych i publicystycznych powinno być przedmiotem naszej wspólnej troski.
Przypisy:
[1] Andrzej Friszke, wstęp do: L. Ciołkoszowa, „Publicystyka…”, Warszawa 2014, s.14. Cytat za: L. Ciołkoszowa, „Spojrzenie wstecz”, Paryż 1995, s. 228.
Książka:
Lidia Ciołkoszowa, „Publicystyka polska na emigracji”, wstęp Andrzej Friszke, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2014.