Najbardziej znaną miarą stopnia tzw. dysfunkcyjności państw do 2013 roku był Indeks Państw Upadłych (Failed States Index). W 2014 roku zmieniono nazwę rejestru: słowo failed zastąpione zostało określeniem fragile, które w tym kontekście znaczy tyle, co „kruche”, „wątłe” czy, jak postuluje część politologów, „predysfunkcyjne”. Zmiana ta, co sugerować może dość lakoniczne omówienie raportu przez jego autorów, wiąże się koniecznością odczarowania pejoratywnego sensu określenia „państwo upadłe” oraz jego uaktualnienia. Wiele krajów znajdujących się jeszcze kilka lat temu w końcówce zestawienia – choćby Sierra Leone – odnotowuje obecnie dynamiczny wzrost PKB (co rzadko przekłada się jednak na zmniejszenie rozwarstwienia ekonomicznego). Na razie autorzy klasyfikacji poprzestali na zmianie samej nazwy.

Wskaźniki upadku państwa

Indeks FSI sporządzany jest od 2005 roku przez analityków „Foreign Policy”, periodyku założonego w czasie zimnej wojny przez Samuela Huntingtona i Warrena Manshela, oraz przedstawicieli Fund for Peace, organizacji pozarządowej z siedzibą w Waszyngtonie.

W przeciągu dekady liczba wskaźników, na podstawie których tworzono FSI, ulegała zmianie. Wpływ na to miała – co sugerują autorzy kolejnych raportów – dynamika relacji geopolitycznych w dobie globalizacji. Za tym pustosłowiem kryje się ewolucja percepcji „Trzeciego Świata”, który niepostrzeżenie zaczął odgrywać coraz większą rolę w stosunkach międzynarodowych. Failed i collapsed coraz mniej tłumaczyły, a coraz większą budziły irytację oraz – to już niestety rzadziej – potrzebę dialogu i zrozumienia.

Sceptycy zarzucają indeksowi FSI zbytni paternalizm i okcydentalizm oraz niedostrzeganie specyfiki kontekstu lokalnego. Uważają jednocześnie, że pojęcie to bywa wykorzystywane w kreowaniu postimperialnej polityki USA. | Błażej Popławski

Początkowo FSI opierał się na analizie nierównomiernego rozwoju, delegitymizacji władzy państwowej oraz zagrożeń związanych z trendami demograficznymi. Wkrótce listę tę rozszerzono o brak kontroli władzy nad terytorium danego państwa, utratę bezpieczeństwa wewnętrznego, utrudniony dostęp do podstawowych świadczeń społecznych oraz brak – rozumianego na sposób Weberowski – monopolu państwa na użycie siły. Kolejna nowelizacja FSI wiązała się z kolei z dostrzeżeniem roli korupcji, zawłaszczenia władzy przez elity, podziałów etniczno-religijnych oraz braku rządów prawa. Pod koniec pierwszej dekady XXI w. listę rozszerzono o ocenę instrumentów zarządzania kryzysowego.

Obecnie indeks sporządzany jest w oparciu o ocenę 12 wskaźników: presji demograficznej, liczby uchodźców (także wewnętrznych), funkcjonowania grup pokrzywdzonych, przepływów ludzkich, nierówności rozwojowych, poziomu biedy i recesji gospodarczej, legitymizacji władzy państwowej, jakości usług publicznych, przestrzegania praw człowieka, zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, podziałów wśród elit politycznych, a także agresji zewnętrznej.

Czarny (i upadły) ląd

Wyniki najnowszego FSI nie pozostawiają złudzeń. Kontynentem najsilniej dotkniętym plagą „upadania” państw jest Czarny Ląd, a dokładniej Afryka Subsaharyjska, zwłaszcza jej środek, wschodnia część pasa Sahelu oraz Róg Afryki. Najbardziej kruche państwowości świata to: Sudan Południowy (najmłodsze państwo świata), Somalia, Republika Środkowoafrykańska, Demokratyczna Republika Konga, Sudan oraz Czad. W drugiej dziesiątce zestawienia znajduje się aż osiem krajów afrykańskich: Gwinea, Wybrzeże Kości Słoniowej, Gwinea Bissau, Nigeria, Kenia, Niger i Etiopia. Spośród 50 krajów o największym stopniu dysfunkcyjności dwie trzecie to państwa afrykańskie. Biorąc pod uwagę poszczególne komponenty FSI, kraje Czarnego Lądu zajmują czołowe miejsca w klasyfikacjach 9 spośród 12 wskaźników.

Co decyduje o takiej właśnie pozycji państw afrykańskich w FSI? W skrócie: dziedzictwo postkolonialne. Region ten odznacza się najniższym na świecie poziomem rozwoju gospodarczego oraz wykształcenia, najwyższym wskaźnikiem ubóstwa, a także silnym trybalizmem, co – zdaniem specjalisty ds. dysfunkcyjności państw, politologa Roberta Kłosowicza – prowadzi do największej w świecie liczby konfliktów zbrojnych i atrofii instytucji państwa [1].

Rok 2014 stanowić może ciekawą cezurę w strategiach dyskursywnych współczesnej geopolityki. „Państwa wątłe” wszak nie brzmią tak groźnie jak „upadłe” – można je litościwie kurować, a nie brutalnie reanimować. | Błażej Popławski

Listę katalizatorów rozpadu państwowości afrykańskiej należy także uzupełnić o czynniki społeczno-polityczne: brak profesjonalizacji elit, korupcję i klientelizm niszczące sferę publiczną, zbyt wolno rodzącą się klasę średnią, brak instytucjonalnego zaplecza społeczeństwa obywatelskiego czy trudności z wykształceniem się identyfikacji państwowej. Niebagatelną rolę odgrywa także demografia: progresywna struktura wiekowa, bardzo wysoki poziom przyrostu naturalnego, najkrótsza średnia długość życia, najwyższy wskaźnik śmiertelności oraz największa liczba osób zarażonych wirusem HIV. Marginalizowany w krótkiej perspektywie brak równowagi demograficznej ma, o czym często zapominamy, bezpośrednie przełożenie na długofalową stabilność polityczną państw.

Wydaje się, że autorzy FSI, a także część europejskich politologów, analizując problem rozpadu państw subsaharyjskich, nie przywiązują właściwej wagi do kwestii wpływu aktorów zewnętrznych na stabilność ustrojową. Polityka byłych mocarstw kolonialnych, a także nowych potęg, choćby krajów BRICS, nie przyczynia się do umocnienia państwowości w krajach afrykańskich. Problem ten dotyczy nie tylko grabieżczych inwestycji, lecz także części misji pokojowych i stabilizacyjnych prowadzonych pod egidą organizacji międzynarodowych.

Komu potrzebne są państwa upadłe?

Upadek czy kruchość państwa? Zmiana niewielka, leksykalna, lecz ważna, bo oddziałująca na wyobraźnię społeczną. Przypomnijmy głosy krytyki wobec Failed States Index. Zdaniem wielu komentatorów, miara ta od początku w większym stopniu odzwierciedlała amerykanocentryczne przekonanie, jak państwo funkcjonować powinno, a nie diagnozowała przyczyn upadku danego organizmu politycznego. Sceptycy zarzucali jej zbytni paternalizm i okcydentalizm oraz niedostrzeganie specyfiki kontekstu lokalnego. Uważali jednocześnie, że pojęcie to było wykorzystywane w kreowaniu postimperialnej polityki USA. Już Noam Chomsky w książce „Failed States: The Abuse of Power and the Assault on Democracy” (2006) wskazywał, że klasyfikacja danych państw jako rejonów podwyższonego zagrożenia, której dokonują Stany Zjednoczone, w rzeczywistości oznacza manipulację faktami i nadużywanie prawa międzynarodowego. Wykazanie upadłości danego kraju często uzasadniało amerykański interwencjonizm. A za prowadzeniem „wojen sprawiedliwych” na peryferiach świata kryła się zwykle chęć zawłaszczenia kolejnych sezamów z surowcami. Rok 2014 może stanowić zatem ciekawą cezurę w strategiach dyskursywnych współczesnej geopolityki. „Państwa wątłe” wszak nie brzmią tak groźnie, jak „upadłe” – można je litościwie kurować, a nie brutalnie reanimować…

Trudno nie zgodzić się z badaczem z Uniwersytetu Jagiellońskiego, Radosławem Rybkowskim, który stwierdza: „Pytanie – komu potrzebne są państwa upadłe? – prowadzić musi we współczesnym świecie do zaskakującej odpowiedzi. Istnieje wiele grup, dla których państwa upadłe, zarówno jako zjawisko, jak i pojęcie, są bardzo przydatne. Pojęcie państw upadłych, stając się elementem dyskursu, przekonuje obywateli o słuszności politycznych decyzji w państwach rozwiniętych. Przyczynia się też do hojniejszego wspierania działań organizacji pozarządowych przez prywatne osoby. […] Zbyt wielu instytucjom i ludziom [pojęcie państwa upadłego] przydaje się do osiągnięcia własnych celów – w tym i naukowcom, którzy dzięki temu mogą określać przedmiot swoich badań” [2].

Przypisy:

[1] Robert Kłosowicz, „Państwa dysfunkcyjne w Afryce Subsaharyjskiej”, w: „Państwa dysfunkcyjne i międzynarodowe wysiłki zmierzające do ich naprawy”, red. Robert Kłosowicz, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2014, s. 14.

[2] Radosław Rybkowski, „Komu potrzebne są państwa upadłe?” w: „Problem upadku państw w stosunkach międzynarodowych”, red. Robert Kłosowicz, Andrzej Mania, Wyd. Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2012, s. 21-22.