Nie tak dawno nakładem wydawnictwa Atut ukazała się książka Michała Garcarza „African American Hip Hop Slang. A Sociolinguistic Study of Street Speech”. Opowieść o hip-hopie autorstwa wrocławskiego badacza prowokuje do zastanowienia się nad skalą i współczesnym charakterem dyfuzji kulturowej między Afryką i Ameryką.

Potencjał kulturowy

Narodziny hip-hopu wpisane zostały przez Garcarza w burzliwe dzieje diaspory afrykańskiej w Ameryce: od przybycia ponad 10 mln niewolników z Afryki do Nowego Świata między 1505 a 1870 rokiem, przez rozwinięcie systemu plantacyjnego w południowych stanach, XIX i XX-wieczny ruch emancypacyjny walczący z rasizmem „AmeriKKKa”, aż do wyboru Baracka Obamy na prezydenta. Obecnie w USA mieszka ponad 40 mln Afroamerykanów. Są drugą co do wielkości – po Latynosach – mniejszością narodową.

Garcarz zwraca uwagę na kilka kluczowych, jego zdaniem, cech populacji afroamerykańskiej: jej nierównomierne rozmieszczenie (55 proc. mieszka w 10 stanach na południu USA), deprywację ekonomiczną (zwykle osiągają dochody w wysokości 2/3 średniej krajowej), relatywnie słaby poziom wykształcenia oraz wysokie wskaźniki przestępczości (Afroamerykanie to ok. 40 proc. skazanych). Dane te są użyteczne do opisu zmian w postrzeganiu Afroamerykanów przez resztę społeczeństwa USA, powolne zastępowanie jednych stereotypów innymi.

Hip-hop stał się głosem wykluczonych, ofiar modernizacji i chaotycznej urbanizacji w USA, dowodem polityczno-duchowego przebudzenia czarnoskórych mieszkańców getta. | Błażej Popławski

A problem ten dotyczy samej nomenklatury. W XVIII w. czarnoskórych nazywano „Slaves”, w XIX – „Blacks”, w międzywojniu – „Negros”, w połowie ubiegłego stulecia – „Afro-American”, na przełomie XX i XXI – „African Americans”. Określenia te ewoluowały od egzoetnonimów (epitetów nadawanych z zewnątrz) do endoetnonimów (autostygmatyzacja). Kształtował się afrocentryczny socjolekt, nazywany kolokwialnie „Black Talk” i „Ebonics” – Afroamerykańska Odmiana Języka Angielskiego (African American Vernacular English, AAVE). Jednym z wyróżników tożsamościowych (identity marker) owego socjolektu stał się slang.

(S)language

Etymologia wyrazu „slang” nie jest jasna. Wywodzony bywa od „slange” – co w staroniderlandzkim oznaczało węża lub wąski pas lądu. Slang to medium komunikacyjne podatne na zmiany, ekspresywne, łamiące standardy językowe i kulturowe. Wykształcenie tego swoistego antyjęzyka (antilanguage) wiązać należy z zaistnieniem sytuacji konfliktu społecznego – nieprzypadkowo slangi powstają najszybciej wśród subkultur i mniejszości, zwłaszcza złożonych z osób młodych, łamiących konwenanse. Slang Afroamerykanów uznaje się za językową manifestację niezależności wobec autorytetów i zwierzchności WASP (White-Anglo-Saxon-Protestants). Slang – jak pisze Garcarz, analizując język potoczny twórców hip-hopu – jest mową (speech), a nie językiem (language) wspólnoty.

Hip-hop wyrósł jako protest przeciwko niesprawiedliwości społecznej. W 1973 roku Afrika Bambaataa założył Zulu Nation. Nowojorski gang zmienił się w organizację promującą wartości kultury afroamerykańskiej w sposób pokojowy. Hip-hop stał się głosem wykluczonych, ofiar modernizacji i chaotycznej urbanizacji w USA, dowodem polityczno-duchowego przebudzenia czarnoskórych mieszkańców getta. Narodziny hip-hopu wiązały się z redefinicją koncepcji „blackness”, autonomii rasowej i kulturowej czarnoskórych mieszkańców USA.

african-american-hip-hop-slang

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Globalizacja zmieniła znaczenie wyrazu slang, co świetnie widać w dziejach najnowszych na przykładzie afroamerykańskiego hip-hopu. Amerykocentryczność sprzyjała upowszechnieniu w świecie zwrotów uznawanych wcześniej w USA za „brzydkie słowa” (dirty words). To, co stanowiło tabu, utraciło aurę wyjątkowości i tajności – stało się modne, rozpoznawalne, a także generujące znaczne zyski finansowe. Slang z ekskluzywnego medium Afroamerykanów przeistoczył się w inkluzywne zjawisko kultury masowej. Dekulturację – jak o procesie tym pisze Garcarz – widać choćby w semantyce słowa „Nigga”. W wielu tekstach hip-hopowych przestało być ono określeniem pejoratywnym, będąc często uznawane za synonim „fajnego kolesia z sąsiedztwa”. W ten sposób AAVE uległo transformacji z narzecza egzotycznych peryferii USA do uniwersalnego, przekraczającego bariery rasy i klasy Cross-Racial AAVE.

Trud leksykografa

Autor wykazał się pracą iście benedyktyńską. Przeanalizował ponad 4 tys. tekstów utworów muzycznych. Stworzył własną typologię wypowiedzi artystycznych. Obszerny leksykon, wypełniający jedną trzecią książki „African American Hip Hop Slang”, zawiera omówienie setek zwrotów najczęściej pojawiających się w tekstach utworów afroamerykańskich raperów. Pokazuje ich historyczne i współczesne znaczenie – np. frazeologizm „uparty jak Ibo” – czyli „niezwykle uparty” – wiąże się z buntowniczą postawą w czasach kolonialnych przedstawicieli grupy etnicznej znak Zatoki Gwinejskiej.

Część analiz tego typu zaskakuje nietuzinkową dociekliwością badawczą – np. „honkie”, „hoggie”, oznaczające „białasa”, autor wywodzi z języka wolof (grupa etniczna dominująca w polityce współczesnego Senegalu). „Honq” to określenie „czerwonego” – tak Afrykanie nazywali Europejczyków przybywających na Czarny Ląd w epoce nieznającej filtrów przeciwsłonecznych. Zwrot ten zadomowił się w USA. Do wojny secesyjnej „red-neck”, czyli „czerwony kark” oznaczało ubogich białych farmerów. Część z nich to potomkowie migrantów z Europy Środkowowschodniej, m.in. z Węgier. W ten sposób wolofskie „honq”, podparte anglojęzycznym „hungarian” zaowocowało hip-hopowym określeniem „honkie”. Cóż, burzliwe bywają dzieje terminów… Zmiana zakresu ich oczywistości nie musi oznaczać zabicia ich piękna. I potwierdza też żywotność kultur afrykańskich na emigracji.