W dyskursie pamięci na Zachodzie dominuje doświadczenie okopów i przewlekłej wojny pozycyjnej, milionów zabitych i kalek, ogromnych zniszczeń, ale zaistniałych na stosunkowo małym obszarze. Symbolem takiej wojny do dzisiaj pozostają ogromne cmentarze wojenne we Francji, regularne obchody rocznicy zakończenia I wojny światowej 11 listopada. Mimo iż nie żyją już weterani tej wojny, można odnieść wrażenie, że zakończyła się niedawno, nadal stanowi żywą pamięć.
Inaczej I wojnę światową traktuje się na wschodzie Europy, zwłaszcza w jej części środkowo-wschodniej – tu jest to wojna wręcz zapomniana. Złożyło się na to kilka czynników. Wielką Wojnę prowadziły państwa, które składały się z wielu narodów, z których większość żyła w ucisku i podporządkowaniu. Dopiero klęska tych mocarstw umożliwiła realizację dążeń narodowowyzwoleńczych. Do armii Rosji, Niemiec i Austro-Węgier zmobilizowano poddanych różnych narodowości. Nie była to więc ich wojna, oni do wojny zostali wciągnięci.
Po I wojnie światowej powstały nowe państwa narodowe, które całkowicie zmieniły obraz tej części Europy. Konflikt zbrojny nie skończył się tu 11 listopada 1918 r., lecz trwał jeszcze kilka następnych lat, przechodząc w serie konfliktów o innym charakterze. Polska walczyła o swe granice do 1921 r., walcząc z Niemcami, Rosją, konfliktując się z Czechami, Ukraińcami i Litwinami. Państwa nadbałtyckie chwiały się w tym czasie na granicy istnienia lub ponownego popadnięcia pod władzę Moskwy. Czechosłowacja ścierała się z Polską o części Śląska i konfliktowała się z Niemcami. Dopiero w 1923 r. doszło do podpisania traktatu pokojowego między Grecją a Turcją. Na Węgrzech w 1919 r. trwała rewolucja i kontrrewolucja. W Rosji wreszcie, stanowiącej tu odmienny przypadek, od początku 1918 roku toczyła się wojna domowa. Była więc „tamta” wojna (1914-1918) i „nasza” o wolność i pożądany kształt granic (po 1918)..
Napięcie nie opuściło regionu i w następnych latach, a nowe państwa zwykle nie odczuwały do siebie braterskiej miłości. Konflikty te przesłoniły Wielką Wojnę, która z perspektywy potrzeb i wyobrażeń młodych państw była wydarzeniem nie tyle tragicznym, co niejako niezbędnym do realizacji ich dążeń narodowych. Ich niepodległość zrodziła się bowiem z klęski dotychczasowych tutejszych hegemonów.
Z pewnością na pamięć o I wojnie w tej części Europy wpływ, i to ogromny, miała jej następczyni. Ogromem strat, okrucieństwem okupacyjnego reżymu i ciężarem politycznych skutków całkowicie przysłoniła swą poprzedniczkę. Sprawiła, że na płaszczyźnie publicznego upamiętniania ta przestała się niemal liczyć. Represje okresu II wojny światowej osiągnęły dotąd niespotykane rozmiary, przyjmując postać eksterminacji i ludobójstwa. Zniszczenia w dużej części unieważniły uzyskane z takim trudem osiągnięcia rozwoju do 1939 r. Nowy konflikt w niektórych przypadkach oznaczał ulokowanie się po innej stronie zmagań niż wcześniej. Wśród sojuszników Niemiec znalazły się teraz państwa walczące niegdyś z Berlinem.
Dodatkowo cieniem kładła się zmiana granic w tej części Europy i zwycięstwo idei państw homogenicznych narodowo, co wymusiło milionowe migracje, a tym samym utratę dotychczasowych siedzib, małych ojczyzn przez miliony ludzi. W dodatku z racji politycznych w dużej części zniszczono lub zepchnięto na margines miejsca pamięci związane z walką o niepodległość prowadzoną przez siły teraz postrzegane przede wszystkim jako kontrrewolucyjne i antyradzieckie. Część takich miejsc pamięci w wyniku zmiany granic przestała być w ogóle dostępna do praktyk pamięci (np. polskie nekropolie i pomniki we Lwowie czy Wilnie). Na to wszystko nałożył się jeszcze polityczny podział. Najważniejszą jego postacią stało się zwasalizowanie Europy Środkowo-Wschodniej przez ZSRR, mocarstwo ideologiczne, chcące z pomocą metod totalitarnych przeszczepiać swój system na inne kraje.
Nie wydaje się, by pamięci europejskie o Wielkiej Wojnie miały szanse ujednolicenia się, ale z pewnością dobrze byłoby, gdyby wzbogaciły się o nowe wątki. Piekło wojny na Zachodzie jest w jej wschodniej części raczej uświadamiane, m.in. z pomocą literatury (choćby słynne „Na zachodzie bez zmian”). Ale co Zachód wie o zaciekłych, także krwawych walkach na frontach wschodnich, przesuwających się od Prus Wschodnich poprzez wielkie obszary ziem polskich, białoruskich, ukraińskich? Z perspektywy Polaków I wojna raczej nie będzie wspominana jako niepotrzebna bratobójcza jatka Europejczyków. Pozostanie wyczekiwanym przez pokolenia konfliktem dotąd współpracujących z sobą zaborców, który otworzył drogę do wolności. W 2010 r. wyprodukowano z okazji Expo w Szanghaju kilkuminutowy film o historii Polski. To atrakcyjna animowana opowieść złożona z migawek – ikon historii. Nie ma w niej daty 1914. Jest za to 1918 r., gdy „wybuchła niepodległość”.