Najnowsza wystawa „Covered-Uncovered” amerykańskiej artystki Pat York, której fotografie można oglądać w Centrum Kultury Katowice, to doskonała okazja do przyjrzenia się jej wyjątkowej twórczości, skupiającej się wokół portretu. Bez wątpienia umiejętność zatrzymywania ludzkich wizerunków w formie obrazu zapoczątkowało malarstwo, stanowiące pierwowzór fotograficznej kliszy. Gustav Janouch w swojej książce „Rozmowy z Kafką” trafnie zauważa, że aparat fotograficzny stał się mechanicznym medium poznania siebie samego. Jednakże fotografii portretowej można zarzucić powierzchowność, jak i nadmierne idealizowanie ludzkiego oblicza, zwłaszcza w dobie wszędobylskiego photoshopa, bezkrytycznie usuwającego wszelkie niedoskonałości, decydujące często o charakterze portretowanego. Współczesna fotografia utrwala wyretuszowane wizerunki, podtrzymując tym samym powszechnie panujące stereotypy na temat urody, deprecjonując fizjologię i podważając proces starzenia. Zaciera się tym samym granicę pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.

York1

Ludzka twarz wyprana ze zmarszczek wymyka się pojęciu czasu. Bohumil Hrabal żartobliwie podsumował, że żyjemy w czasach, które wstydzą swej przeszłości i dlatego starają się usunąć jej ślady (tak jak dziewczyna, która niszczy miłosną korespondencję, kiedy wychodzi za mąż za innego). Spoglądając na pretensjonalnie gładkie twarze, nie można oprzeć się wrażeniu zmazywania intymnych historii ciała. Tymczasem Pat York nie stara się w jakikolwiek sposób „upiększać” fotografowanych przez siebie postaci. Za pomocą aparatu próbuje uchwycić niepowtarzalny moment ludzkiej mimiki, nie przekraczając delikatnej granicy pomiędzy obiektywem, a rejestrowaną na kliszy postacią. Dla York człowiek stanowi piękną historię, którą należy za wszelką cenę uwiecznić.

Specjalistka od emocji

Urodzona na Jamajce autorka niezliczonych portretów, swoją przygodę z fotografią rozpoczęła od pracy w dziale mody magazynu „Vogue” w Nowym Jorku, by następnie móc ją kontynuować w magazynie „Glamour”. Jak opowiada w jednym z wywiadów, współpraca z tym ostatnim czasopismem umożliwiła jej zarówno wiele wyjazdów zagranicznych, jak i poznanie wielu ludzi, którzy trwale odcisnęli piętno na jej życiu oraz twórczości. Wspólnie z Davidem Baileyem, wybitnym fotografem mody, zwiedzili Japonię, Francję, Wybrzeże Kości Słoniowej, Hiszpanię oraz Portugalię. Bailey, podczas ich wspólnych wojaży, mimowolnie stał się nauczycielem York. Artysta poświęcał jej wolne wieczory, zdradzając tajniki dobrej fotografii. Pewnego dnia Bailey zabrał York do fabryki Nikona w Japonii, gdzie zakupiła aparat i dwa obiektywy. Od tej pory artystka z wielkim zainteresowaniem uwieczniała na swoich zdjęciach wszystko to, co ją zachwycało jako wizualnie. Najwięcej uwagi poświęcała ludzkim twarzom. York z czasem stała się niezależnym fotografem, a jej kadry pojawiały się nie tylko w „Vogue’u” i „Glamour”, ale także w czasopismach takich jak „Newsweek”, „Time”, „Life”, „Town & Country”, „Playboy”, „Elle”, „Harper’s Bazaar” czy „Stern”. Większość fotografii artystki wypełniają portrety sławnych osobistości świata sztuki oraz filmu. To dzięki nim zdobyła międzynarodowe uznanie i to one stały się jej znakiem rozpoznawczym. Z niezwykłą empatią i wyczuciem uwieczniła na zdjęciach między innymi Andy’ego Warhola, Jaspera Johnsa, Jeffa Koonsa czy Andie MacDowell. W 2008 roku artystka wydała album „Fame and Frame”, będący wizualnym pamiętnikiem przeszło czterdziestoletniej pracy fotografki.

York 4

Tajemnica i niezwykły urok tych portretów tkwi w bliskiej relacji, jaką udało jej się nawiązać z bohaterami jej prac. York po prostu fotografuje ludzi, których darzy sympatią. Przyłapywała swoich bohaterów w artystycznych pracowniach, na planie filmowym lub w domowym zaciszu, pokazując zupełne inne oblicze gwiazd, kompletnie odmienne od oficjalnego, świadomie wykreowanego wizerunku. Często o jakości jej fotografii decydowały zaskakujące sytuacje, które zdarzyły się podczas sesji. Przygotowując się do zdjęć z aktorem Johnem Phillipem Lawem, szukała dla niego odpowiedniego pleneru. Zaprosiła go na wędrówkę po plaży, którą spuentowała czarno-białym kadrem. Na zdjęciu półnagi Law przemierza rozgrzaną słońcem nadmorską przestrzeń z towarzystwie trzech zakonnic, których pełne zmysłowego zachwytu spojrzenia niewiele mają wspólnego z duchową kontemplacją.

 Księga twarzy

Na katowickiej wystawie można obejrzeć jedne z najciekawszych prac artystki, która osobiście zawitała do Polski wraz ze swoim mężem, Michaelem Yorkiem. Spotkanie z widzami stanowiło integralną część tej wystawy, która została podzielona na dwie części. W pierwszej odsłonie prezentuje portrety artystów, a w drugiej – gwiazdy filmowe, również podczas pracy na planie. Nie bez powodu ich wizerunki wypełniają niemal każde zdjęcie York – to właśnie z ludźmi związanymi przede wszystkim ze sztuką i kulturą potrafiła odnaleźć wspólny język. I tak widz podgląda Andy’ego Warhola, który zostaje uwieczniony z niewinnym, wręcz dziecinnym uśmiechem na twarzy. Ta czarno-biała fotografia została wykonana we Włoszech w 1972 roku podczas trwania Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. York stworzyła swobodą atmosferę, a pod koniec sesji udało się jej zarejestrować tajemniczy uśmiech tego charyzmatycznego artysty. Równie wymowne jest zdjęcie Tennessee Williamsa, które zostało wykonane na stacji benzynowej w drodze do Waszyngtonu. Williams został sfotografowany w dość nietypowej pozie, siedząc na walizce z maszyną do pisania. Wygląda na przybitego i zmęczonego. W tym czasie pracował nad sztuką „Out Cry”, zmartwiony ewentualnym jej krytycznym odbiorem. Sztuka zdobyła jednak dobre recenzje i osiągnęła oszałamiający sukces komercyjny. Pat York i jej mąż byli oddanymi przyjaciółmi Williamsa, co sprzyjało częstym spotkaniom i wspólnym imprezom. York zapamiętała go jako niezwykle wrażliwego człowieka, który wbrew obiegowym opiniom, wcale nie prowadził tak niezdrowego stylu życia, z jakiego był znany, a alkoholu nadużywał najczęściej ze zwykłego znużenia, zazwyczaj spowodowanego przeraźliwie nudnym rozmówcą. Żeby przetrwać takie spotkania, Williams po prostu się upijał.

Katowicka wystawa obfituje także w zdjęcia młodego Johna Travolty, śmiało spoglądającego w obiektyw, czy uchwyconej na planie filmowym Andie MacDowell z burzą kręconych włosów i zmysłowym, niezwykle zagadkowym uśmiechem Giocondy. Pat York udało się także uwiecznić Roberta Rauschenberga. Zdjęcia zostały zrobione dziewięć miesięcy przed śmiercią tego wybitnego artysty. Jak wspomina York, Rauschenberg był wspaniałym gospodarzem – zawsze częstował gości wykwintnymi potrawami z kawiorem oraz poświęcał im wiele godzin na rozmowy, które toczyły się do drugiej w nocy. York była zachwycona, że wykazywał się jasnością umysłu i błyskotliwością, mimo że przeżył ciężki udar.

York3-2

Kolejnym ikonicznym zdjęciem jest fotografia Damiena Hirsta w jego londyńskim atelier. Jest to kadr powstały w 2005 roku. Przygarbiony, z rozczochranymi włosami Hirst ciągnie palcami swoje dolne powieki ukazujące jedynie przekrwione bielmo. Fotografia jest nieco przerażająca, ale idealnie oddaje charakter zarówno samego artysty, jak i jego eschatologicznych prac, z których jest znany.

York bez wątpienia w swojej fotografii potrafi łączyć obiektywność z osobistymi przeżyciami. Jej kadry są bardzo łagodne, niemalże poetyckie i kojące. Nie epatują seksualnością ani bezpośrednią intymnością. Mimo to realizacje nie są pozbawione dynamicznego napięcia, wyrafinowanej elegancji oraz szaleńczego wręcz nienasycenia treścią, jak i formą otaczającej rzeczywistości, mieszącą się gdzieś pomiędzy dokumentem, a sztuką świadomą swoich manipulacji.

„Covered-Uncovered” to wystawa zbudowana głównie na autobiograficznych wątkach York, co absolutnie nie przeszkadza w podziwianiu jej intrygujących realizacji w oderwaniu od kontekstu doświadczenia życiowego artystki. Fotografka w trakcie swojej działalności stworzyła swego rodzaju prywatną, fotograficzną księgę twarzy, która odzwierciedla jej ciekawość świata, a przede wszystkim ciekawość ludzi, będących jej największą pasją. I o tym między innymi jest katowicka wystawa artystki zachłannie zawłaszczającej rzeczywistość za pomocą aparatu fotograficznego. Ekspozycja daje upust bezbłędnej intuicji oraz radości przebywania z drugim człowiekiem, nie przekraczając granic głębokiej relacji, jaka łączyła Pat York niemal ze wszystkimi bohaterami jej zdjęć. Amerykańska artystka to kolekcjonerka przeszłości i narracji ukrytych w spojrzeniu, zmarszczonym czole, melancholijnym uśmiechu i kurzych łapkach.

York 6

Wystawa:

„Pat York: Covered-Uncovered”
8 lipca – 8 września 2014, Centrum Kultury Katowice