O dojściu do „nuklearnej ściany” napisał „Financial Times”, cytując polskich polityków. Publicysta Gideon Rachman opisuje nastroje w Moskwie, Warszawie i Berlinie związane z rozwojem kryzysu ukraińskiego. Zdaniem cytowanego w tekście wpływowego członka Dumy, obecne zagrożenie równać się może tylko z kryzysem kubańskim. Ten sam rosyjski polityk stwierdził, że polityka Putina wobec Ukrainy cechuje się dużą ostrożnością. W dominującej narracji winni kryzysowi są Amerykanie i to ich działania są przyczyną kryzysu. To oni eskalują przemoc i to ich doradcy wspierają Kijów w walce z własnymi obywatelami. Co najgorsze, takie przedstawianie sprawy znajduje wielu sympatyków.

Rachman pisze, że zarówno w polskich, jak i w rosyjskich mediach mówi się otwarcie o możliwości rozprzestrzenienia się konfliktu na kraje ościenne. Zapalnikiem mogłaby być zachodnia pomoc wojskowa dla Ukrainy. Pociągnęłoby to za sobą reakcję Rosji, czyli np. inwazję wojskową regularnych sił, a być może nawet – uderzenie jądrowe, niekoniecznie w formie pocisku nuklearnego, ale uzbrojonych konwencjonalnie głowic. „Takie obawy słyszane są w Warszawie i państwach bałtyckich” – zauważa publicysta. „Trudno byłoby określić realność zastosowania takich środków, ale zrujnowanie wiarygodności natowskich gwarancji bezpieczeństwa dla Bałtów, a więc wiarygodności samego NATO, byłoby ogromną przewagą dla Rosji” – zauważa Rachman. Cytuje – jak to określa – „zasępionego” przedstawiciela polskich władz, który powiedział mu: „Putin rozgryzł Zachód. Wie, że nie użyjemy siły”. Według publicysty, ostrożniejsi w ocenie sytuacji są politycy niemieccy, którzy wierzą w możliwość deeskalacji kryzysu. Ich zdaniem Ukraina winna pogodzić się z oddaniem Krymu, a nawet wschodnich rubieży, co może zadowolić Putina. Przynajmniej w to wierzą w Berlinie.

*

Wiceprezes Rosnieftu Michaił Leontjew oskarżył Królestwo Saudyjskie o manipulowanie cenami ropy, których obniżanie ma być efektem nacisku państw trzecich – rosyjskiego menedżera cytuje i szeroko komentuje „Business Insider”. W poniedziałek Reuters podał, że saudyjscy politycy poinformowali nieoficjalnie, iż Rijadowi odpowiada utrzymanie cen ropy na poziomie od 80 do 90 USD za baryłkę przez rok lub dwa. Cena ropy spadła w poniedziałek o ponad dwa dolary za baryłkę, poniżej 88 USD. To najniższe ceny surowca od 2010 roku. Celem Saudów jest utrzymanie udziału w rynku i powstrzymanie ekspansji największych obecnie rywali – USA i Rosji. Wielu ekspertów uważa, że niskie ceny ropy będą poważnym problemem dla gospodarki rosyjskiej, której budżet w znacznym stopniu opiera się na sprzedaży tego surowca. Zniżki cen ropy powodują też znaczne spadki rosyjskiej waluty. Budżet Rosji na najbliższe lata był konstruowany w oparciu o założenie, że cena ropy utrzyma się na poziomie 100 dol. za baryłkę. Moskwa będzie „zmuszona pożyczyć w przyszłym roku 7 mld dolarów od zagranicznych inwestorów i aż 27,2 mld od inwestorów krajowych. Zważywszy na to, że zachodnie sankcje odizolowały Rosję od międzynarodowych rynków obligacji, dodatkowe pożyczki będą poważnym problemem dla Moskwy” – konkluduje „Business Insider”.

*

Prezydent Iranu wierzy w porozumienie z mocarstwami i otwarcie swego kraju na świat, co zapowiedział w transmitowanym przez irańską telewizję wywiadzie. Rouhani przyznał, że zostały już nakreślone ogólne ramy porozumienia, które należy doprecyzować, a czas pokaże, czy uda się to przed 24 listopada, na który zaplanowano kolejną rundę rozmów. Prezydent podkreślił również, że najważniejsze jest, iż kwestia irańskiego atomu jest „nieodwracalna”. „Świat jest zmęczony i chce to zakończyć, rozwiązać drogą negocjacji” – powiedział duchowny i polityk. Prowadzone przez sześć mocarstw – USA, Rosję, Chiny, Wielką Brytanię, Francję i Niemcy – negocjacje z Iranem w sprawie ograniczenia jego programu atomowego w zamian za złagodzenie międzynarodowych sankcji gospodarczych do tej pory nie zakończyły się sukcesem.

*

Izba Gmin parlamentu brytyjskiego opowiedziała się w poniedziałek stosunkiem głosów 274– 12 za uznaniem przez Londyn odrębnego od Izraela państwa palestyńskiego – informuje BBC. To wsparcie wyłącznie symboliczne, nie ma ono dla rządu wagi wiążącej, niemniej odbije się szerokim echem i pociągnie za sobą konsekwencje. Debata i głosowanie w Izbie Gmin były pilnie śledzone przez władze izraelskie i palestyńskie, które chcą wybadać, jaki jest stopień poparcia w Europie dla starań Palestyńczyków o uznanie ich państwowości. Dwa tygodnie temu uznanie państwa palestyńskiego zapowiedział rząd Szwecji, co spotkało się z krytyką ze strony Izraela, według którego niepodległe państwo palestyńskie można osiągnąć tylko na drodze dwustronnych negocjacji. 29 listopada 2012 r. Zgromadzenie Ogólne ONZ przyznało Palestyńczykom status nieczłonkowskiego państwa obserwatora, mimo krytyki ze strony USA i Izraela. Przeciw było wówczas dziewięć krajów, w tym Izrael i USA, a 12 państw UE – w tym Polska – wstrzymało się od głosu.