Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat Majdan, a właściwie Majdany, stały się integralną częścią życia politycznego oraz społeczną formą komunikacji na Ukrainie. Ten „pomarańczowy” z 2004 roku był wyrazem protestu przeciwko fałszerstwom wyborczym. W roku 2010 byliśmy świadkami „podatkowego majdanu”, który stanowił reakcję na drakońskie regulacje prawne godzące w interesy małego biznesu. Euromajdan rozpoczęty w listopadzie ubiegłego roku był początkowo interpretowany jako głos sprzeciwu wobec tymczasowej odmowy podpisania umowy handlowej z Unią Europejską. Szybko jednak protesty przybrały formę geopolitycznego plebiscytu. Flagi UE na głównym placu Kijowa oraz większych ukraińskich miast symbolizowały rozstaje dróg, na których znalazło się społeczeństwo obywatelskie i rząd.
Jednakże w czasie kolejnych zimowych miesięcy, kiedy ostrze społecznego niezadowolenia zwróciło się przeciwko patologiom wewnętrznym (korupcji i brakowi rządów prawa), europejskie flagi były sukcesywnie zastępowane ukraińskimi – narodowymi i partyjnymi. Wkrótce większość protestujących zdała sobie sprawę, że nie mogą liczyć na pomoc UE w obaleniu reżimu Wiktora Janukowycza. Ta nieodwzajemniona miłość okazała się jednak w pewnym sensie pożyteczna. Ukraińcy, porzuciwszy nierealistyczne nadzieje na zewnętrzną pomoc, uświadomili sobie, jak długo mogą trwać zmagania z prezydentem, i jak wiele mogą one kosztować. Euromajdan był istotny nie tylko dla zrozumienia siły ukraińskich aspiracji na rzecz europejskiej przyszłości, ale również oswojenia myśli o przepaści dzielącej Ukrainę od pogrążonej w kryzysie decyzyjnym UE. Unijne sankcje przeciwko reżimowi zostały ogłoszone dopiero, kiedy na ulicach Kijowa zginęły dziesiątki ludzi.
Większość protestujących szybko zdała sobie sprawę, że nie mogą liczyć na pomoc UE w obaleniu reżimu Wiktora Janukowycza. Ta nieodwzajemniona miłość okazała się jednak w pewnym sensie pożyteczna. | Jewgen Worobiow
To rozczarowanie reakcją UE na Majdan i późniejsza wojna z Rosją zdają się jednak nie wpływać na zapał Ukraińców do kontynuacji procesu integracji europejskiej. Rok po rozpoczęciu protestów na Majdanie poparcie dla europejskiej wizji rozwoju Ukrainy ciągle rośnie. Wedle najnowszych sondaży prawie 2/3 Ukraińców opowiedziałoby się obecnie za akcesją do UE, w porównaniu do niewiele ponad 50 proc. w chwili wybuchu społecznego niezadowolenia w zeszłym roku.
Proeuropejskim aktywistom, którzy przed rokiem wyszli na główny plac Kijowa, udało się przekonać miliony rodaków, że to jest droga, którą powinna podążyć Ukraina. Aneksja Krymu i inwazja na Donbas, być może wbrew pewnym oczekiwaniom w Moskwie i innych miejscach, nie zahamowała wzrostu proeuropejskich nastrojów. Wręcz przeciwnie, ramy ukraińskiej polityki zagranicznej stają się dla wielu ludzi bardziej czytelne. Szczególnie dla tych na wschodzie kraju, gdzie stosunki międzynarodowe nigdy nie stanowiły przedmiotu zainteresowania.
To mentalne przebudzenie nie znalazło odzwierciedlenia w przyśpieszeniu tempa reform przeprowadzanych przez rząd tymczasowy. Proces reform przebiegał wedle zasady: dwa kroki naprzód, jeden krok w tył. Niektóre najbardziej oburzające korupcjogenne luki prawne zostały usunięte, przede wszystkim w dziedzinie zamówień publicznych, chociaż praktyka organizowania nietransparentnych przetargów przetrwała w wielu ministerstwach. Rząd poprawia regulacje prawne celem przyciągnięcia inwestycji zagranicznych do sektora energetycznego, by następnie wprowadzać nowe, kontrowersyjne rozwiązania. Z jednej strony władze przygotowują się do wyrabiania biometrycznych paszportów (niezbędnych dla funkcjonowania porozumienia o ruchu bezwizowym z UE, którego oczekują miliony młodych Ukraińców), z drugiej – regulacje dotyczące awiacji zaostrzają warunki działalności tanich linii lotniczych.
Majdan utorował drogę dla szeregu niepaństwowych struktur i inicjatyw obywatelskich, które obecnie wspierają, a nawet zastępują słabe instytucje państwa. | Jewgen Worobiow
Niemniej jednak największy przełom, który zawdzięczamy protestom na Majdanie, dokonał się gdzie indziej. Chodzi o wszechobecne dążenie zwykłych obywateli do samoorganizacji, czyli tego, co odróżnia obszar europejski od Eurazji. Majdan utorował drogę dla szeregu niepaństwowych struktur i inicjatyw obywatelskich, które obecnie wspierają, a nawet zastępują słabe instytucje państwa. „Samoobrona Majdanu”, grupy stworzone, by ochraniać pokojowe demonstracje przed siłami rządowymi oraz wynajętymi zbirami (niesławne „tituszki”), często stanowiły rdzeń ochotniczych batalionów, które wiosną stanęły do walki na wschodzie kraju. To te jednostki, wraz z nowopowstałą Gwardią Narodową, broniły wschodnioukraińskich miast przed prorosyjskimi oddziałami zbrojnymi.
Grupy wolontariuszy, którzy zbierali pieniądze na rzecz Majdanu, wspierają aktualnie słabe struktury zaopatrzenia ukraińskiej armii. Niektórzy ich liderzy zostali następnie wyznaczeni na oficjalne stanowiska w Ministerstwie Obrony. Aktywiści Majdanu, zaangażowani w rozpowszechnianie informacji poprzez portale społecznościowe i media, pracują teraz niestrudzenie nad raportami z frontu wojny z Rosją i lobbują na rzecz wsparcia sprawy ukraińskiej za pomocą kontaktów z zagranicznymi dziennikarzami i dyplomatami. Dzięki tym strukturom, wykształconym w czasie trzech miesięcy Majdanu, Ukraina jest silniejsza – nawet jeśli nie jako państwo, to z pewnością jako naród. Mimo nieporozumień w przeszłości i obecnej potrzebie stawienia czoła agresji, Ukraińcy nie porzucą w najbliższym czasie europejskiego marzenia.