Socjologowie najczęściej traktują książki historyków jako źródło materiałówki, która pozwala wypełnić teoretyczne konstrukcje i ilustruje narrację socjologiczną. Rzadziej – jak w projektach socjologii historycznej – wykorzystuje się ją do systematycznego testowania hipotez czy poszukiwania prawidłowości społecznych za pomocą porównywania poszczególnych przypadków. Dla równowagi trzeba podkreślić, że historycy często lekceważą dorobek socjologów, skupiając się na pracy archiwalnej, tworząc później narrację o przeszłości w oparciu o ogólnikową wiedzę socjologiczną, którą dysponuje każdy absolwent kierunku humanistycznego. Tymczasem istnieją książki historyków, które socjolog powinien przeczytać nie tylko jako zbiór informacji o faktach, lecz także jako teoretyczną konstrukcję mówiącą coś ważnego o ludzkiej naturze czy dynamice świata społecznego. Do takich pozycji należy niewątpliwie monumentalne, trzytomowe dzieło Raula Hilberga „Zagłada Żydów europejskich” [1].
Opublikowana w 1961 roku po wielu latach pracy książka Hilberga okazała się dziełem przełomowym. Była to pierwsza naukowa synteza ludobójstwa Żydów napisana z takim rozmachem i wywołująca gorące spory wśród historyków. O skali oporu wobec interpretacji Hilberga może świadczyć to, że tłumaczenie hebrajskie „Zagłady Żydów europejskich” zostało opublikowane dopiero w 2012 roku. W 1985 roku ukazało się poprawione wydanie dzieła. Trzecie wydanie – w 2003 roku. W 2014 roku ukazało się polskie tłumaczenie oparte na trzecim wydaniu, przy czym Hilberg aż do śmierci w sierpniu 2007 roku korespondował z polskim tłumaczem Jerzym Giebułtowskim, przesyłając cenne uzupełnienia i uwagi redakcyjne (autor przekazał ponad 100 stron uzupełnień).
Uwikłana nauka
Losy tej książki są przykładem na to, w jakim stopniu nauka jest uwikłana w procesy społeczne – kształtowanie grupowej tożsamości, polityczne walki, symboliczne konflikty. Wiele osób uznało, że książka Hilberga jest niemoralna, gdyż lekceważy ofiary i pomniejsza ich tragedię. Wynikało to m.in. z tego, że autor ograniczył się do dokumentacji niemieckiej. Tymczasem wystarczy przeczytać pierwszy akapit przedmowy do wydania pierwszego, aby zrozumieć, że autor przyjmuje ściśle określoną perspektywę badawczą: „[…] chcę podkreślić, że to nie jest książka o Żydach. To książka o ludziach, którzy dokonali zagłady Żydów. Niewiele będzie w niej o ofiarach. Skupiłem się na sprawcach” [2]. Żeby zrozumieć skalę ataków na Hilberga, warto przytoczyć wypowiedź polskiego tłumacza jego książki: „Hilberg zmarł jako wielki samotnik w najdalszym zakątku Stanów Zjednoczonych. Można powiedzieć, i mam nadzieję nie będzie to nadużyciem, wszyscy historycy Zagłady są z Hilberga. Jak się rzuci okiem na spis treści tej książki to jest to właściwie sproblematyzowana Zagłada. To jest konspekt – co należy ująć, gdy pisze się monografię Zagłady. Zastanawia fakt, że w pracach o Zagładzie to Hilberg, jeżeli jest cytowany, to najczęściej raz, może dwa. Ale wydaje mi się, że wypada oddać mu sprawiedliwość, że to on jest założycielem tego nurtu w historiografii. Nie przypadkiem ta książka ukazuje się w Izraelu dopiero teraz; nie przypadkiem ukazała się w małym wydawnictwie w Niemczech. W pewnym sensie losem Hilberga jest też to, że w Polsce wydaje to osoba prywatna” [3] I choć Hilberg po latach pracy nie był w stanie ująć w swoim dziele wszystkich nurtów badań nad Zagładą (jest to po prostu niewykonalne), należy ono bez wątpienia nie tylko do kanonu, lecz wytycza również część z kluczowych szlaków badawczych. Nie tylko dla historyków.
Czemu zatem tak długo czekaliśmy na polski przekład tej fundamentalnej pracy? W kraju, na którego ziemiach dokonała się Zagłada? Koszty wydania nie mogą być jedyną odpowiedzią (a należy podkreślić, że Hilberg zrezygnował z honorarium). Dzieło Hilberga mogło zresztą liczyć na dobrą sprzedaż. Choć nie traktuje o udziale Polaków w Zagładzie Żydów, wzbudzało kontrowersje także w Polsce. Jednak mimo że co roku ukazuje się wiele tłumaczeń książek historycznych – często zupełnie bezwartościowych – które cieszą się zainteresowaniem kupujących, Hilberg nie miał dostatecznie silnego adwokata. Dopiero sojusz prywatnego fundatora, Centrum Badań nad Zagładą Żydów przy Instytucie Filozofii i Socjologii PAN oraz pełnych poświęcenia redaktorów i tłumacza doprowadził do zapełnienia tej dotkliwej luki na polskim rynku księgarskim. Tak długa nieobecność polskiego tłumaczenia dzieła Hilberga wynika, moim zdaniem, w znacznej mierze ze szczególnego miejsca pamięci Zagłady Żydów w społeczeństwie polskim. Polacy rywalizują z Żydami o palmę pierwszeństwa „narodu ofiar” II wojny światowej. To określa także politykę głównych wydawców. Zbyt wiele osób uznaje, że o Holocauście mówi się w Polsce zbyt dużo. To prawda, być może za wiele plotkuje się na ten temat na anonimowych forach internetowych, jednak w salach wykładowych często dyskutuje się na ten temat zbyt mało lub bez odniesienia do najważniejszych osiągnięć światowej historiografii. A pamiętajmy, że bez tłumaczenia na język polski, wiele kanonicznych dzieł światowej socjologii pozostanie w ograniczonym obiegu specjalistów.
Normalność ludobójstwa
Holocaust jest w „Zagładzie…” przedstawiony jako wynik procesów administracyjnych. Hilberg odszedł od powszechnego wyjaśniania Zagłady poprzez analizę psychologiczną poszczególnych sprawców, głównie elit władzy, oraz poszukiwanie wyjątkowości drogi niemieckiej na rzecz rekonstrukcji ogólnych społecznych i psychospołecznych uwarunkowań ludobójstwa. W tym sensie Hilberg zajął pozycję „funkcjonalisty”, wskazującego na znaczenie strukturalnej presji okoliczności, a nie intencjonalnych decyzji polityków. Choć jest to praca historyka, już w pierwszym wydaniu autor stawia typowo socjologiczne pytania, na które odpowiedzi rozwijali później badacze związani właśnie z kierunkami socjologicznymi. Wiele tej pracy– bezpośrednio i pośrednio przez wpływ na kulturę intelektualną – zawdzięcza na przykład słynna analiza Zygmunta Baumana „Nowoczesność i zagłada” [4]. Bauman jest zresztą autorem słowa wstępnego do polskiego wydania.
Ważną nauką, jaka płynie dla socjologów z dzieła Hilberga, jest poszukiwanie typowych, normalnych mechanizmów społecznych, które wspierają mobilizację ludobójczą. Sadyści, fundamentaliści, nawiedzeni ideolodzy, szaleńcy – to mniejszość, która choć z radością odnajduje się w projektach ludobójczych, nigdy nie wystarcza dla tak totalnego przedsięwzięcia. Jak zauważył Bauman w słowie wstępnym: „To nie wbrew, lecz dzięki wprawiającym nas w dumę osiągnięciom ludzkiej cywilizacji dokonała się zbrodnia opisana przez Hilberga w jej najbardziej nieludzkich szczegółach” [5]. Socjologowie zbyt często mają skłonność do traktowania wielkich zbrodni, rewolucji czy kataklizmów jako wydarzeń wyjątkowych. Tymczasem są one w znacznej mierze produktem tych procesów społecznych, które na co dzień reprodukują narody, państwa czy klasy. Socjolog może się uczyć od Hilberga, jak sytuację pozornego załamania reguł społecznych oraz czasy bezprzykładnego okrucieństwa traktować jako soczewkę pozwalającą poznać istotne cechy struktury społecznej i „normalnego” habitusu. Nieprzypadkowo w polskim piśmiennictwie niewiele jest takich prac, jak – na przykład – niemieckiego socjologa Wolfganga Sofsky’ego, badającego m.in. władzę absolutną w obozach koncentracyjnych [6] czy niemieckiego psychologa społecznego Haralda Welzera, który wyjaśniał m.in. jak kształtowała się narodowosocjalistyczna moralność [7].
Hilberg jest znany także z analizy ludobójstwa w triadzie: sprawcy – ofiary – świadkowie [8]. W omawianej książce nie jest ona jeszcze wyraźnie zarysowana, choć pokazane są jej strukturalne odniesienia. Hilberg pisze w niej o „sąsiadach” (neighbours), a nie szerzej – „świadkach” (bystanders). Mimo to „Zagłada…” stanowi nieocenioną lekcję dla socjologa, który dzięki konkretnemu, drobiazgowo zebranemu materiałowi historycznemu może uświadomić sobie konieczność „triadycznej” analizy zbiorowej przemocy. Sięgając do Norberta Eliasa [9], można powiedzieć, że lektura tej pracy poucza nas o konieczności ujmowania wszystkich uczestników konfliktu jako wzajemnie warunkujących się graczy. To figuracja wyznacza role postaciom dramatu, a nie – jedynie wcześniejsze ideologiczne definicje. Kategorie sprawców, ofiar i świadków są zmienne i zależne od dynamicznego kontekstu.
W 1963 roku, dwa lata po pierwszym wydaniu dzieła Hilberga, ukazała się głośna książka Hannah Arendt „Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła” [10]. Tytułowy zbrodniarz, wbrew popularnym wykładniom, przedstawiony został jako skrupulatny biurokrata, który wykonywał swoje zawodowe obowiązki i rozwiązywał piętrzące się przed nim problemy zgodnie z racjonalnością instrumentalną. Choć książka ma charakter eseju, do dzisiaj oddziałuje na badaczy genocide studies. Proces Eichmanna miał zresztą kluczowe znaczenie także dla przemiany tożsamości narodowej Żydów oraz ich stosunku do Shoah. Tymczasem Hilberg w swojej autobiograficznej książce „Pamięć i polityka. Droga historyka Zagłady” [11] krytykuje Arendt i uznaje, że nie przyswoiła właściwie jego pracy. Hilberg odrzuca tezę o banalności zła. Arendt według niego nie ustaliła „przebiegu ścieżek, które Eichmann wytyczył w gąszczu niemieckiej machiny administracyjnej na potrzeby swych bezprecedensowych działań” [12], tym samym dowodząc ideologicznej motywacji i determinacji. Nie zgadza się także z jednoznacznie negatywną oceną judenratów, choć to właśnie jego uwagi krytyczne na ten temat przysporzyły mu wielu wrogów. Podkreśla, że judenraty „były nie tylko narzędziem w rękach niemieckich, lecz także instrumentem społeczności żydowskiej” [13]. Na kartach tej książki znajdziemy wiele nieskrywanej urazy do Arendt, która zrodziła się u Hilberga także za sprawą późniejszych publicznych wystąpień i komentarzy żydowskiej filozofki na jego temat. Zostawmy jednak na boku zgłębianie źródeł wzajemnej relacji obojga autorów. Socjologowie często czytając książkę Arendt, traktują ją nie tylko jako filozoficzną interpretację czy socjologiczną analizę procesu Zagłady, lecz także jako rzetelny opis ludobójstwa. Warto zatem sięgnąć do historycznego źródła, w którym niejednokrotnie zawarte są już przemyślenia, objawiane później światu jako pomysły filozofów czy socjologów.
„Historia się powtórzyła”
Tak brzmi ostatnie zdanie książki, zawarte w krótkim rozdziale poświęconym następstwom Zagłady. Hilberg ze smutkiem konstatuje, że – mimo rozwoju międzynarodowego prawa karnego – ludobójstwo się powtórzyło, a światowe mocarstwa pozostały bierne. Skupia się przede wszystkim na ludobójstwie Tutsi i Twa (tych drugich nie wymienia) w Rwandzie w 1994 roku. Choć jest to praca historyka, autor zachęca tym samym do odnoszenia jej do przyszłych niebezpieczeństw.
Kryje się w tym bez wątpienia pewna pułapka. Zagłada nie może stanowić uniwersalnego modelu mobilizacji ludobójczej. Dopiero porównanie różnych przypadków ludobójstw może doprowadzić do budowy modelu ogólnego. Takich prób wśród polskich socjologów jest jednak jak na lekarstwo. Tymczasem dobra socjologiczna teoria wyjaśniająca ludobójstwa powinna pozwolić na przewidywanie przyszłości, dzięki czemu można szacować ryzyko wystąpienia mobilizacji ludobójczej w różnych zapalnych punktach świata. I w tym zakresie Hilberg zapewnia wsparcie badaczowi, choć nie prezentuje już przekonujących socjologa koncepcji (na przykład dyskusyjna jest teza, że „integracja jest procesem dokładnie odwrotnym do procesu zagłady” [14]).
Te luźne uwagi w żadnej mierze nie stanowią wyczerpującej recenzji „Zagłady Żydów europejskich” Raula Hilberga. Postanowiłem napisać ten tekst w reakcji na to, że o ile w środowisku historyków polskie wydanie Hilberga budzi emocje, to wśród socjologów często kwitowane jest pełnym niezrozumienia milczeniem. Intelektualny deficyt, jaki możemy dostrzec w naszej socjologii, wynika m.in. z nieobecności refleksji naukowej na temat prac tego wielkiego historyka. Opus vitae Hilberga wymaga popularyzacji, co tylko ułatwia jego świetne polski tłumaczenie.
Przypisy:
[1] R. Hilberg, „Zagłada Żydów europejskich”, t. I-III, przeł. J. Giebułtowski, Wydawca: Piotr Stefaniuk, Warszawa 2014.
[2] Tamże, s. XIX.
[3] „Zło nie było banalne”, http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/historia-mainmenu-66/5771-zo-nie-byo-banalne.html [dostęp: 16.11.2014].
[4] Z. Bauman, „Nowoczesność i zagłada”, przeł. T. Kunz, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 2012.
[5] R. Hilberg, „Zagłada…”, t. I, s. I.
[6] W. Sofsky, „The Order of Terror: The Concentration Camp”, Princeton University Press, Princeton, New Jersey 1997.
[7] H. Welzer, „Sprawcy. Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów”, współpraca Michael Christ, przeł. Magdalena Kurkowska, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2010.
[8] R. Hilberg, „Sprawcy, ofiary, świadkowie. Zagłada Żydów 1933–1945”, przeł. J. Giebułtowski, Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Wydawnictwo Cyklady, Warszawa 2007.
[9] N. Elias, „Społeczeństwo jednostek”, przeł. J. Stawiński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2008.
[10] H. Arendt, „Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła”, przeł. A. Szostkiewicz, Wydawnictwo Znak, Kraków 1998.
[11] R. Hilberg, „Pamięć i polityka. Droga historyka Zagłady”, przeł. J. Giebułtowski, Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, Warszawa 2012.
[12] Tamże, s. 135.
[13] Tamże, s. 136.
[14] R. Hilberg, „Zagłada Żydów europejskich”, t. III, s. 1504.
Książka:
Raul Hilberg, „Zagłada Żydów europejskich. Tomy I-III”, przeł. Jerzy Giebułtowski, Wydawca: Piotr Stefaniuk, patronat naukowy Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN, Warszawa 2014.