Szanowni Państwo,

kilka dni po gigantycznej demonstracji w obronie wolności słowa, która przeszła ulicami Paryża, francuski komik Dieudonné został aresztowany za… wpis na Facebooku. Krytykowany za antysemickie skecze showman nie wzywał w nim do nienawiści rasowej ani nie pochwalał terroryzmu. „Je me sens Charlie Coulibaly” („Czuję się jak Charlie Coulibaly”) – do aresztowania wystarczyło połączenie nazwy gazety z nazwiskiem jednego z zamachowców. Tysiące fanów artysty już oskarżyło Francję o stosowanie podwójnych standardów w ochronie wolności wypowiedzi. Czy przysługuje ona tylko wybranym?

To kolejna odsłona ogólnoświatowej dyskusji, jaką wywołały w mediach paryskie zamachy. Początkowo przeważały w niej deklaracje solidarności i współczucia, hashtag #JeSuisCharlie oraz głosy broniące wolności słowa. Z czasem – także wraz z kolejnymi aktami przemocy we Francji – dyskusja obrastała w kolejne, coraz odleglejsze od siebie wątki, z których wyłaniały się pytania o siłę europejskiej islamofobii i możliwości utrzymania wielokulturowości społeczeństw zachodnich w dotychczasowej postaci. Lewica obawia się, że dyskusja wokół tej sprawy łatwo obróci się przeciwko mniejszościom muzułmańskim rozsianym po całej zachodniej Europie i spowoduje erupcję rasizmu; prawica z kolei wskazuje na zagrożenie islamskim terroryzmem i unijną bezradność w próbach zapobiegania zamachom, co ma doprowadzić w nieodległym czasie do „starcia cywilizacji”. Głos zabierali politycy, wybitni dziennikarze, filozofowie, a nawet… sam papież.

„Charlie Hebdo” w tej burzy urosło do rangi symbolu zachodnich wartości, co wywołało narastający opór części dyskutantów, którzy z linią francuskiego tygodnika nie chcą się utożsamiać. Przedrukowywane na całym świecie karykatury wymierzone w rozmaite religie, a nawet w ludzi świeckich, szokowały wulgarnością przekazu. Zarzucano im także rasistowski i ksenofobiczny wydźwięk. „Charlie Hebdo” wielu razi radykalizmem sądów i niewyrafinowanym stylem dziennikarskim, zbliżającym się do tabloidu. „Czy obsceniczny tabloid ma być symbolem europejskich wartości? Czy brak odpowiedzialności w ogóle może być cnotą?” – w miniony weekend na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawiał się czeski teolog Tomáš Halík, wykładowca Uniwersytetu Karola w Pradze.

Krytykę dało się słyszeć z różnych stron sceny politycznej. W Polsce często głos podnosiły osoby wierzące, ostro krytykując radykalnie antykatolicką linię pisma, ale i ludzie, którym z Kościołem wcale nie jest po drodze. Wyrażanie solidarności z francuską redakcją – mimo równoczesnego oburzenia dokonaną zbrodnią – staje się dla wielu osób kwestią problematyczną. Wraca pytanie o granice wolności słowa. Czy w jej imię można naruszać czyjąś godność – pytają jedni. Czy wypada w ogóle rozważać estetykę pisma, po tym jak niemal całą jego redakcję brutalnie zamordowano – odpowiadają im drudzy? Czy możliwe jest potępienie tego bezprecedensowego aktu przemocy, bez jednoczesnego poparcia dla hasła #JeSuisCharlie?

Motywowani tymi wątpliwościami, przygotowaliśmy dla Państwa specjalny numer, w którym z powyższymi pytaniami zmagają się członkowie redakcji i autorzy „Kultury Liberalnej”.

Tomasz Sawczuk dokonuje przeglądu najważniejszych argumentów, jakie padły w międzynarodowej dyskusji na temat paryskich zamachów, szukając odpowiedzi na pytanie, jak szeroki zakres powinna mieć wolność słowa i co tak naprawdę znaczą słowa „Jestem Charlie Hebdo”. Przestrzega także przed zbyt łatwym wyrażaniem zgody na ograniczanie wolności obywatelskich w imię walki z zagrożeniem. „Każda ideologia jest bowiem zdolna osunąć się dla osiągnięcia swoich celów w terror”.

Kolejne dwa komentarze, autorstwa Huberta Czyżewskiego i Heleny Jędrzejczak, wychodzą od próby zrozumienia tych, którzy nie chcą „być Charlie” i mimo współczucia dla ofiar tragedii oraz ich rodzin, krytykują sposób prowadzenia gazety. Ten sam punkt wyjścia prowadzi jednak autorów do odmiennych wniosków. Czyżewski argumentuje, że nawet jeśli „większość obrazków publikowanych przez «Charlie Hebdo» jest najzwyczajniej obrzydliwa i idiotyczna”, nie możemy nie stanąć w jego obronie.

Jędrzejczak nie zgadza się na takie postawienie sprawy. „Nie mogę być czymś, co budzi we mnie odrazę – a tak jest z treściami publikowanymi w «Charlie Hebdo». Niezależnie od tego, co stało się z autorami – mojej oceny ich działalności nie zmienia ich śmierć”.

Temat zamyka komentarz Adama Puchejdy, który przestrzega, by dyskusje na temat „Charlie Hebdo” nie zdominowały poszukiwania źródeł konfliktów stojących za paryskimi zamachami. „Wydarzenia tragiczne i godne potępienia przesłaniają nam bowiem kontekst – społeczny i polityczny – i wprowadzają w swego rodzaju drzemkę, która bynajmniej nie sprzyja uniknięciu kolejnych zamachów”.

Zapraszamy do lektury!

Redakcja

 


 

Stopka numeru:

 

Autorzy koncepcji Tematu Tygodnia:
Hubert Czyżewski, Łukasz Pawłowski, Jarosław Kuisz.

Współpraca: Monika Helak.

Ilustracje: Judyta Mierczak [www.pinterest.com/jblackline].