Władimir Putin stanął przed poważnym dylematem. „Musi albo ustąpić Zachodowi, albo zaryzykować utratę poparcia Rosjan” – twierdzi Matthew Phillips, komentator agencji Bloomberg. Międzynarodowe sankcje, wraz z załamaniem cen ropy naftowej, pozbawiły kraj dostępu do rynków finansowych i podkopały przychody budżetu. Skutkiem tego jest utrata połowy wartości rubla sprzed roku, klęska wzrostu gospodarczego oraz szybkie topnienie rezerw walutowych. Bank Światowy zapowiada, że rosyjska gospodarka skurczy się w 2015 r. o 1,5 proc. Pamiętajmy jednak, że jest to prognoza, która optymistycznie zakładała, że ceny ropy utrzymają się w okolicach 70 USD za baryłkę. Według Andersa Aslunda, badacza waszyngtońskiego Instytutu Petersona, w tym roku PKB nad Wołgą skurczy się o 10 proc. To oznacza recesję, która może być zbyt dotkliwa dla Rosjan i spowodować wyparowanie poparcia dla Putina. Wszystko dlatego, że opiera się ono na 15 latach prosperity, jakie Rosja przeżyła pod jego rządami. W tym czasie odsetek Rosjan żyjących poniżej progu ubóstwa skurczył się z 25 do 11 proc., PKB się podwoił, a kraj wyszedł z gospodarczego i politycznego chaosu lat 90. Prawdziwym testem będzie zmuszenie Rosjan do drastycznego obniżenia poziomu życia. Jak jednak przypomina komentator, nawet zaprzestanie dostarczania broni na Ukrainę – i ewentualne cofnięcie sankcji – nie spowoduje, że zniknie problem niskich cen ropy. O losie rosyjskiej gospodarki zadecydują bowiem amerykańskie koncerny i postęp w technologii wydobycia gazu łupkowego, co nie jest dla Putina dobrą wiadomością.
*
„Unia nie jest gotowa na zaostrzenie sankcji wobec Rosji” – powiedział dziennikowi „New York Times” Donald Tusk dzień przed swoją poniedziałkową wizytą w Waszyngtonie. Unia jest wytrącona z równowagi przez agresywną politykę Rosji, ale wciąż niechętnie stawia czoła groźbie prawdziwej wojny u swych granic. Problemem jest nie tylko polityka Putina, ale także chaos w Libii i terroryzm Państwa Islamskiego. To „pierwszy rozdział bardzo dynamicznej historii nowych lęków i nowych zagrożeń” – powiedział Donald Tusk. W wywiadzie szef Rady Europejskiej wezwał do porzucenia złudzeń o niezachwianym bezpieczeństwie. Według niego, po latach oszczędzania na armii przyszedł czas na nową, bardziej ambitną politykę obrony, nie tylko w oparciu o NATO. Jak podkreśla „NYT”, Tuska od innych polityków europejskich odróżnia jego polskie doświadczenie nienajlepszych stosunków z Rosją. Tym trudniejsze może być dla niego pogodzenie sprzecznych często interesów 28 państw wspólnoty niechętnych pogarszaniu stosunków z wielkim sąsiadem, od którego są często pod różnymi względami uzależnione. Jak pisze „NYT”, Tusk wyśmiał rosyjskie oskarżenia, że to Zachód wywołał kryzys na Ukrainie, przygotowując protesty, które odsunęły od władzy prezydenta Wiktora Janukowycza. Przypomniał, że Moskwa swego czasu opisywała „Solidarność” jako „jedną wielką antyrosyjską prowokację” Zachodu. Dziennik zaznaczył, że już wkrótce wygasną niektóre sankcje nałożone na Rosję, dlatego Obama oczekuje od UE nowych form nacisku. W odpowiedzi na to Tusk zaznaczył, że niemożliwe jest osiągnięcie przez UE jednomyślności niezbędnej do nałożenia dodatkowych sankcji. Dzieje się tak, mimo że uzgodnione w lutym zawieszenie broni na wschodzie Ukrainy zostało naruszone ponad tysiąc razy.
*
„Powrót Rosji do G8 na razie niemożliwy” – zaznaczyli Angela Merkel i Shinzo Abe podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Tokio w związku z wizytą kanclerz Niemiec w Japonii. Liderzy G7 – przywódcy USA, Kanady, Japonii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Włoch – w proteście przeciwko dokonanej przez Rosję aneksji Krymu zbojkotowali planowany na czerwiec 2014 r. szczyt G8 w Soczi i spotkali się we własnym gronie w Brukseli. Kolejny szczyt tych siedmiu państw, znów bez udziału prezydenta Władimira Putina, jest zaplanowany na czerwiec br. w Berlinie. Według Abe, G7 i Rosja nie są w stanie obecnie prowadzić konstruktywnych rozmów, a Merkel podkreśliła raz jeszcze, że Moskwa nie szanuje integralności terytorialnej swego sąsiada, wspierając wschodnioukraińskich separatystów.