Temat stary jak świat, a jednocześnie często traktowany przez kino po macoszemu znajduje swoją godną reprezentantkę w tytułowej Glorii. Oczami odważnej, atrakcyjnej pięćdziesięciolatki poznajmy świat trzeciego wieku drugiej płci. Powinien nas zaciekawić, za chwilę sami się tam znajdziemy.

Nie bez kozery już na wstępie posłużyłam się dwoma tytułami, które dla śledzących tematykę życia osób starszych, powinny być znaczące. „Życie zaczyna się dzisiaj” („La vida empieza hoy”) to zabawna, ale przede wszystkim odważna komedia hiszpańska, która w bezpruderyjny, ale też ciepły sposób opowiada o życiu seksualnym seniorów. Z kolei „Trzeci wiek drugiej płci” to ważna lektura, omawiająca temat starszych kobiet i ich aktywności analizowany z perspektywy socjologicznej i feministycznej. Między tymi dwoma tytułami, między seksem a socjologią, plasuje się film chilijskiego reżysera Sebastiana Lelio. I otwiera prawdziwą puszkę Pandory, bo w jednym filmie mamy obraz uprawiającej seks i walczącej o dobre życie atrakcyjnej pięćdziesięciolatki. Wszystko na poważnie, bez przymrużenia oka.

gloria_3
Materiały prasowe

To nie jest film o starości

Mówiąc o filmie Lelio, trudno o właściwe słowa. Gloria ma 58 lat, od 12 jest rozwódką i po jej figurze, sposobie ubierania się, zainteresowaniach widać, że rozwód jej służy. O Glorii nie powiemy „seniorka”, trudno nawet nazwać ją „starszą panią”. To po prostu atrakcyjna pięćdziesięciolatka; tak wygląda, tak się czuje i tak chce być postrzegana. Określenie „starsza”, w jej przypadku, jest pejoratywne, bo na siłę przesuwa tę pełną życia i przecież wciąż młodą kobietę w smugę cienia. To jeszcze nie starość, to dopiero przedsionek „jesieni życia” czy, jak może lepiej zabrzmi, trzeciego wieku. A choć reżyser delikatnie pokazuje, że ta smuga cienia niczym cień jej towarzyszy. Nie przesłania to jej silnego pragnienia szczęścia i cieszenia się z każdej chwili. Gloria dowiaduje się, że ma jaskrę i stopniowo może tracić wzrok, na co dzień więc ratuje się wielkimi okularami; dorosłe dzieci nie potrzebują jej pomocy, córka wyprowadza się do Szwecji, co dodatkowo zasmuca matkę; sprawy tego świata, od strajków młodych po tematy rozmów, jak Facebook czy rzeczywistość wirtualna toczą się jakby obok Glorii. Jednocześnie zna swoje miejsce – w rodzinie, społeczeństwie. To nie jest opowieść o pani po menopauzie, która zaczyna szaleć i szukać miłosnych przygód podczas wakacji w Kenii, jak bohaterka filmu „Raj: miłość” Ulricha Seidla.

Gloria jest przede wszystkim matką i spełnioną babcią, której doskwiera samotność. Dlatego wieczorami, zamiast siadać przed telewizorem czy odmawiać różaniec, uderza na miasto – na dancingi dla samotnych jak ona rówieśników, którzy szukają pokrewnej duszy na drugą połowę życia. I to jest fascynujący świat. Dorośli w wieku naszych rodziców i dziadków szaleją na parkiecie, ruszają zmysłowo biodrami, elegancko piją alkohol, flirtują i romansują. Mężczyźni są zadbani, kobiety zmysłowe. W filmie „Życie zaczyna się dzisiaj” reżyserka Laura Mana na wesoło, ale konsekwentnie uczy nas erotycznej obsługi człowieka po pięćdziesiątce, bo seniorzy – co wielu może zaskakiwać – też uprawiają seks. W „Glorii” Lelio idzie krok dalej: pokazuje, że życie po pięćdziesiątce potrafi być ciekawe, ekscytujące, tak samo barwne i pełne wyzwań jak nasza młodsza wersja. I często takie jest, tylko my tego nie widzimy, bo się tym nie interesujemy.

gloria_2
Materiały prasowe

Niewidzialne kobiety

A wyzwania pojawiają się tu na każdym kroku. Nie tylko te związane ze starzejącym się ciałem – Gloria traci wzrok, a jej kochanek Rudolfo nosi gorset wzmacniający kręgosłup – ale przede wszystkim problemy uniwersalne dla jej wieku. Nasza bohaterka boryka się z doskwierającą samotnością, z romansem, który nie spełnia jej oczekiwań, z czasem, którego ma aż za dużo dla siebie i nie ma go z kim dzielić. Biega na zajęcia z jogi śmiechu, ćwiczy asany pod okiem córki instruktorki, byle tylko się z nią spotkać, a w samochodzie śpiewa razem z radiem, by odsunąć od siebie niepokój. Nadal pracuje, choć praca wydaje się być tylko jednym z wypełniaczy czasu. To w kontaktach z innymi Gloria realizuje się w pełni.

Czy za każdym razem, gdy opatulona kocem w swoim mieszkaniu Gloria zapala skręta, rozpamiętuje własne życie – czy po prostu leczy złamane serce po kolejnym romansie? | Katarzyna Kazimierowska

Samotność starszych kobiet to, obok ich „niewidzialności” w społeczeństwie, temat niezwykle trudny, rzadko omawiany. Gloria nie ma przyjaciółki. Gdy wpada w tarapaty, przyjeżdża po nią jej gosposia, która mogłaby być jej matką. Dzwoni jedynie do dzieci, czeka na telefony od kochanków. Widać, że rozkwita w obecności drugiego człowieka, ale z jakiegoś powodu nie jest otoczona dużym gronem przyjaciół. Czy dlatego, że jako żona i matka nie zbudowała kręgu znajomych, a teraz już jest za późno na poszukiwanie nowych? Agnieszka Gajewska w swoim tekście zatytułowanym „Reprezentacje starości w dyskursie feministycznym w Polsce”, który ukazał się w zbiorze pt. „Trzeci wiek drugiej płci”, omawia spostrzeżenia Simone de Beauvior na temat starzenia się kobiet. „Strach kobiet przed starością jest, według filozofki, strachem przed świadomością, iż straciło się własne życie, iż upłynęło ono na rzeczach błahych i nieistotnych, a cezura menopauzy pozwala obejrzeć się wstecz. Wiele kobiet łudzi się, podkreślała autorka, drugim startem życiowym, którego jakoby miałyby doświadczyć po odchowaniu dzieci i spełnieniu innych, dość przewidywalnych, ról. (…) ucieczki ani przed starością, ani przed dotychczasowym życiem nie ma. Nie ma jej, ponieważ starzejące się kobiety są z punktu widzenia społecznego zbędne, niepotrzebne, a w swym roszczeniach – śmieszne” [1].

Czy Gloria ucieka przed świadomością klęski, jaką właśnie ponosi? Czy za każdym razem, gdy opatulona kocem w swoim mieszkaniu zapala skręta, rozpamiętuje własne życie – czy po prostu leczy złamane serce po kolejnym romansie? Ten obraz samotności starszych kobiet, pozostawienia ich trochę na bocznym torze przez patriarchat, jak podkreśla to de Beauvoir, co jakiś czas jest podejmowany przez kino, często w sposób ciekawszy niż w „Glorii”. W genialnym, kameralnym filmie „Puzzle” główna bohaterka, typowa kura domowa w okolicach pięćdziesiątki, która nawet podczas przyjęcia zorganizowanego z okazji własnych urodzin nie wychodzi z kuchni, usługuje gościom i nawet na chwilę nie siada przy stole, przypadkiem odkrywa w sobie zamiłowanie do tytułowych puzzli. A gdy okazuje się, że w układaniu małych fragmencików jest naprawdę dobra, zaczyna startować w kolejnych konkursach. Otoczenie zdaje się długo nie dostrzegać jej pasji, dopiero gdy zaczynają się wyjazdy, a obiadu nie ma na stole, mąż zaczyna się niepokoić, a ona musi prosić go o zgodę na krótki wyjazd. W swoim hobby i w swoich sukcesach długo jest sama, nikomu się nie zwierza, nikt się nią nie interesuje, oprócz mężczyzny, który odkrywa jej talent i popycha na konkursy.

gloria_1
Materiały prasowe

Podobnie temat bycia pozostawioną samej sobie wśród starszych kobiet poruszony został w „Irinie Palm”, z brawurową rolą Marianne Faithful. Gra ona starszą panią, babcię, która postanawia wesprzeć finansowo swojego syna i wnuka, a że sama jest biedną emerytką, najmuje się w nocnym klubie jako Irina Palm i, mówiąc oględnie, za pomocą „tytułowej” dłoni pomaga mężczyznom się zrelaksować. I odnosi w tej dziedzinie prawdziwy sukces. Do tego stopnia, że nawet właściciel klubu, podstarzały playboy, przestaje patrzeć na nią jak na babcię i dostrzega atrakcyjną sześćdziesiątkę. Do momentu, gdy zaczyna zarabiać pieniądze, ani rodzina, ani znajomi specjalnie nie interesują się tym, co robi w wolnym czasie, którego ma w nadmiarze.

Polskie kino romantycznie o starej miłości

Temat osamotnienia, odstawania, ale też życia miłosnego i towarzyskiego starszych osób co jakiś czas podejmuje polskie kino, choć brakuje mu odwagi i bezpruderyjności. Subtelne „Tulipany” Jacka Borcucha, piękny czarno-biały „Pora umierać” z rewelacyjną Danutą Szaflarską czy doskonały obraz Jacka Bławuta „Jeszcze nie wieczór” opowiadają o przemijaniu, borykaniu się ze starością, potrzebie bycia kochanym, ale też o wartości życia chwilą, bycia tu i teraz. Pokazują raczej uniwersalny w swej wymowie obraz starości, z jej ograniczeniami, ciałem często odmawiającym posłuszeństwa, z tym, jak na starość patrzy otoczenie, szczególnie młodzi. Jeśli już pojawia się miłość, jest ujmowana romantycznie, bez fizyczności, cielesności. Seks ludzi starszych to jednak w polskim kinie – ba, nie tylko w kinie, ile w społeczeństwie – nadal tabu. Tak jakbyśmy chcieli wierzyć, że nie ma tematu, a nawet jak jest, to nas nie dotyczy, bo jest nieestetyczny i brzydki.

Na szczęście są filmy, które ten obraz konsekwentnie zmieniają. I dobrze. Jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, a gdy patrzę na moje pokolenie, raczej nie spodziewam się, że przy wkroczeniu w smugę cienia nagle wykopiemy sobie grobowiec przed telewizorem czy sięgniemy po różaniec. Może to właśnie my dokonamy rewolucji seksualnej trzeciego wieku. A może ona już się odbywa, tylko nie jesteśmy jej świadomi. Znani polscy seksuolodzy, jak Andrzej Depko, z uporem przypominają, że odwiedza ich coraz więcej emerytów, którzy chcą żyć pełnią, także seksualną, swojego życia.

W pierwszej scenie filmu tytułowa Gloria tańczy seksownie w klubie, przyciąga wzrokiem mężczyznę. W ostatniej scenie nasza bohaterka, po kilku mocnych życiowych przejściach, próbuje zatańczyć, tym razem na ślubie córki. Z początku idzie to opornie, łapie rytm, przystaje, waha się, by po chwili rozkręcić się na dobre. Tu wreszcie składam hołd wspaniałej Paulinie Garcii, odtwórczyni głównej roli, która bezbłędnie prowadzi nas przez życie Glorii, każdym gestem uwypuklając niuanse zachowania głównej bohaterki. W tej scenie, będącej afirmacją życia i zwycięstwa nad czyhającą gdzieś samotnością, chorobą czy śmiercią mamy przesłanie filmu. Życie zaczyna się teraz, a tym bardziej teraz warto je żyć każdą chwilą.

Przypis:

[1] „Trzeci wiek drugiej płci: starsze kobiety jako podmiot aktywności społecznej i kulturowej”, praca zbiorowa pod red. A. Łysak i E. Zwierkiewicz, Wrocław 2006, str. 117.

 

Film:

„Gloria”, reż. Sebastián Lelio, Hiszpania, Chile 2013.

 

[yt]ZmimSz5h98c[/yt]