Rok 2013: kanadyjski policjant strzelił żonie prosto w twarz, bo wygrała z nim w grze video. Michał M. brutalnie zgwałcił i udusił harfistkę, która nie chciała się z nim umówić. Rok 2014: w Bargłowie Kościelnym kobieta zostaje zastrzelona przez byłego chłopaka swojej córki. Bradley William Stone zabija swoją byłą żonę i piątkę jej krewnych. Elliot Rodger morduje trzy kobiety, bo czuje się samotny i żadna z poznanych dziewczyn nie chce uprawiać z nim seksu. Mary Spears zostaje zastrzelona podczas imprezy przez mężczyznę, któremu nie chciała podać numeru telefonu. Szesnastoletni Przemysław D. morduje swoją dziewczynę, która zaszła w ciążę. Mary Brandon zostaje ciężko pobita za postawienie się mężczyźnie, który ją molestował. Rok 2015: Piotr S. wielokrotnie godzi nożem swoją byłą dziewczynę, która znalazła nowego partnera. Ponura wyliczanka nie ma końca.
Kobiety każdego dnia spotykają się z różnymi przejawami przemocy. Nie muszą się szczególnie „starać” – wystarczy, że nie zgodzą się na przyjęcie uległej postawy wobec agresywnego mężczyzny. | Julia Maciocha
Mimo że ofiar przemocy wobec kobiet jest znacznie więcej niż ofiar terroryzmu – zwykle cierpią one w milczeniu. Nie ma po ich śmierci ogólnoświatowych marszy z udziałem głów państw, krzykliwych nagłówków, chwil ciszy. Zamiast tego bardzo często pojawiają się mizoginiczne komentarze: „Na pewno prowokowała”, „Jak była ubrana?”, „Przecież chłopak tak się starał”, „To był taki grzeczny chłopiec”, „Zasłużyła sobie”.
Po zabójstwie dziennikarzy satyrycznej gazety cała Europa została postawiona na nogi. Były międzynarodowy płacz i wspólna żałoba. Głowy państw i szefowie rządów zmienili swoje napięte harmonogramy i pojawili się w Paryżu. Nie chodzi o to, by deprecjonować znaczenie tego wydarzenia. Zabójstwa dziennikarzy nie są jednak w Europie codziennością. Kobiety natomiast każdego dnia spotykają się z różnymi przejawami przemocy. Nie muszą się szczególnie „starać” – wystarczy, że nie zgodzą się na przyjęcie uległej postawy wobec agresywnego mężczyzny. Tym mężczyzną może być osoba spotkana w barze, w autobusie, na ulicy – ale również ktoś bliski: kolega, przyjaciel, chłopak, ojciec czy brat. To dramat na ogromną skalę, który nie spotyka się z właściwym zainteresowaniem.
Matka Elliota Rodgera kilka dni przed masakrą zgłosiła na policję obawy dotyczące zachowania syna. Policjanci po przesłuchaniu stwierdzili, że chłopak był „bardzo uprzejmym i miłym człowiekiem”. Ów „miły człowiek” w zamieszczonym w sieci nagraniu tak wyjaśniał motywy zabójstwa: „Dziewczyny, nigdy was nie pociągałem. Nie wiem dlaczego, ale poniesiecie za to karę. To niesprawiedliwe! To przestępstwo!”. Albo ja mam inną definicję miłego człowieka, albo policjant zachował się wyjątkowo nieprofesjonalnie, zakładając, że „miły” chłopiec na pewno nie może być agresywny.
W tym tkwi sedno problemu. W większości artykułów opisujących wyżej wymienione przestępstwa otoczenie sprawcy wyraża się o nim w samych superlatywach. Był miły, grzeczny, dobrze się uczył i pomagał sąsiadce nosić ciężkie zakupy. Nikogo nie interesuje, kim były ofiary: czy miały same piątki w szkole, wygrywały zawody sportowe lub wspaniale grały na pianinie. Otoczenie ofiar nie jest cytowane w mediach, rzadziej dopuszcza się je do głosu. To sprawca staje się prawdziwym bohaterem wszystkich przekazów. Z reguły okazuje się, że był to przyzwoity, niewyróżniający się człowiek. Skoro taki miły chłopiec dopuścił się tak haniebnego czynu, to dziewczyna na pewno go sprowokowała. Z pewnością musiała zrobić coś okropnego, skoro posunął się do ostateczności.
A co jeśli „miły” chłopiec nie ma karabinu lub noża? Nie trzeba się martwić. W ostatnim czasie nastąpił prawdziwy wysyp stron, na których chłopcy mogą wyładować swoją frustrację. Wystarczy znaleźć zdjęcie „tej szmaty”, która nie poszła z tobą na randkę, opatrzyć imieniem i wysłać administratorowi. Można dorobić do tego historyjkę, a potem jeszcze udzielać się w komentarzach. Teoretycznie każda dziewczyna może trafić na taką stronę, niezależnie od tego, co ma na sumieniu. A kiedy już trafi, to – w opiniach wyrażanych zarówno przez męską, jak i żeńską część odbiorców tych stron – dlatego że „sobie zasłużyła”.
Takie witryny będą dalej powstawać, ponieważ sfrustrowani chłopcy, których społeczeństwo od małego uczy, że mają prawo do bicia, gryzienia i wszystkiego innego, łącznie z ciałem dziewczyny, która im się podoba („tacy są chłopcy”), nie potrafią odnaleźć się w prawdziwej rzeczywistości – wśród dziewcząt, które (na szczęście!) coraz częściej potrafią mówić „nie”.
Czas najwyższy, żeby „mili” chłopcy nauczyli się szanować odmowę, a świat zaczął się oburzać. Oburzać o śmierć tysięcy dziewczyn, które odmówiły jakiemuś mężczyźnie spotkania czy pocałunku. Czas zrozumieć, że miły, dobrze wykształcony, oczytany i bogaty człowiek też może stosować przemoc. Czas, żeby społeczeństwo zaczęło oskarżać oprawców, a nie ofiary. Czas, żebyśmy przestali wmawiać dziewczynkom: „Zachowuj się grzecznie i nie daj się zgwałcić”, a zaczęli mówić chłopcom: „Nie gwałć. Nie molestuj. Nie obrażaj. Nie wyśmiewaj. Nie upokarzaj”.
Kluczem do rozwiązania problemu przemocy wobec kobiet jest dotarcie do „miłych” panów – nie do „niegrzecznych” dziewczyn.. Niezależnie od tego, co wmówiło wam społeczeństwo i co sami myślicie, sorry, mili chłopcy, ale nic nie jesteśmy wam winne.
Ikona wpisu: fot.: Ben Pollard, źródło: Wikimedia Commons