Coście uczynili dla jednego z tych najmniejszych moich braci, uczyniliście dla Mnie.
(Mt 25, 40)
Ośrodek Wychowawczy Sióstr św. Karola Boromeusza w Zabrzu stał się powszechnie znany, gdy na łamach „Gazety Wyborczej” ujawniono okrucieństwa, których był miejscem. Od tego czasu napisano o nim sporo. Dzięki społecznej presji nie dopuszczono do tuszowania spraw i ucieczki siostry Bernadetty przed sprawiedliwością. Mimo wielu słów oburzenia, ideologicznych podziałów wśród dyskutantów, pokrzykiwań o atakowaniu Kościoła katolickiego lekcja z trwającej dekady gehenny podopiecznych ośrodka nie została przez polską opinię publiczną przyswojona. Zbyt często posługiwano się zużytymi kliszami, karmiono się bezrefleksyjnym moralnym oburzeniem czy poszukiwano skrojonych na miarę współczesnych mediów skandalów. Książka Justyny Kopińskiej stwarza szansę, aby na te wydarzenia spojrzenie tylko z perspektywy czasu, ale również postarać się je lepiej zrozumieć.
Reportaż jest owocem skrupulatnego dziennikarskiego śledztwa. Autorce nie tylko udało się porozmawiać z kilkudziesięcioma byłymi wychowankami, wychowawcami i urzędnikami, ale również dotrzeć do licznych dokumentów i śledczych, dzięki którym sprawa trafiła na wokandę. Kopińska pokazuje drogę do ujawnienia wstrząsającej prawdy, której początkiem było śledztwo w sprawie zaginięcia Mateusza Domaradzkiego w 2006 r. Jednym ze sprawców zabójstwa okazał się były podopieczny sióstr boromeuszek, który w toku śledztwa ujawnił swoje traumatyczne przeżycia z czasów pobytu w ośrodku.
Bez wątpienia lektura reportażu Kopińskiej nie jest łatwa. Można ją uznać za stopniowe schodzenie w kolejne kręgi dziecięcego piekła. Podopieczni nie tylko byli zaniedbywani, ale także katowani, upokarzani, wyśmiewani, zmuszani do zjadania własnych wymiocin. Powszechną praktyką było molestowanie i gwałcenie młodszych wychowanków przez starszych.
Kultura przemocy
Książka Justyny Kopińskiej jest przełamaniem nadal silnego tabu kulturowego w Polsce. Nie tylko bowiem ujawnia przestępstwa duchownych, o których niektórzy woleliby milczeć w imię obrony dobrego imienia „narodowego kościoła”, ale również uderza w pozytywny stereotyp siostry zakonnej [1].
Kopińskiej udało się przedstawić wyjątkowo sprawny i zarazem niezwykle obłudny mechanizm chroniący duchownych. Jak powiedziała świecka wychowawczyni z ośrodka – „To grzech śmiertelny donosić na osoby duchowne”. Jeden z pracowników kuratorium zauważył zaś: „To był czas bogoojczyźniany w naszym kuratorium”. Wiele osób widziało, że dzieci są zalęknione, zaniedbane, mają ślady urazów. Większość świadków odwracała wzrok, zadowala się tłumaczeniami boromeuszek, czy wręcz celowo sabotowała próby dotarcia do prawdy. Jak pokazuje reportażystka, polska zmowa milczenia ma się nadal dobrze, a jej ofiarami zbyt często są niewinne dzieci.
Jednak autorka nie kreśli nam czarno-białego obrazu wydarzeń, nie demonizuje sprawców i nie czyni ze wszystkich ofiar bezgrzesznych aniołów. Z dużą empatią stara się zrozumieć każdą ze stron zabrzańskiego dramatu. Dowodzi, że zbiorowość sprawców i ofiar była nie tylko zróżnicowana, ale również składała się z dominujących i podporządkowanych. Siostry, które okazywały dzieciom zbyt wiele serca, były „przywoływane do porządku” i usuwane z ośrodka. Nie miały właściwego przygotowania pedagogicznego, więc często przejmowały stosowany w ośrodku zespół kar, ponieważ uznawały go za naturalny element systemu wychowawczego. Z kolei wśród ofiar znaleźć można zarówno bezbronną młodzież, jak i osoby, które z premedytacją katowały słabszych. Od pewnego momentu spirala przemocy nakręcała się już samoistnie.
Podkreślmy: siostra Bernadetta budziła przerażenie nie tylko wychowanków (także tych, którzy byli już „na wolności”), lecz również niektórych sióstr. Ale to nie wszystko. Kopińska pokazuje, że także sam zakon był miejscem, gdzie socjalizowano do kultury przemocy. Autorka odwołuje się do koncepcji „instytucji totalnej” Ervinga Goffmana, aby nakreślić trajektorię życia sióstr. Jako młode dziewczyny trafiały one do miejsca, w którym prywatność była luksusem, a podporządkowanie cnotą, następnie, mimo że nie miały prawie doświadczeń w dojrzałym życiu w normalnym świecie, trafiały do nowej instytucji totalnej – ośrodka wychowawczego.
Na śmietniku systemu
Od czasu „afery taśmowej” w mediach modne stały się rozważania o państwie istniejącym tylko teoretycznie. Bez wątpienia książka Kopińskiej może stanowić do nich świetny przyczynek. To, co poraża najbardziej – obok systemowego charakteru torturowania dzieci – to fakt, iż wiele organów państwa polskiego całkowicie zawiodło w tej sprawie. Przez lata urzędnicy i funkcjonariusze powołani do nadzoru i dbania o dobro najmłodszych nie wykazali dostatecznej determinacji, aby wyjaśnić rzucające się w oczy nieprawidłowości. Nadzór był fikcją. Państwo w praktyce oddało swe prerogatywy zakonowi, a ten pozostawił siostry w ośrodku same sobie. Upchnięcie sprawiających problemy dzieci z „patologicznych rodzin” w wyglądającej jak więzienie placówce było wygodne dla wielu osób. Przecież te „obciążone genetycznie” – jak wielokrotnie podkreślała siostra Bernadetta – dzieci stanowiły jedynie problem. Małoletnich stygmatyzowanych za przynależenie do patologicznego środowiska wyrzucono na śmietnik systemu. I cieszono się, że kto inny zajmuje się ich utylizacją.
Przez książkę przewijają się eksperci, którzy głosili co najmniej kontrowersyjne poglądy. Psycholog Andrzej Zyber, który opracował opinie na potrzeby prokuratury, tak skomentował słowa trzynastoletniej ofiary: „Można przyjąć, że sprawiało mu to przyjemność”. Mówił on również o zróżnicowanych doświadczeniach seksualnych dorastających chłopców, zapominając przy tym, że nie są to wolne dzieci i nastolatki, ale wychowankowie stłoczeni w jednej sali, zamykani na noc w pomieszczeniach z kratami w oknach.
Łatwo byłoby postawić tezę o banalności zła, które toczyło zabrzański ośrodek. Przecież siostry dążyły tylko do porządku i ładu, acz korzystały z niewłaściwych środków. Same stały się ofiarą systemu zakonnego i zimnej logiki działania ośrodka dla „trudnych” dzieci. Ale to nie było zło banalne, następstwo jedynie urzędniczej bezduszności. Nie było to mechaniczne wykonywanie ról zawodowych, nawet za cenę cierpienia dzieci. Siostry stworzyły nowy system kontroli i celowo uciekały się do przemocy fizycznej i psychicznej. Przez lata funkcjonowało to sprawnie, co prowadziło do wykształcenia się wśród wychowanków patologicznej subkultury, w której homoseksualny gwałt wydawał się czymś dopuszczalnym, a nawet naturalnym („Później też wkładałem do tyłka penisa. Ale nikogo nie zgwałciłem. Dotykanie i wkładanie rąk dziewczynie to byłby gwałt. Chłopca nie można zgwałcić” – powiedział jeden ze sprawców). Zło szerzyło się nie tylko na skutek zaniedbań i odwracania wzroku przez świadków, ale również w wyniku celowego dążenia do poskromienia dzieci, złamania ich oporu. Młodzież postrzegano jako osoby odrzucone przez społeczeństwo, stanowiące problem, który trzeba doraźnie spacyfikować. „Najgorsze, że siostra Bernadetta miała o nas wiedzę wręcz nieograniczoną. […] Wykorzystywała to w chwilach złości” – żalił się jeden z wychowanków. Piętno nadane dzieciom dehumanizowało je, umożliwiało działania, których nie odważono by się podejmować wobec osób „normalnych”.
Ta książka skłania jednak również do optymistycznej refleksji. Philip Zimbardo, znany z kontrowersyjnego eksperymentu więziennego, poświęca dziś czas na dokumentowanie czynów bohaterów codzienności, którzy wbrew presji sytuacji i otoczenia starają się ratować zagrożonych bliźnich. Reportaż Kopińskiej pokazuje znaczenie takich postaci. Prokurator Joanna Smorczewska, policjant Leszek Gajosz czy psycholog Maria Ptasiewicz dzięki determinacji i empatii wobec ofiar doprowadzili do ujawnienia sprawcy, ukarania siostry Bernadetty i realnej zmiany w ośrodku. Nieraz musieli działać wbrew „dobrym radom” zwierzchników czy potępieniu „niedowiarków”. Nie łudźmy się – w Polsce może być jeszcze niejeden taki bidul czy ośrodek wychowawczy. Może zachęceni historią opisaną przez Kopińską kolejni bohaterowie codzienności podejmą wysiłek ujawnienia gehenny odrzuconych dzieci.
Przypis:
[1] Część wniosków Justyny Kopińskiej uznać można za kontynuację dyskusji zainicjowanej przez holenderskiego dziennikarza Ekke Overbeeka w książce o księżach, którzy molestowali nieletnich – „Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim kościele” (Wyd. Czarna Owca, Warszawa 2013).
Książka:
Justyna Kopińska, „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?”, Świat Książki, Warszawa 2015.