putins-kleptocracy_okladka

Mimo że korupcja jest częścią rosyjskiej codzienności, niełatwo jest o niej pisać. Każdy Rosjanin ma do opowiedzenia tuzin anegdot o płaceniu łapówek, przekupstwach w biznesie, o „wziątkach” za miejsca w szpitalach, na uniwersytetach albo w przedszkolach. Wszyscy znają dowcipy o policjantach, takie jak ten: „Dlaczego nie dzwoni się po policję po rabunku? – Bo cię ograbią po raz drugi”. Brakuje jednak twardych danych, rzetelnych śledztw i niezbitych dowodów, aby nakreślić prawdziwy obraz rosyjskiego systemu korupcyjnego. Jeszcze trudniej jest opisać – a nawet udowodnić – istnienie w tym kraju kleptokracji – wielkiego, systemowego planu ograbiania Rosji i Rosjan przez skorumpowaną elitę. Pomimo wspomnianych trudności temu właśnie wyzwaniu stara się sprostać Karen Dawisha, politolog na Miami University w Ohio, w książce „Kleptokracja Putina. Do kogo należy Rosja?”.

Jest to pierwsza tak skrupulatna próba przeanalizowania zjawiska kleptokracji w Rosji. Zarzuty autorki nie są nowe.  Jej obszerna praca stanowi rodzaj syntezy poglądów wielu politologów, analityków i dziennikarzy zajmujących się Rosją. Dawisha usiłuje wyjaśnić sposób funkcjonowania skomplikowanego rosyjskiego systemu politycznego na podstawie książek, doniesień prasowych, oficjalnych dokumentów, WikiLeaks, pamiętników i relacji świadków zebranych przez rosyjskich i zagranicznych dziennikarzy. Autorka opisuje, jak system oparty na łapówkach przyjmowanych od firm krajowych i zagranicznych, oszukańczej prywatyzacji, przekrętach na rynku nieruchomości i nielegalnym eksporcie surowców naturalnych przynosi ponad 300 mld dolarów zysku rocznie (według szacunków Transparency International). Pieniądze te bezpowrotnie znikają w labiryncie zagranicznych kont za sprawą partnerstwa rządowo-mafijnego.

Dawisha twierdzi, że powrót KGB do władzy i kontrola funkcjonariuszy bezpieczeństwa nad finansami państwowymi nie rozpoczął się w 2000 r. wraz z początkiem prezydentury Putina, ale już pod koniec lat 80. To wtedy ówcześni zwierzchnicy służb specjalnych, nie ufający Gorbaczowowi i obawiający się skutków jego reform, rozpoczęli proces przerzucania pieniędzy należących do ​Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR) na zagraniczne konta. Wysoko usytuowani członkowie KPZR wiedzieli o tych operacjach od samego początku, lecz dopiero w sierpniu 1990 r. Komitet Centralny zlecił KGB działania na rzecz ochrony „interesów gospodarczych” Partii, między innymi budowę „niewidzialnej” struktury finansowej dostępnej tylko dla „bardzo wąskiego kręgu ludzi”. Po rozpadzie Związku Radzieckiego w ręce byłych aparatczyków, komsomolców i agentów KGB wpadło łącznie około 4 miliardy dolarów z funduszy odziedziczonych po upadłej KPZR.

Władimir Putin, który do chwili upadku ZSRR był oficerem operacyjnym KGB w NRD, po powrocie do Rosji w 1990 r. przystąpił do budowania systemu bankowego, kontrolowanego przez dawne służby. W maju 1990 r. został zastępcą burmistrza Sankt Petersburga Anatolija Sobczaka, odpowiedzialnym za kontakty z zagranicą. Jedną z jego pierwszych inicjatyw był program „Żywność za surowce”, w ramach którego miasto eksportowało przez pośredników swoje towary m.in. ropę, drewno, węgiel i stal, a otrzymywało w zamian określoną ilość artykułów spożywczych. W 1991 r. członkini rady miasta Marina Salje oskarżyła Putina o świadome zawarcie w imieniu magistratu kilkudziesięciu wadliwych umów – niezbędna żywność nigdy nie dotarła do Sankt Petersburga, chociaż wyeksportowano towary warte setki milionów dolarów. Według danych zebranych przez autorkę, program „Żywność za surowce” uszczuplił kasę miejską o co najmniej 100 milionów dolarów, a Salję tak zastraszono, że wycofała się z rosyjskiej polityki na zawsze.

Jako zastępca burmistrza Putin osobiście zakładał lub współtworzył kilka instytucji, które istnieją do dziś.Wśród nich Bank Rossija, powstały w 1990 r. z pieniędzy Komitetu Centralnego KPZR. Autorka twierdzi, że bank ten od samego początku miał ułatwić współpracę między Putinem, urzędnikami miejskimi i mafią, pozwalając im inwestować wspólnie w różne spółki, przedsiębiorstwa i nieruchomości. Gdy w 1999 r. Putin został szefem FSB (następczyni KGB), przeniósł się do Moskwy wraz ze swoimi skorumpowanymi współpracownikami i łącznikami w świecie przestępczym. Jak twierdzi Dawisha, to właśnie jego umiejętność lawirowania pomiędzy światem legalnym a nielegalnym przyciągnęła uwagę skorumpowanego kręgu oligarchów skupionych wokół Borysa Jelcyna, którzy zdecydowali, że to Putin powinien zostać następcą prezydenta.

Historia przedstawiona w „Kleptokracji…” umiejętnie splata publicznie dostępne materiały na temat różnych firm i przedsiębiorstw, z którymi Putin i jego współpracownicy byli związani od dawna. Dawisha rzetelnie zbadała, w jaki sposób dzisiejszy prezydent i jego bliscy współpracownicy zgromadzili fortuny. Głównym mankamentem pracy jest jednak brak przeanalizowania związku, jaki  zachodzi pomiędzy gromadzeniem bogactwa a sprawowaniem władzy w Rosji. „Historia opisana w tej książce – pisze autorka na wstępie – jest opowieścią o nadziei na rewanż polityczny”. Zdaniem Dawishy, po objęciu władzy Putin i jego otoczenie  pragnęli odwetu za upokorzenia, jakich doznała Rosja po upadku ZSRR. Przeważająca część książki opisuje jednakże manipulacje finansowe i ogromne sumy, które w pokrętny sposób zostały zgromadzone przez prezydenta i jego współpracowników. Sama argumentacja o „rewanżu politycznym” jako źródle  rosyjskiej kleptokracji jest rozwijana w sposób mało przekonujący. Mimo ukazania wyraźnego wpływu Putina na rozwój kleptokratycznych powiązań, autorka nie udowodniła, że sprawował on kontrolę nad całością tego systemu, ani też nie pokazała,  jak ważna była rola obecnego prezydenta Rosji.  Fakty przytoczone przez Dawishę sugerują, że korupcja była w Rosji głęboko zakorzeniona na wiele lat przed rządami Putina. Autorka sama zresztą twierdzi, że jest on „zarówno wytworem, jak i wytwórcą” wszechobecnego przekupstwa.

Dawisha przedstawia pojedyncze przykłady przestępstw, z którymi Putin mógł być powiązany i przez to stara się udowodnić, że to on przewodzi całemu systemowi kleptokracji w Rosji. Niestety, sprawa nie jest tak prosta. Wiele zarzutów pochodzi z dziennikarstwa śledczego, które opisywano głównie w prasie. Niemniej jednak, przedstawione dowody  są często fragmentaryczne i oparte na niejasnych hipotezach, przez co trudno byłoby je obronić w sądzie.

Rodzi się też pytanie, co autorka ma dokładnie na myśli, gdy klasyfikuje Rosję jako kleptokrację. Karen Dawisha, pomimo swojego akademickiego przygotowania, nie podaje teoretycznego uzasadnienia dla tego terminu. W przeciwieństwie do rządów prezydenta Jean-Claude Duvaliera na Haiti czy generała Sani Abacha w Nigerii, rząd Rosji utrzymuje stabilność kraju, realizuje pewną wizję rozwojową i zaspokaja podstawowe potrzeby swojego społeczeństwa. Do czasu aż ostatnie sankcje ekonomiczne nie zaczęły uderzać w rosyjską gospodarkę, standard życia współczesnej Rosji rósł szybciej niż w jakimkolwiek innym okresie historii tego państwa. Dostarczanie ważnych dóbr jest kluczową zasadą rosyjskiego reżimu, niezbędną do utrzymania stabilności systemu politycznego. To, że Rosja rządzona przez Putina ma cechy kleptokracji, jak wiele innych państw, nie oznacza, że możemy ją  jednoznacznie  określić tym mianem. Ponadto Dawisha niejasno określa relację pomiędzy kleptokracją a  wyborem takiej a nie innej polityki gospodarczej. Polityka fiskalna i zarządzanie gospodarką w Rosji to nie tylko skorumpowany system, działający na korzyść grupy przestępczej, lecz także konkretne decyzje i rozwiązania polityczne oparte na neoklasycznych, liberalnych zasadach. Rozwijały się one zwłaszcza pod kierownictwem Aleksieja Kudrina, który utrzymywał równowagę makroekonomiczną przez wiele lat, dzięki czemu Rosja przetrwała chociażby kryzys ekonomiczny w latach 2008-09.

Mimo wszystkich zalet „Kleptokracja Putina” przyczynia się więc do błędnego rozumienia istoty systemu politycznego putinowskiej Rosji. Nie jest on bowiem monolitem z przywódcą na czele, lecz konglomeratem wielu rywalizujących ze sobą grup o rozbieżnych celach, realizowanych na wielu politycznych poziomach. I choć nie ma wątpliwości, że Putin jest dominującą postacią w rosyjskiej polityce, to źródłem jego silnej pozycji są nie tylko pieniądze, jak chce tego Dawisha. Władza Putina opiera się raczej na niezwykłej zdolności do publicznego wyrażania i populistycznego wspierania aspiracji społeczeństwa rosyjskiego, a wewnątrz Kremla – na umiejętnym przeciwstawianiu sobie różnych frakcji. Próba zredukowania tego skomplikowanego systemu do jednej, ekonomicznej płaszczyzny jest zbytnim uproszczeniem. „Kleptokracja Putina” jest niewątpliwie skrupulatnym dochodzeniem, pozwalającym zrozumieć, skąd pochodzi bogactwo Władimira Putina, ale nie sprawdza się zupełnie jako przewodnik po politycznej scenie Rosji.

 

Książka:

Karen Dawisha, „Putin’s Kleptocracy: Who Owns Russia?”, Simon&Schuster, New York City 2014.