Szyfr_okladka

Gdyby chcieć wierzyć wydawniczym blurbom okazałoby się, że zdecydowana większość książek wydawanych w Polsce jest wstrząsającym, oszałamiającym i zapierającym dech w piersiach arcydziełem. Nie inaczej jest w przypadku pierwszej przetłumaczonej na język polski (choć za pośrednictwem języka angielskiego) powieści szpiegowskiej chińskiego pisarza Mai Jia. Na przedniej okładce (notabene wyjątkowo ładnej i pasującej do treści) nazwano Mai Jia chińskim Danem Brownem, a na tylnej „Szyfr” reklamowany jest jako połączenie szpiegowskiego thrillera ze studium psychologicznym i chińską baśnią pełną magii, co więcej – jako „wciągająca zagadka i metafizyczna analiza umysłu geniusza”, czyli genialnego matematyka na służbie chińskiego wywiadu. Książka ma nawet odsłonić przez wstrząśniętym czytelnikiem „tajemniczy świat Jednostki 701, supertajnej jednostki szpiegowskiej”. Domyślam się, że wydawca, przerażony własną odwagą – wydawanie chińskich autorów w Polsce jest zaiste czynem straceńczym – sięgnął po pełen arsenał kwiecistych określeń, którymi chciał zachęcić do sięgnięcia po kompletnie nieznanego autora. Cóż z tego, że Mai Jia jest jednym z najlepiej sprzedających się pisarzy na świecie, że w Chinach ma status gwiazdy, że powstają seriale na kanwie jego powieści. W Polsce jego nazwisko nie budzi żadnych skojarzeń.

Dlatego jeśli czytelnik sięgnie po książkę, szukając bohatera będącego skrzyżowaniem Bonda z Johnem Nashem, bohaterem „Pięknego umysłu”, srodze się rozczaruje i szybko rzuci ją w kąt, zły na własną naiwność i krótkonogie kłamstwa wydawcy. Ale gdy rozpocznie lekturę bez uprzedzeń i pozwoli się wciągnąć powolnej narracji, spotka go nagroda – zetknięcie się z oryginalną i specyficzną prozą, która nie oszałamia fajerwerkami akcji, ale raczej szepce do ucha i popycha w nieznanym kierunku.

Powieść rozpoczyna się w XIX w. historią rodu Rong, bogatych handlarzy solą z południowych Chin. Jeden z członków rodu zostaje wysłany do Stanów Zjednoczonych, aby nauczyć się sztuki interpretowania snów od żyjącego tam mistrza, jednak po przybyciu zmienia zainteresowania i przez siedem lat studiuje matematykę. Po powrocie do ojczyzny zakłada nowoczesną szkołę, która szybko zdobywa renomę i staje się ważnym ośrodkiem matematycznym Chin. Ród Rongów słynie również z wielu utalentowanych kobiet. Jedną z nich jest babka głównego bohatera książki – geniusza Rong Jinzhena. Wykształcona w Cambridge matematyczka i czołowa wykładowczyni na słynnym Uniwersytecie N. umiera podczas porodu syna o nienaturalnie wielkiej głowie, późniejszego hulaki i wałkonia, którego jedynym wartym wzmianki osiągnięciem było spłodzenie nieślubnego potomka. Dziecko, osierocone przez oboje rodziców i traktowane z niechęcią przez resztę rodziny, wychowuje zaprzyjaźniony cudzoziemiec pan Auslander – objaśniacz snów i genealog klanu Rongów. Zaniedbany chłopiec o dziwnym charakterze – dziś zapewne nazwano by go autystycznym – okazuje się być wyjątkowo uzdolniony i po śmierci opiekuna dostaje się na wydział matematyczny Uniwersytetu N. Tam poznaje swego mentora i mistrza – Jana Liseiwicza, żydowskiego matematyka, który po zajęciu Wiednia przez Hitlera nie może wrócić do Europy. Nawiązuje się przyjaźń, choć podszyta rywalizacją i zazdrością ze strony nauczyciela. Jinzhen zdobywa rozgłos, dostaje zagraniczne stypendium, ale tuż przed wyjazdem rozchorowuje się i zostaje w kraju.

Aż do połowy książki poznajemy najróżniejsze szczegóły z dziejów rodu Rongów i samego Jinzhena, dopiero w drugiej części genialny młodzieniec zostaje zwerbowany do Jednostki 701, wyjeżdża z rodzinnego miasta, praktycznie zrywa kontakty z rodziną i rozpoczyna supertajną pracę w charakterze łamacza szyfrów. „Tajemniczy świat” supertajnej jednostki niewiele traci ze swojej tajemniczości, bowiem narracja skupia się na wewnętrznych przeżyciach Jinzhena i jego zmaganiach z łamaniem BLACK i PURPLE – piekielnie skomplikowanych kodów wrogiego państwa X (łatwo się domyślić, że chodzi o USA). Pierwotna przyjaźń Jinzhena z prof. Liseiwiczem zamienia się w zaciekłą rywalizację, gdyż okazuje się, że los rzucił ich po przeciwnych stronach barykady. Większość fabuły dotyczy umysłowych zmagań Jinzhena z szyframi, a jedynym mrożącym krew w żyłach realnym wydarzeniem (zresztą doprowadzającym go na skraj obłędu) okazuje się być utrata notatnika podczas podróży pociągiem…

Zarys akcji przedstawiony powyżej, rzecz jasna skupiający się na najważniejszych wydarzeniach i punktach zwrotnych, na pierwszy – a może nawet i na drugi – rzut oka wydaje się mało atrakcyjny. Siła tej książki leży bowiem nie w pościgach, ucieczkach i morderstwach, ale w opisach, precyzyjnych i dokładnych, w finezji narracji prowadzonej głosami wielu osób czy w wyraziście nakreślonym tle historycznym. Mai Jia to nie „human-tuman”, zna się na matematyce, szachach, kryptografii, sam w końcu przez wiele lat był na służbie chińskiego wywiadu wojskowego (plotka głosi, że każda z jego książek przed publikacją musi przejść przez cenzurę sprawdzającą, czy autor nie wyjawia sekretów państwowych). Ze znawstwem, ale równocześnie w sposób zrozumiały dla laika, potrafi opisać matematyczne zagadnienia czy techniczne aspekty łamania szyfrów.

Tło historyczne w powieści Mai Jia zasługuje na osobną wzmiankę. Akcja zaczyna się jeszcze w Chinach cesarskich, potem nastaje republika, rządy Kuomintangu, w końcu władzę obejmują komuniści. Ród Rongów co rusz wpada w meandry wielkiej polityki, bogaci handlarze i ich potomkowie bogacą się, tracą majątek, zmieniają zawody, przeprowadzają się do miasta, na własnej skórze doświadczają okrucieństw rewolucji kulturalnej. Poznajemy różne Chiny, te przedkomunistyczne – bardziej otwarte, zachodnie, w których jednostki mogą swobodnie realizować swoje cele – i te po 1949 r., w których rekruter wywiadu składa Jinzhenowi ofertę nie do odrzucenia, a jego przybrana rodzina pada ofiarą brutalnych ataków z rąk hunwejbinów.

„Szyfr” prędzej można uznać za dramat psychologiczny osadzony w realiach historycznych niż szpiegowski thriller. Nie jest również arcydziełem literatury światowej ani nie zapiera tchu w piersiach. To po prostu ciekawa powieść osadzona w egzotycznych dla nas realiach z akcją rozwijającą się powoli, ale konsekwentnie, z oryginalną konstrukcją i ciekawym tłem. Nie warto się więc irytować niedotrzymanymi obietnicami z okładek i przerywać lektury.

Dajcie się uwieść Mai Jia.

Książka:

Mai Jia, „Szyfr”, tłum. z ang. Alina Siewior-Kuś, Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.