Tekst ten nie będzie recenzją w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale refleksją nad polskim Kościołem katolickim, na którą lektura „Polak katolik?” Stanisława Obirka miała wpływ. Obirek jest profesorem historii i doktorem teologii, który w swoich książkach ujawnia również zainteresowanie socjologią religii i filozofią. Po niemal trzech dekadach (w 2005 r.) opuścił zakon jezuitów i od tamtej pory angażuje się w dyskusje o polskim katolicyzmie, dialogu międzyreligijnym i antysemityzmie. W najnowszej książce powtarza się wiele wątków z jego wcześniejszej książki „Umysł wyzwolony”: począwszy od refleksji teologicznych, a na diagnozie problemów polskiego Kościoła skończywszy. Diagnoza ta jest pesymistyczna, ale wypływa z troski o kierunek, który polskiemu katolicyzmowi nadaje konserwatywna i nieufna wobec inności hierarchia. Obirek wskazuje szereg problemów Kościoła instytucjonalnego, które jego zdaniem zdecydowały o odreligijnieniu polskiego katolicyzmu. Są to: antyintelektualizm, polonocentryzm, autorytaryzm, dominacja w debacie orientacji konserwatywnych, upolitycznienie kleru i dyskusji w katolickich mediach oraz niechęć wobec pluralizmu, ekumenizmu i wszelkiego dialogu.
Religia i katolicyzm
W książce Obirka religia jest nierozerwalnie związana z historią i biografią – zarówno osobistą, jak i rodzinną – od tego bowiem zaczyna autor rozdział „O trudności uchwycenia czym jest religia”. Rozważania teologiczne, antropologiczne i socjologiczne są tłem dla pokazania emocjonalnego związku autora z religią i Kościołem – czemu zważywszy na 30 lat zakonnego życia trudno się dziwić. Chociaż autor nie wskazuje wprost na konkretną definicję religii, przyznaje się do inspiracji tekstami R. Otta i W. Jamesa i koncentruje się na osobistym doświadczeniu i przeżyciu jako podstawie wiary. Ta perspektywa w centrum zainteresowania stawia człowieka tworzącego obraz Boga, odwołującego się doń właśnie w wewnętrznym, osobistym doświadczeniu. Ów proces tworzenia jest dla Obirka niezwykle ważny. Przywołuje on koncepcję C. Geertza religii jako systemu symbolicznego nadającemu znaczenie i kształtującemu postrzeganą rzeczywistość (s. 87), a więc systemu kulturowego, będącego społecznym konstruktem. Nie ujmuje to niczego znaczeniu religijnych doświadczeń, ale pomaga osadzić je w określonym kontekście kulturowym.
Takie spojrzenie pozwala zachować dystans i traktować religię jako systemy porządkowania świata, które mogą pokojowo współistnieć. Obirek, który określa się mianem „kulturowego katolika i chrześcijańskiego humanisty” (s. 17), wielokrotnie w książce podkreśla ową konieczność dialogu – czy też raczej polilogu – jako formy interakcji wielu tradycji religijnych. Chrześcijaństwo postrzega Obirek jako ściśle związane – teologicznie, historycznie i kulturowo – z judaizmem i islamem i konkluduje, że chociażby ze względu na te podobieństwa polilog ekumeniczny jest nie tylko możliwy, ale i pożądany.
Jeżeli chodzi o wizję katolicyzmu, autor wysoko ceni jego wydanie jezuickie, a ściślej mówiąc, wydanie zaproponowane przez Pedra Arrupe (generała zakonu w latach 1965–83, który przed przejęciem tej funkcji wsławił się m.in. pomocą ofiarom bomby w Hiroszimie), skupione na pomocy i służbie najbiedniejszym i uciskanym. Obirek wskazuje również, że nurt „otwarty”, a więc krytyczny i ekumeniczny, a także pluralistyczny, jest najwłaściwszy dla rozwijania myśli i misji chrześcijańskiej w dzisiejszym świecie.
Kościół polityczny
Z tej perspektywy krytykuje Obirek polski Kościół, wytykając mu jego instytucjonalne odreligijnienie i jednoczesne upolitycznienie. Instrumentalne traktowanie religii i wykorzystywanie jej jako narzędzia w walce politycznej (toczonej zarówno w kościołach, jak i w mediach) nie jest rzecz jasna przypadłością jedynie polskiego kleru. Jednak religijny monopol sprzyja takim działaniom, wzmacniając – poprzez niewyszukaną retorykę bazującą na lęku przed obcym i nowym – niechęć do jakiegokolwiek dialogu. Obirek niestety nie podaje wiele przykładów, najwięcej miejsca poświęcając krytyce – skądinąd słusznej – konserwatyzmu kard. Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II, jak również bezrefleksyjnej apologetyki tego ostatniego, nasilonej przez ekspresowy proces kanonizacyjny.
Ostatnie lata obfitowały wszak w przykłady, które warto byłoby dokładniej przeanalizować. Wystarczy wymienić choćby debaty o in vitro, unijnej konwencji o zapobieganiu przemocy czy dopuszczeniu do sprzedaży bez recepty tabletki „72 h po”. Spory te w dużej mierze zdominowała retoryka konserwatywnych hierarchów kościelnych. Na łamach poważnych czasopism i w programach publicystycznych eksperci, dziennikarze i komentatorzy dyskutowali z kuriozalnymi wypowiedziami ks. de Bérier o „bruździe dotykowej” u dzieci poczętych metodą in vitro albo tłumaczyli, że ukrytym celem wspomnianej konwencji nie jest „realizacja radykalnych feministycznych haseł” (za fronda.pl), lecz faktyczna pomoc ofiarom trudnej do zwalczania przemocy domowej. Powtarzali również w oparciu o wyniki badań medycznych, że tabletka hormonalna nie jest, jak twierdzi poseł Gowin, „ekspresową aborcją”. Te trzy przykłady pokazują upolitycznienie części kościelnej hierarchii, która nie tylko przymyka oko na agitację podczas niedzielnych kazań, lecz także sama aktywnie włącza się w polityczne spory, strasząc niekiedy ekskomuniką (jak Prezydium Episkopatu Polski wobec posłów popierających in vitro). Przyczynia się w ten sposób do spolaryzowania medialnej debaty. Dominacja konserwatywnych orientacji w debacie publicznej tworzy bowiem sztuczny podział na tych „z nami” i „przeciw nam”, czym marginalizuje głosy pośrednie, niuansujące postawiony problem (przykładem takiego głosu jest wywiad z Ziółkowskimi w „Tygodniku Powszechnym” o „wymodlonym” dziecku poczętym dzięki in vitro).
Sekularyzacyjna misja kleru
Wszystkie te refleksje Obirka prowadzą mnie do wniosku, że polski kler katolicki uwikłany jest w procesy sekularyzacyjne w dwuznaczny sposób. Samo pojęcie sekularyzacji w socjologii religii jest wieloznaczne, można wskazać natomiast (za teorią K. Dobbelaere’a), że to proces mający trzy poziomy: społeczny (makro), organizacyjny (mezo) i indywidualny (mikro).
Na poziomie makro sekularyzacja wiąże się z rozdzieleniem, specjalizacją i współistnieniem lub konkurencją różnych sfer życia z religią. Poziom mikro dotyczy jednostek, których więzi z określonym Kościołem czy wyznaniem słabną, a religijne uzasadnienia konkurują z niereligijnymi. Nie musi to oznaczać, że jednostki przestają wierzyć w Boga, ale np. podejmując życiowe decyzje, kierują się względami innymi niż nakazy czy zakazy wynikające z religii. Na poziomie organizacyjnym instytucje religijne ulegają sekularyzacji m.in. poprzez adaptację do logiki wolnorynkowej. Korzystanie z mediów, aby pozyskać lub utrzymać wiernych, czy też angażowanie się w działania, które z religią i moralnością religijną nie mają wiele wspólnego – oto przejawy „zeświecczania” ujętego w instytucjonalne ramy sacrum.
Na przykładzie Polski sekularyzację organizacyjną obserwuję właśnie we wspomnianym paradoksie. Z jednej strony brak ekumenicznego dialogu i debaty z niewierzącymi, wyrażany (jak przy dyskusji o konwencji) lęk przed obyczajowością Zachodu i podkreślanie roli katolicyzmu w zachowaniu tożsamości narodowej Polaków wskazują, że polski Kościół instytucjonalny broni się przed wyobrażoną sekularyzacją. Z drugiej strony wikłanie się hierarchów w spory polityczne, starania o zachowanie dominującej pozycji w mediach oraz wykorzystanie jej w politycznej walce wskazują dobitnie, że sekularyzacja w wymiarze mezo ma miejsce. Kościół w Polsce jest od kilku dekad istotnym graczem politycznym i choć jest to konkluzja oczywista, powiązanie tego procesu i kierunku przemian (w stronę coraz większej polaryzacji i fundamentalizacji, jak wskazuje Obirek) z procesami sekularyzacyjnymi może rozpocząć więcej ważnych dyskusji aniżeli pojawiające się wezwania do odpolitycznienia religii. Tę kwestię niestety tylko sygnalizuje autor „Polak katolik?”.
Pytania bez odpowiedzi
Jakie rozwiązania powyższych problemów proponuje Obirek? Niestety i tutaj daje się we znaki ogólnikowość książki. Pomysły Obirka to: więcej otwartości i dialogu, mniej starań o dominację, więcej refleksyjności i wewnętrznej krytyki. Trudno się z tym nie zgodzić, natomiast równie trudno wyobrazić sobie, że życzenia te mają szansę się spełnić. Czytelnik nie wie, kto ma być inicjatorem tych zmian: czy wierni, zakony, biskupi, czy może katoliccy intelektualiści? W jaki sposób ci ostatni mają przebić się do mediów głównego nurtu? Jak ci pierwsi mają pokonać barierę informacyjną i komunikacyjną tworzoną przez przedstawicieli Kościoła? Jeśli instytucja nie chce dialogu z „obcymi” (kimkolwiek są), w jaki sposób i w jakim celu zachęcać tychże „obcych” do podejmowania takich dyskusji? Na te pytania Obirek odpowiedzi nie udziela.
Rozczarowuje także sama charakterystyka figury Polaka-katolika. Obirek przedstawia ją słusznie jako pewien zabieg retoryczny, stosowane przez hierarchów uzasadnienie dominacji („skoro większość Polaków to katolicy…”), też jako historyczną kalkę, ale ani nie podejmuje się dekonstrukcji tejże ani nie proponuje alternatywy. Kim właściwie są współcześni katolicy w Polsce? Na jakie grupy można ich podzielić? Jaką mają pozycję w Kościele ? O tym autor nie wspomina.
Ostatnim zarzutem wobec książki jest odwoływanie się Obirka do własnej biografii nie tyle jako uzasadnienia zdobytej wiedzy, ale usprawiedliwienia formułowanej krytyki. Chociaż kilkukrotnie autor zastrzega, że wątki autobiograficzne służą ilustracji argumentów czy ich kontekstualizacji, wydaje się, że liczne odwołania do historii rodzinnej (które skupiają się wokół takich kwestii, jak patriotyzm i religijność), życia i doświadczenia zakonnego służą pokazaniu, że autor posiada legitymizację do stawiania krytycznych tez. Wydaje mi się, że po dziesięciu latach aktywnej pracy naukowej i działalności publicystycznej, mającej na celu popularyzację dialogu ekumenicznego i otwartości na pluralizm światopoglądowy, tego rodzaju usprawiedliwienia niepotrzebnie łagodzą ton tekstu. Krytyczna refleksja, szczególnie ze strony najbardziej zaangażowanych wiernych, jest dzisiaj szczególnie potrzebna.
Książka:
Stanisław Obirek, „Polak katolik?”, CiS, Stare Groszki 2015.