O zbadanie przepisów regulujących klauzulę sumienia wystąpiła Naczelna Rada Lekarska. Według NRL dotychczasowe prawo w niewystarczającym stopniu chroniło sumienie lekarzy, mimo że zgodnie z obowiązującymi przepisami każdy lekarz (a także położna czy pielęgniarka) mógł odmówić wykonania zabiegu, powołując się na własne przekonania moralne.
Trzeba pamiętać, że w debacie o klauzuli sumienia mówimy wyłącznie o tych świadczeniach zdrowotnych, które są zgodne z prawem. Nie chodzi więc o sytuacje, w których pacjent prosiłby lekarza o wykonanie niedozwolonej w Polsce eutanazji czy tzw. aborcji „na życzenie”. Dlaczego więc Trybunał Konstytucyjny uznał, że dotychczasowe przepisy faktycznie ograniczały wolność lekarzy?
Przypadki niecierpiące zwłoki
Na klauzulę sumienia nie można było powoływać się zawsze i wszędzie. W świetle dotychczasowych przepisów, lekarz musiał odłożyć swoje sumienie na bok, jeśli niewykonanie danego zabiegu powodowało niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia pacjenta oraz „w innych przypadkach niecierpiących zwłoki”. Trybunał Konstytucyjny skrócił ten przepis, unieważniając jego ostatni fragment.
Jak czytamy na stronie TK: „W świetle hierarchii wartości konstytucyjnych trudno jest uznać, że inne prawa pacjenta, niezwiązane z jego życiem i zdrowiem, mogłyby mieć pierwszeństwo przed wartością, jaką jest w demokratycznym państwie prawnym, wywodzona wprost z godności człowieka, wolność sumienia”.
Czym mogłyby więc być „inne przypadki niecierpiące zwłoki”? Na klauzulę sumienia lekarze powołują się, m.in. odmawiając wykonania aborcji. W Polsce aborcja jest dopuszczalna w trzech przypadkach – kiedy ciąża zagraża życiu kobiety, kiedy ciąża jest wynikiem przestępstwa lub kiedy wykryto nieodwracalne i poważne uszkodzenia płodu. Ewentualna zwłoka odgrywa tutaj bardzo istotną rolę – np. zgwałcona kobieta może dokonać legalnej aborcji do 12 tygodnia ciąży. Przeciąganie tej sprawy w czasie (np. odsyłanie kobiety od lekarza do lekarza) może spowodować, że wykonanie zgodnego z prawem zabiegu nie będzie już możliwe.
W trakcie rozprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym opisywano różne przypadki powoływania się lekarzy na klauzulę sumienia. Dzięki nim łatwiej można sobie wyobrazić, jak decyzje lekarza mogą zaważyć na losie pacjenta – mimo że nie zagrażają jego życiu lub zdrowiu. Jeden z takich przypadków dotyczył odmowy wykonania obdukcji, bo – jak stwierdził jeden z lekarzy – „się pani będzie chciała rozwieść jako ofiara przemocy domowej”.
Co dalej z pacjentem?
Najważniejsza zmiana wprowadzona przez Trybunał Konstytucyjny dotyczy jednak innego fragmentu ustawy. Dotychczas każdy lekarz, który odmawiał wykonania danego zabiegu ze względu na swoje sumienie, musiał jednocześnie wskazać pacjentowi realne możliwości wykonania go u innego lekarza lub w innym miejscu. To właśnie ze względu na ten zapis Bogdan Chazan został zwolniony z funkcji dyrektora jednego z warszawskich szpitali. Chociaż miał prawo odmówić pacjentce wykonania legalnej aborcji, nie miał prawa nie udzielić jej informacji o tym, kto lub gdzie tę aborcję przeprowadzi.
Lekarz nie powinien czuć się odpowiedzialny za sumienia innych lekarzy czy swoich pacjentów. | Emilia Kaczmarek
Według zwolenników wzmocnienia klauzuli sumienia obowiązek informowania pacjenta powoduje, że wolność lekarza staje się fikcją. W końcu udzielając pacjentowi informacji o tym, gdzie może dokonać zabiegu, lekarz sam się poniekąd do tego zabiegu „przyczynia”. Trudno zgodzić się z tą argumentacją – lekarz nie powinien czuć się odpowiedzialny za sumienia innych lekarzy czy swoich pacjentów, a udzielenie informacji o tym, gdzie ma się zgłosić pacjent, nie jest tym samym, co osobiste przeprowadzenie aborcji. Także Trybunał Konstytucyjny nie przyjął tej linii argumentacyjnej. Mimo to zniósł obowiązek informowania pacjenta przez lekarza. Dlaczego?
Zdaniem TK „ustawodawca mógł i powinien zastosować inne, bardziej efektywne, sposoby informowania pacjenta o realnej możliwości uzyskania świadczenia zdrowotnego”. Zgoda – takich informacji mogłaby udzielać chociażby administracja szpitala. Problem w tym, że ustawodawca tego nie przewidział, a wyrok TK już wszedł w życie. Pozostawiony sam sobie pacjent może więc chodzić od gabinetu do gabinetu, szukając kogoś o podobnym sumieniu.
Obrońcy sumienia i tak nie będą zadowoleni
Trybunał Konstytucyjny nie uznał, że wszystkie przepisy regulujące klauzulę są niezgodne z Konstytucją. I tak, ku rozczarowaniu Naczelnej Rady Lekarskiej, nie zniósł obowiązku informowania przez lekarzy swoich przełożonych o tym, że odmówili wykonywania danych zabiegów. „W ocenie Trybunału, nie jest możliwe jednoczesne skorzystanie z klauzuli sumienia i zachowanie w tajemnicy faktu, że lekarz z niej korzysta. […] Obowiązek odnotowania tego faktu w dokumentacji medycznej ma charakter czysto techniczny, sprawozdawczy, ale przede wszystkim – wtórny wobec zamanifestowanej na zewnątrz postawy lekarza zachowującego wierność sumieniu”. Według zaleceń Trybunału lekarze powinni z wyprzedzeniem informować swoich przełożonych o tym, że nie będą wykonywać danych zabiegów. Trybunał zwrócił też uwagę na to, że prawa chroniące swobodę sumienia obywateli nie oznaczają gwarancji pracy w warunkach wolnych od konfliktów moralnych czy trudnych decyzji.
Klauzula sumienia miała być wyjściem kompromisowym. Próbą znalezienia równowagi między prawami pacjenta a prawami lekarza; między wolnością sumienia a prawem do opieki zdrowotnej. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego, wbrew intencjom wyrażonym w uzasadnieniu, może tę równowagę zaburzyć. Klauzula była i będzie nadużywana. W praktyce, zamiast chronić sumienie, może pozbawić pacjentów świadczeń, które są niezgodne ze światopoglądem ich lekarzy.