Spór o Trybunał z godziny na godzinę zmienia się ze sporu o prawo w polityczne trzęsienie ziemi. Wśród huku politycznych armat łatwo zapomnieć o klasycznej muzyce prawa. I tak – w komentarzach po faktycznie wybuchowym dniu został pominięty kawał prawniczego świata i prawniczej kultury europejskiej. Rozumiem niechęć niektórych czytelników do języka prawników, ale stawka jest na tyle duża, że warto się trochę pomęczyć.
Od lat Trybunał Konstytucyjny nie był przedmiotem tak wzmożonej uwagi, jak przez kilka ostatnich dni. Do tej pory był raczej postrzegany jako jeden z organów państwa, który stoi na straży Konstytucji, ale zwykły człowiek raczej nie miał bezpośredniego kontaktu z jego orzeczeniami. Kilka dni temu sytuacja zmieniła się całkowicie i zarówno kandydaci na sędziów Trybunału, jak i sama instytucja stali się przedmiotem zainteresowania Polaków. Słowa, które padały w publicznej debacie, potwierdzały jedynie, że sytuacja staje się coraz bardziej poważna, a z każdą chwilą i każdym kolejnym działaniem podejmowanym przez Sejm emocje rosły.
Ostatnie dni wniosły kilka nowych istotnych wątków do toczącego się dramatu.
W środę, 2 grudnia, mimo wydania przez Trybunał Konstytucyjny postanowienia o zabezpieczeniu roszczenia polegającego na niedokonywaniu przez Sejm czynności wyboru sędziów do czasu rozpoznania przez Trybunał wniosków co do prawidłowości dokonania wyboru pięciu sędziów – marszałek Sejmu prowadził posiedzenie i mimo sprzeciwów oraz pytań kierowanych do kandydatów na sędziów – podejmowano kolejno uchwały wyboru na sędziów Trybunału.
Następnie w nocy prezydent niezwłocznie przyjął ślubowania czterech z pięciu nowo wybranych sędziów Trybunału, którzy już następnego dnia pojawili się w siedzibie TK.
Kolejnym akcentem było orzeczenie Trybunału, zgodnie z którym dwóch z pięciu sędziów wybranych w czerwcu zostało wybranych niezgodnie z Konstytucją, a ostatnim elementem dnia – swego rodzaju wisienką na torcie – orędzie prezydenta.
Odnosząc się zatem do zdarzeń prawnych, należy zwrócić uwagę na kilka elementów.
Postanowienie o zabezpieczeniu zostało wydane przez Trybunał w precedensowych okolicznościach. Istnieją wątpliwości co do tego, czy takie postanowienie może zostać wydane i czy przede wszystkim zaszły przesłanki do wydania takiego postanowienia, aczkolwiek co do zasady – wykorzystywanie przepisów Kodeksu Postępowania Cywilnego jest dozwolone.
Podstawę wydania postanowienia o zabezpieczenia stanowi art. 730 i następne Kodeksu Postępowania Cywilnego. Zgodnie z art. 730 § 1 KPC „w każdej sprawie cywilnej podlegającej rozpoznaniu przez sąd lub sąd polubowny można żądać udzielenia zabezpieczenia. Sąd może udzielić zabezpieczenia przed wszczęciem postępowania lub w jego toku. Udzielenia zabezpieczenia może żądać każda strona lub uczestnik postępowania, jeżeli uprawdopodobni roszczenie oraz interes prawny w udzieleniu zabezpieczenia”.
Aby doszło do wydania postanowienia o zabezpieczeniu, strona musi wykazać odpowiednie przesłanki. Tymi przesłankami są interes prawny i wiarygodność roszczenia. Interes prawny w udzieleniu zabezpieczenia istnieje wtedy, gdy brak zabezpieczenia uniemożliwi lub poważnie utrudni wykonanie zapadłego w sprawie orzeczenia lub w inny sposób uniemożliwi lub poważnie utrudni osiągnięcie celu postępowania w sprawie.
Jeśli czytamy wprost regulacje zawarte w KPC – widzimy, że zabezpieczenie dotyczy sprawy cywilnej – i tu powstają pierwsze wątpliwości, czy postępowanie przed Trybunałem Konstytucyjnym można rozumieć jako sprawę cywilną; i czy w tym zakresie stosowanie analogii nie idzie zbyt daleko. Poza tym, co również jest istotne, należy zastanowić, czy został uprawdopodobniony interes prawny w zabezpieczeniu i jak zostało sformułowane roszczenie. Wydaje się jednak, szczególnie w świetle orzeczeń wydawanych przez sądy powszechne, że w przedmiotowej sprawie nie do końca istniała sytuacja, o której mowa w artykule.
Odnosząc się zaś do spraw rozpoznanych przez Trybunał Konstytucyjny, należy podkreślić, że Trybunał czwartkowym wyrokiem w pełni podzielił stanowisko wyrażone we wniosku Rzecznika Praw Obywatelskich, zgodnie z którym sejm poprzedniej kadencji dokonał w sposób prawidłowy wyboru trzech sędziów, natomiast dwóch sędziów zostało dokonanych niezgodnie z Konstytucją. W związku z tym prezydent powinien niezwłocznie przyjąć ślubowanie tych trzech wybranych sędziów – aby mogli oni podjąć swoje czynności.
Obecnie mamy do czynienia z sytuacją, w której trzech sędziów wybranych przez sejm poprzedniej kadencji oczekuje na złożenie ślubowania przed prezydentem oraz pięciu nowych sędziów, którzy złożyli już lub niebawem złożą ślubowanie.
Pan prezydent nie odniósł się w żaden sposób do wyroku Trybunału i w swoim orędziu nie wyraził woli niezwłocznego przyjęcia ślubowania tychże trzech sędziów wybranych prawidłowo. Obecnie trudno jest dokonać jednoznacznej oceny, czy ten brak woli odniesienia się do wyroku Trybunału jest podyktowany celowym unikaniem odpowiedzi wprost, czy też próbą działania na zwłokę z zaprzysiężeniem sędziów wybranych przez poprzedni sejm. Niewątpliwie kolejne dni dadzą odpowiedź na te pytania, szczególnie że 9 grudnia Trybunał będzie zajmował się zmianą ustawy dokonaną przez obecny sejm. Niewykluczone, że wówczas zajmie się również statusem sędziów zaprzysiężonych nocą przez prezydenta.
Nie zmienia to faktu, że w czwartkowy wieczór prezydent RP, kilkanaście godzin po zaprzysiężeniu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego i kilka godzin po wyroku samego Trybunału, postanowił zgodnie z zasadą Alfreda Hitchcocka po trzęsieniu ziemi nadal potęgować napięcie. Aż strach pomyśleć, że drugi człon słynnego zdania specjalisty od filmów grozy brzmi: „potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć”.