Fantastyczny_Atlas_Polski_okladka

Spór o kondycję polskiej fantastyki, podnoszony co jakiś czas w łonie fandomu, obecnie wydaje się niemożliwy do rozstrzygnięcia. Z jednej strony „dawni mistrzowie” tacy jak Lem, Zajdel czy Parowski tworzyli przed dekadami i wtedy też powstały dzieła uznawane za klasyczne. Z drugiej – nigdy chyba nie było takiej jak dzisiaj liczby polskich utworów. I to polskich nie tylko za sprawą pochodzenia autorów, ale także treści.

Jeszcze nie tak dawno temu, przed dziesięcioma lub piętnastoma laty, polskie imiona brzmiały dla przeciętnego czytelnika siermiężnie, a polskie miasta nie były w żadnym wypadku areną fantastycznych zmagań, nie wspominając już nawet o kosmosie, bo gdzie tam Polakom w kosmos sięgać przy takich dorobkach – Ciołkowskim, całe życie uważającym się za Rosjanina, oraz jednym lotniku kosmonaucie zabranym łaskawie przez Związek Radziecki na orbitę? Dopiero potem trend ten zaczął się odwracać i obecnie Polacy są wszędzie. Fantastyka przypomina polskie kurorty letnie w okresie urlopowym.

Zdawałoby się, że to rzecz nowa, tymczasem nie ma nic bardziej mylnego. Dowód na to daje Paweł Dunin-Wąsowicz w monumentalnym dziele zatytułowanym „Fantastyczny atlas Polski”, wydanym dopiero co nakładem NCK. Publicysta i krytyk literacki najlepiej znany jest chyba jako naczelny pisma „Lampa” i człowiek ponoszący odpowiedzialność za wydobycie Masłowskiej na światło dzienne. Osobiście jestem mu to jednak w stanie wybaczyć, ponieważ jego praca publicystyczna związana z obszarem fantastyki naukowej budzi prawdziwy podziw.

„Fantastyczny atlas Polski” jest dokładnie tym, co sugeruje jego tytuł. Z dzieciństwa pamiętam wielki atlas świata, leżący w bibliotece moich rodziców. Mając kilka lat, uwielbiałem rozkładać go na stole – ponadwymiarowe wydawnicze bydlę w twardych oprawach, między którymi mieszkały niezwykłe, obce kraje, ludy, przemysły i szlaki. Pod tym względem książka Dunina-Wąsowicza kontynuuje te tradycje. Jest to tomiszcze masywne, opasłe jak dziennik okrętowy z podróży dookoła świata. Rzecz ubrana w twardą okładkę prezentuje się tak pięknie, że nawet w przeciętnym polskim domu znalazłoby się nań miejsce na półce pod telewizorem obok Biblii i Trylogii.

Plansza komiksu Macieja Sieńczyka „Chodź ze mną, mój przyjacielu”, dołączonego do „Fantastycznego atlasu Polski”
Plansza komiksu Macieja Sieńczyka „Chodź ze mną, mój przyjacielu”, dołączonego do „Fantastycznego atlasu Polski”

Dunin-Wąsowicz idzie w tej książce za ciosem, kontynuując poprzednie prace – „Warszawę fantastyczną” z 2011 i „Fantastyczny Kraków” z 2013 r. „Atlas” obejmuje całą Polskę, nie tylko tę obecną, w granicach III czy nawet IV RP, lecz także Polskę historyczną, przedrozbiorową, Polskę od morza do morza oraz Polskę urojoną i iluzoryczną. Przy czym w swojej pracy autor zadaje kłam równie popularnemu, co nieprawdziwemu przekonaniu, że polska fantastyka to ostatnie kilkanaście lat, po wielkiej smucie ostatniej dekady ubiegłego wieku, która potrafiła polskich pisarzy doprowadzić do publikacji pod anglosaskimi pseudonimami w nadziei na lepszą sprzedaż. Paweł sięga wstecz aż do początków rodzimej literatury fantastycznej, wyciągając z lamusa autorów i dzieła sprzed bez mała dwustu lat i pieczołowicie analizując ich wizje i miejsca, w których osadzili swoje utwory. Przy tym jest to fantastyczne, zapierające dech w piersiach zestawienie, sięgające od najstarszych do najnowszych utworów, wydanych tuż przed publikacją. Od rzeczy starszych, często klasycznych, jak chociażby powieść Adamowicza czy teksty Barszczewskiego, przechodzi do lat powojennych i autorów takich jak Hollanek, Boruń i Trepka czy Gutkowski. Nie zabrakło miejsca dla nadal popularnego starszego pokolenia, jak Dębski, Drzewiński i Huberath, ani dla rzeczy pisarzy tworzących od niedawna, jak Protasiuk. W ten sposób do zestawienia załapała się nawet – zresztą ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, ustępującemu jedynie uciesze – moja debiutancka powieść, rozgrywająca się w stolicy Polski. Dunin-Wąsowicz zresztą fantastykę pojmuje w sposób pojemny i odwołuje się także np. do komiksu „Status 7” Piątkowskiego i Adlera. Razem daje to prawdziwy ogrom tropów, które można po lekturze tego zestawienia podjąć.

„Atlas” podzielony został na wzór tych geograficznych. Najpierw więc czytelnik dostaje informacje ogólne i historyczne (w tym historie alternatywne) i poznaje zmyśloną florę i faunę ziem polskich. W dalszej części omawiane są regiony, ze względu na historyczne wpływy podzielone tak, jak przebiegały granice między zaborcami. W tych sekcjach, wzbogaconych mapami i tablicami, autor wylicza i opisuje różne miejsca akcji i wizje Polski poszczególnych twórców pochodzących z różnych epok, dając świadectwo niezwykłej wyobraźni, ale też, chociaż rzadziej, trzeźwemu osądowi i znajomości aktualnej myśli technicznej. Wszystko, co, zgodnie z przyjętym dla „Atlasu” progiem „wejścia”, odrzucającym samodzielne opowiadania, opisane zostało w powieściach lub wydanych drukiem antologiach, trafiło do tej części i zostało chociażby wzmiankowane.

W osobnej sekcji opisane zostają Polski nieistniejące, miejscowości fantastyczne, pozaplanetarne kolonie. Materiał dowodowy pokazuje, że w tej kwestii również Polacy mają rozmach. Śmiałością wizji moglibyśmy zawstydzić kolonialistów i kosmicznych planistów wszystkich czasów.

Plansza komiksu Macieja Sieńczyka „Chodź ze mną, mój przyjacielu”, dołączonego do „Fantastycznego atlasu Polski”
Plansza komiksu Macieja Sieńczyka „Chodź ze mną, mój przyjacielu”, dołączonego do „Fantastycznego atlasu Polski”

Bardzo dobre wrażenie robią mapy – chociaż nieliczne i traktowane raczej jako uzupełnienie tekstu niż samodzielne materiały. Świetnie też prezentują się ilustracje, stylizowane na starą poligrafię i utrzymane w klimacie nawiązującym do naukowych ilustracji atlasowych. Trzeba przyznać, że jakość wydania robi wrażenie – wzmiankowana oprawa, opracowanie graficzne, wykonanie i papier są na najwyższym poziomie. Niestety, jak to często ma miejsce w publikacjach NCK, nie spełnia wymagań redakcja. W tekście trafiają się literówki i błędy. Część z nich, jak np. nazwy fantastycznej fauny, można by wyjaśnić nieznajomością oryginalnych utworów, ale to nie jest wytłumaczenie. Szczególnie gdy z błędem podane są nazwy potworów mitologicznych, bynajmniej nie autorskich. Na szczęście są to potknięcia, które nie psują odbioru całości dzieła.

„Fantastyczny atlas Polski” to rzecz niezwykle ciekawa. Inna od pojawiających się opracowań na temat polskiej fantastyki, starających się skupiać na zagadnieniach. Tutaj, owszem, rzecz potraktowana została także w pewien sposób zagadnieniowo, ale przez swój rozmach i ogrom danych jest czymś większym. Słowo „atlas” jest tu jak najbardziej właściwe. Z pewnością jest to lektura konieczna dla każdego, kogo fantastyka interesuje odrobinę bardziej niż tylko jako lektura. Dunin-Wąsowicz podaje tropy, zagadnienia, zjawiska, otwiera niezwykły katalog biblioteczny z dobrze oznakowanymi półkami i mnogością nazwisk. Jest to także lektura dla tych, którzy fantastyką może interesują się mniej, lecz ciekawi ich bardziej rodzinny kraj, jego wizje rozwoju i sny o potędze jego mieszkańców.

No i muszę przyznać się całkiem szczerze – fakt, że moja własna wizja Warszawy, powalonej na kolana kolejną wojną, ale nadal żyjącej, trafiła do „Fantastycznego Atlasu Polski”, jest wielką radością i poczytuję go sobie za nobilitację.

 

Książka:

Paweł Dunin-Wąsowicz, „Fantastyczny Atlas Polski”, wyd. Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2015. Książka dostępna na stronach Narodowego Centrum Kultury (e-book w przygotowaniu).