Miało być świątecznie – o corocznym powtarzaniu bajki, którą karmimy nasze dzieci i którą, jak dzieciom, powtarza się nam co roku podczas bożonarodzeniowych mszy. A my tej bajki słuchamy, bo chcemy wierzyć w coś, co nas łączy. Bardzo wierzę w to, że wspólny mianownik jest konieczny do tworzenia wspólnoty – nawet jeśli uważam, że bajka o Maryi, Józefie i Jezusie to tylko mit założycielski naszej religii, potrzebny do stworzenia podstawy wspólnej wiary czy przekonań. Na co dzień możemy się różnić jako ludzie, ale łączą nas język, historia, wspólne wartości i wspólne narracje. Takie jak „Solidarność”, idea demokracji, szacunek dla drugiego człowieka oraz jego poglądów.

Tymczasem od kilku tygodni obserwujemy potęgujące się podziały społeczne. To już nie tylko krucjata różańcowa kontra lewacy, wykształciuchy kontra patrioci. To także AK-owcy kontra współpracownicy gestapo. Do tej pierwszej grupy zaliczają się zwolennicy obecnego rządu, a do drugiej – jego przeciwnicy, także ci maszerujący w demonstracjach zorganizowanych przez Komitet Obrony Demokracji. Tak silne naznaczenie oraz podział na jasną i ciemną stronę mocy, narzucane przez osoby sprawujące władzę, mają na celu trwałe spolaryzowanie społeczeństwa, a w efekcie eliminację wspólnych mianowników, o których spomniałam. No bo co z takiego człowieka za katolik/patriota/Polak, skoro bierze udział w marszach przeciwko prawym i sprawiedliwym, które są w dodatku finansowane „z zewnątrz”. Bo według posła, przedstawiciela narodu w parlamencie i niedoszłego prezydenta, Pawła Kukiza, zwoływane oddolnie demonstracje finansowane są z zagranicy przez „żydowskiego bankiera”. Sam poseł pozdrawia demonstrujących, dedykując im swoją piosenkę, której słów nie da się bez zażenowania przytoczyć.

Językiem nienawiści przepełnionym antysemityzmem Kukiz bezkarnie obraża setki tysięcy ludzi żyjących w tym samym państwie, wyznających podobne wartości, prawdopodobnie (jak mówią statystyki) wychowanych w tej samej wierze, tylko dlatego, że w demokratyczny sprzeciwiają się działaniom władz.

Trudno powiedzieć, czy lider Kukiz’15 kieruje się w tym wypadku jakąś kalkulacją polityczną, czy po prostu nie wie, co mówi. W przypadku lidera PiS-u, który mówił o żołnierzach AK i współpracownikach gestapo, wątpliwości już nie mam. Prezes Kaczyński wie, że im więcej zarysuje różnic, podziałów w społeczeństwie; im bardziej zaszufladkuje ludzi, tym trudniej będzie znaleźć wspólny mianownik pomiędzy poszczególnymi grupami; tym trudniej będzie je przekonać do uniwersalnej prawdy i wspólnotowego postrzegania rzeczywistości, mimo różnic w preferencjach politycznych. Im mniej ludzi się ze sobą zgadza, tym lepiej dla władzy, niekoniecznie dla społeczeństwa obywatelskiego.

Anne Applebaum w poruszającym felietonie dla „The Washington Post” pisze, że celowa dezinformacja, wprowadzanie ludzi w błąd – co w naszym przypadku robią Paweł Kukiz, odwołując się do żydowskiego spisku, czy Beata Szydło odwołująca się do opowieści o tym, jak Ryszard Petru płaci ludziom za udział w protestach – rodzą w efekcie cynizm i apatię, a także brak wiary nie tylko w państwo, ale również w działanie mechanizmów demokracji.

Obecnie rządzącym wydaje się, że wraz z władzą nabyli prawo do przekazywania społeczeństwu jedynej prawdziwej – bo swojej – prawdy. Że mogą mówić, co chcą, bo naród w to uwierzy. Dlatego również gdy czytam opinię poznańskiego radnego PiS, Marka Pietrzyńskiego, który protestuje przeciwko szczepionkom na wirusa HPV dla nastolatek, twierdząc, że to zachęta do częstych kontaktów seksualnych z wieloma partnerami, to włosy mi dęba stają. Jak wielkim ignorantem trzeba być i jak wielką wiarę trzeba mieć w to, że skoro „nasi u władzy”, to wolno wygadywać każdą bzdurę, którą ślina na język przyniesie? Takie słowa nie tylko krzywdzą, ale i szkodzą – i to szkodzą w dosłownym tego słowa znaczeniu. Nieleczony wirus HPV prowadzi do raka szyjki macicy – a to na niego najczęściej, obok raka piersi, umierają kobiety w Polsce. Wirusem zarażamy się nie tylko przez stosunek płciowy, ale także przez np. skorzystanie z cudzego ręcznika czy toalety publicznej. Nawet dziewice – drogi panie radny – mogą nosić w sobie tego wirusa. Co ma wobec tego wspólnego z seksem szczepionka na wirusa HPV, oprócz tego, że ratuje – dosłownie – zdrowie i życie kobiet?

Radny PiS zabłysnął ignorancją dwa lata po oficjalnym potępieniu przez Kościół polski „ideologii gender”. Piszę o tym, bo radny też się na ową ideologię powołuje, mimo że czegoś takiego jak „ideologia gender”, co nie tylko na łamach „Kultury Liberalnej” i nie tylko ja wielokrotnie tłumaczyłam. Ale ten przykład ignorancji pana radnego pokazuje, w jakim zapętleniu informacyjnym żyjemy, w jakiej niewiedzy ktoś chce żebyśmy żyli i jaką głupotą łatwo epatujemy.

Może zatem przy okazji zbliżających się Świąt powinniśmy życzyć sobie większej otwartości na innych ludzi, mimo różnic w poglądach; większej czujności na przekaz informacyjny i większej odporności na próby wprowadzenia sztucznych podziałów, które z pewnością nam nie posłużą.