Pytań o to, z kim spotyka się Taylor Swift czy co czyta Emma Watson, spodziewalibyśmy się raczej na innym portalu internetowym niż tygodnik społeczno-polityczny o zacięciu akademickim. Co odbiorców i odbiorczynie „Kultury Liberalnej” mogą obchodzić preferencje czytelnicze brytyjskiej aktorki czy towarzystwo, w jakim się obraca amerykańska gwiazda muzyki pop? A jednak warto jest spojrzeć na życie prywatne gwiazd, by dowiedzieć się czegoś o nowych trendach w świecie feministycznym.
Uniwersytet Karoliny Południowej przeprowadził badania na temat obecności kobiet w 120 popularnych filmach wyprodukowanych w latach 2010–2013 w 11 krajach będących największymi rynkami filmowymi na świecie (były to USA, Wielka Brytania, Chiny, Rosja, Brazylia, Korea Południowa, Francja, Indie, Australia, Niemcy, Japonia). Wynika z nich, że na jedną kobietę pojawiającą się na ekranie przypada 2,24 mężczyzn, a w przypadku głównych postaci tylko 23,3 proc. to bohaterki. Jednocześnie tylko w przypadku 10 proc. filmów z całej próby obecność kobiet i mężczyzn na ekranie była zrównoważona. Warto jednak zauważyć, że nie we wszystkich krajach udział kobiet w przemyśle filmowym jest tak marginalny. Widzowie z Wielkiej Brytanii, Brazylii i Korei mają zdecydowanie częściej okazję oglądać historie bohaterek, a nie bohaterów, i poznawać świat kobiet opisywany językiem filmu.
Dlaczego to ważne, by filmy trafiające do masowej publiczności odzwierciedlały rzeczywiste proporcje płci w społeczeństwie, a nie skupiały się wyłącznie na jednej z nich? Ponieważ popkultura kształtuje nasz obraz świata, wpływa na to, w jaki sposób postrzegamy rzeczywistość, i staje się ważnym punktem odniesienia dla młodych ludzi. To naturalne, że niektóre produkcje skupiają się na problemach kobiet, inne mężczyzn, jednak twarde dane pokazują, że kobiece historie to ledwie margines filmów produkowanych na świecie. Dlaczego tak jest?
Wspomniany projekt badawczy obejmował nie tylko analizę przekazów medialnych, lecz także proporcji płci wśród twórców filmowych. Spośród 1452 osób zaangażowanych w produkcję filmów objętych badaniem, tylko 20,5 proc. stanowiły kobiety. Najrzadziej kobiety okazywały się być reżyserkami – we Francji, Japonii, Korei i Rosji żaden z analizowanych filmów nie został wyreżyserowany przez kobietę. Z kolei najczęściej badacze identyfikowali kobiety w rolach producentek filmowych. Jednak największy wpływ na to, czy w filmie znajdą się wątki kobiece, okazuje się mieć płeć osoby piszącej scenariusz. Jeśli ekipa miała w składzie scenarzystkę, szanse na pojawienie się w filmie kobiecych postaci i historii bazujących na doświadczeniach kobiet rosły o 7,5 proc.
Nie oznacza to oczywiście, że scenarzyści nie potrafią pisać doskonałych kobiecych historii. Scenariusz filmu „Godziny”, opartego w dużej mierze na biografii Virginii Wolf, napisał mężczyzna, nie wspominając o bohaterkach stworzonych przez Pedro Almodovara.
Zwiększenie liczby mężczyzn w świecie filmowym oddających głos kobietom i ich historiom to właśnie idea, której ambasadorką jest gwiazda „Harry’ego Pottera” – Emma Watson. 26-latka została Ambasadorką Dobrej Woli Organizacji Narodów Zjednoczonych w ramach akcji HeForShe, podkreślającej rolę mężczyzn w walce o równość płci. Watson nie poprzestała jednak na okazjonalnych przemówieniach i kurtuazyjnych wizytach w domach samotnej matki. Postanowiła zawiesić swoją karierę na rok i przez ten czas zgłębić problemy myśli feministycznej, rozmawiać z aktywistkami, badaczkami oraz intelektualistkami o problemach kobiet na świecie. Jej drogę poprzez feministyczne lektury możemy śledzić na stronie klubu książkowego Our Shared Shelf, na którym proponuje kolejne pozycje czytelnicze i animuje dyskusje o poszczególnych książkach.
Zainteresowani życiem gwiazd wiedzą, że Emma Watson nie tylko założyła klub książkowy, ale przystąpiła też do klubu Taylor Swift „Girls Squad”, czyli grona znanych modelek, aktorek, piosenkarek, które chcą spędzać razem czas, celebrować swoją kobiecość i nie definiować się poprzez otaczających ich mężczyzn. Swift wielokrotnie publicznie mówiła o tym, że dopiero niedawno zrozumiała, jak ważny jest feminizm i co tak naprawdę oznacza. Choć Swift ma wielu przeciwników uważających, że jej podejście do ruchu kobiecego jest w gruncie rzeczy elitarystyczne i skupiające się tylko na osobie gwiazdy, wokół której tworzy się celebrycki wianuszek, to z pewnością wiele nastolatek po raz pierwszy usłyszało słowo na „F” właśnie z ust Swift. I to już duży sukces.
Czy jednak rzeczywiście Emma Watson i Taylor Swift to ikony nowego feminizmu? W świecie Hollywood jest wiele innych kobiet wykonujących dobrą feministyczną robotę. Badania przytoczone w tym tekście realizowane były przez Geena Davis Institute on Gender in Media, założony przez gwiazdę znaną z takich filmów jak „Thelma i Louise” czy „Długi pocałunek na dobranoc”. Nie wiemy wiele o koleżankach Davis ani o tym, co czyta do poduszki. Wiemy na pewno, że włożyła wiele energii i środków finansowych w założenie instytutu badawczego poświęconego równości płci. Mam nadzieję, że będzie to kierunek, w którym przyszłości pójdą inne feministyczne gwiazdy Hollywood.
* Fot. wykorzystana jako ikona wpisu: Aut. Mateusz Kudła [CC BY-SA 3.0] Źródło: Wikimedia Commons.