W październiku 2015 r. właściciel pewnej knajpki przy przeprowadzce przewiózł do nowego lokalu wyposażenie i trochę produktów. Chwalebna postawa – wydałoby się… ale dla lokalnego biura Chińskiej Soli było to wyłącznie łamanie prawa. W Chinach prywatny transport tego produktu jest zakazany pod karą konfiskaty i wysokiej grzywny. Tak też się stało – sól zarekwirowano, grzywnę nałożono. Dopiero szum w mediach sprawił, że urzędnicy zrezygnowali z nękania oszczędnego biznesmena. Solna policja dysponuje taką władzą, że w 2013 r. zmusiła Taobao, chiński odpowiednik naszego Allegro – choć nieporównywalnie większy – do wycofania soli z internetowej sprzedaży, ponieważ w ten sposób łamano zakaz handlu poza wyznaczonym obszarem.

Takie sytuacje niedługo już nie będą miały prawa się wydarzyć. Otóż kilka dni temu w chińskich mediach pojawiła się wiadomość o prawdziwie rewolucyjnej zmianie i zerwaniu z wielowiekową tradycją. Chiny postanowiły skończyć z pewnym zwyczajem – od początku przyszłego roku państwo zrezygnuje z wyłączności na czerpanie zysków z handlu solą. Tak oto, cicho i bez fanfar, kończy się najstarszy monopol świata.

Obecnie istnieje 115 firm posiadających licencję na produkcję soli spożywczej. Mogą ją kupować wyłącznie państwowe centra dystrybucji – płacą za nią ok. 80 dolarów za tonę i sprzedają ją hurtownikom za cenę… czterokrotnie wyższą. Od przyszłego roku producenci będą mogli w końcu sami decydować o poziomie produkcji, wybierać kanały sprzedaży i sprzedawać na terenie całego kraju, a nie, jak teraz, jedynie na wyznaczonych obszarach. Koniec z monopolem nie oznacza znów, że w solnym biznesie zapanuje dziki zachód i wyuzdane laissez-faire. Troskliwe władze zadbały o porządek – na rynek nie mogą wchodzić nowe firmy produkcyjne (świeży kapitał może jedynie inwestować w już istniejące) i zastrzegły, że w razie potrzeby mogą interweniować i wpływać na poziom cen.

Odwieczna skłonność do sprawowania kontroli nad słonym biznesem odbiła się nawet w piśmie chińskim. Tradycyjna forma znaku „sól”, składająca się z elementów: urzędnik, solanka, płytkie naczynie, wskazuje na sięgające zamierzchłych czasów słone zakusy państwa chińskiego. Już w najstarszych zabytkach piśmiennictwa sól pojawia się ona jako cenny dar, pożądany trybut i towar o strategicznym znaczeniu. Istnieli nawet specjalni urzędnicy odpowiedzialni za nadzór nad produkcją i handlem solą. Sól razem z opałem, ryżem, olejem, sosem sojowym, octem i herbatą należy do „siedmiu niezbędnych produktów” w chińskiej kuchni. Jest powszechnie używana do przygotowywania kiszonek i przedłużania trwałości produktów spożywczych, choć jej stosunkowo wysoka cena wpłynęła na oszczędne używanie i odmienne od naszych zwyczaje kulinarne, np. nigdy nie soli się ryżu (ma przejąć smak towarzyszącej mu potrawy mięsnej lub warzywnej), na stole nie stoją solniczki (sól dodawana jest głównie w czasie gotowania lub zastępowana sosem sojowym).

W dawnych Chinach sól pozyskiwano z trzech źródeł: z wody morskiej na terenach przybrzeżnych, ze słonych jezior w prowincjach północno-zachodnich i z podziemnych słonych źródeł w prowincjach Syczuan i Junnan. Oficjalny monopol, o zmieniających się zakresach i sposobach działania, istnieje w Chinach od 116 r. p.n.e. Próby czerpania zysków dla państwa mają jeszcze starszy rodowód. Pierwszy solny monopol ustanowiono w państwie Qi (dzisiejsza prowincja Szantung) w 685 r. p.n.e.! W datowanym na IV w. p.n.e. dziele filozoficznym „Guanzi” wśród rozważań o działaniu państwa znalazła się praktyczna rada: „Jeśli ogłosisz ludziom, że mają płacić podatek pogłówny, z pewnością będą gniewnie i głośno protestować. Jednak gdy uda ci się objąć ścisłą kontrolą sól, ludzie nie będą w stanie uchylać się od płacenia, nawet jeśli będziesz czerpać z tego stukrotne zyski”. W niektórych epokach istniał system guanyun shangxiao, czyli urzędowy transport, kupiecka sprzedaż, w ramach którego państwo skupywało od producentów sól, rozwoziło po kraju i sprzedawało po ustalonych cenach miejscowym handlarzom, z wliczonym, rzecz jasna, podatkiem na rzecz państwa. Monopol solny przynosił cesarstwu chińskiemu spektakularne korzyści, w 779 r. n.e aż połowa dochodów państwowych pochodziła z podatku solnego. W późniejszych epokach zyski nie były aż tak wysokie, ale wciąż były ważnym elementem w budżecie kraju. Nawet za czasów rządów Kuomintangu zyski z solnego monopolu potrafiły stanowić jedną trzecią przychodów państwa. Chiny Ludowe również nie zamierzały zrezygnować z dobrego źródła zysków i już w 1950 r. powstał państwowy moloch, który szybko wyparł z rynku soli prywatnych przedsiębiorców. Monopol, poza zapewnieniem zysków władzom, miał także inny pozytywny wymiar. Dodawanie jodu do soli sprawiło, że wcześniej powszechne wewnątrz kraju choroby tarczycy praktycznie zniknęły. Obecnie większym zagrożeniem dla zdrowia publicznego jest jednak nadmierne spożywanie jodu (na rynku nie ma soli niejodowanej) skutkujące wzrostem zachorowań na raka tarczycy.

Dlaczego rząd w Pekinie rezygnuje z tak szacownego monopolu? W grę mogą wchodzić różne powody. Na przykład – korupcja. Z powodu obowiązkowych, ale i niezbyt wysokich, kwot i licencji producenci walczyli o nie wszelkimi dostępnymi metodami (najczęściej były to łapówki…). Jakby tego było mało, policja solna często była oskarżana o wymuszanie haraczy, a harda odmowa płacenia często kończyła się zarzutami o nielegalny handel solą i wysokimi karami. Rozdęta administracja Chińskiej Soli i liczne zastępy własnych służb generują koszty niewspółmierne do zysków. Narzucone limity produkcji nie sprzyjają również innowacjom i poprawie wydajności. Chińskie morskie pola solne produkują średnio 10 razy mniej niż podobne eksploatowane za granicą.

Uwolnienie rynku soli i pozwolenie przedsiębiorstwom na prawie nieskrępowaną działalność może być również testem przed wprowadzeniem podobnych reform w innych monopolach, których w Chinach dostatek i które są znacznie potężniejsze niż Chińska Sól. Jeśli wolny rynek i rywalizacja pomiędzy producentami doprowadzi do spadku cen soli i poprawy wydajności branży, kto wie – może będzie to pierwsza jaskółka zmian w chińskiej gospodarce.