Takie słowa nie powinny paść z ust lidera partii rządzącej. Polityk nie ma prawa wykluczać ludzi poza obręb wspólnoty, nawet jeśli na niego nie głosują. Szczególnie, gdy stoi za nim władza państwa, posiadającego monopol na przemoc.

Jednak zanim pochłonie nas oburzenie, zastanówmy się, w jaki sposób warto Kaczyńskiemu odpowiedzieć. Reakcje wrogie i agresywne utrwalałyby tylko fatalną atmosferę polskiej debaty, nie ulepszając w żaden sposób naszej polityki. Napędzanie negatywnych emocji nie dość, że niszczy sferę publiczną, a więc jest obiektywnie złe, może być także po prostu nieskuteczne z punktu widzenia realnego przeciwstawienia się retoryce PiS-u.

W odpowiedzi na deklarację Kaczyńskiego lepiej przypomnieć to, w co wierzymy: w Polsce jest miejsce dla każdego obywatela, a politycy mają służyć godzeniu ich dążeń i aspiracji. Wspólnota powinna opisywać się jako demokratyczna wtedy, gdy jak największa liczba osób może czuć się jej członkami.

„Droga do wspólnej demokratycznej Polski jest otwarta”, mówił 10 sierpnia w tym samym wystąpieniu Kaczyński. Tym razem miał rację.