Deklarowany przez Grzegorza Schetynę powrót do liberalno-konserwatywnych korzeni Platformy Obywatelskiej budzi zainteresowanie szczególnie ze względu na element konserwatywny. Platforma od zawsze miała wizerunek partii liberalnej, a później typowej partii władzy, a nie ugrupowania przywiązującego szczególną wagę do tradycji.
Tymczasem deklaracja Schetyny, wyrażona w wywiadzie dla „Do Rzeczy”, wpycha jego ugrupowanie w wyjątkowo trudną rywalizację o elektorat Prawa i Sprawiedliwości oraz – wbrew intencjom Schetyny – prowadzi do zawężania możliwości odzyskania straconego przez PO elektoratu, który przyczynił się do zwycięstwa PiS-u w ostatnich wyborach. Ta grupa wyborców nie jest wyjątkowo konserwatywna i religijna, a raczej lepiej wykształcona i bardziej majętna. Bliżej im do centrum, do którego nie trafia jednoznacznie prawicowa argumentacja.
O deklaracji Schetyny trudno nawet powiedzieć, że jest wyrwana z kontekstu, bo tego kontekstu najzwyczajniej nie ma. | Andrzej Rychard
Platforma, ogłaszając tego typu zmianę, pozostawia także część swojego obecnego elektoratu centrowego samemu sobie i wpycha go tym samym w objęcia Nowoczesnej. Prawdą jest, że PiS przejął część elektoratu socjalno-lewicowego, lecz zarazem konserwatywnego ideowo. Kompletnie niezagospodarowana pozostała jednak część elektoratu lewicowo-liberalnego. Dla tych ludzi w związku z brakiem alternatyw jedyną ofertę ma obecnie partia Ryszarda Petru.
Co więcej, proponowana przez Schetynę zmiana nie opiera się na solidnych podstawach, a jedynym punktem wyjścia jest deklaracja, która z osobistych poglądów przewodniczącego miałaby uczynić poglądy całej partii. Inne chyba są również oczekiwania wobec Platformy. Jej wyborcy nie pragną ideowej konsolidacji, lecz podejmowania konkretnych problemów natury praktycznej. PiS przedstawił program rozdawnictwa socjalnego, ale plany rozwoju gospodarki wciąż są głównie mglistymi zapowiedziami wicepremiera Mateusza Morawieckiego, a to zostawia opozycji ogromne pole do działania. Platforma tego tematu jednak nie podejmuje i w najmniej spodziewanym momencie deklaruje ideologiczne przesunięcie na prawo. Jak wpisuje się ono w szerszy program PO? To również niewiadoma.
O trwających od 18 czerwca regionalnych konwencjach programowych wiedzą chyba tylko partyjni działacze, a aktywność Klubów Obywatelskich, mających uruchomić partyjne doły, pozostawia wiele do życzenia. W tych warunkach o deklaracji Schetyny trudno nawet powiedzieć, że jest wyrwana z kontekstu, bo tego kontekstu najzwyczajniej nie ma.
Równie niezrozumiałe wydaje się stwierdzenie o „porzuceniu lewicowych eksperymentów” w związku z tym, że PO nie była nigdy partią lewicującą. Te słowa stanowią jedynie dopełnienie obrazu programu mało czytelnego i niezaadresowanego do rozczarowanych dawną Platformą wyborców.
Zapowiadana przez Schetynę próba odzyskania elektoratu, który przeszedł na stronę Prawa i Sprawiedliwości, nie jest więc dostosowana do obecnej politycznej rzeczywistości. Rywalizowanie na prawej stronie z Jarosławem Kaczyńskim będzie dla lidera PO zadaniem wyjątkowo trudnym. Panujący po prawej stronie sceny politycznej tłok metodycznie zagospodarowuje Prawo i Sprawiedliwość, którego działacze nie wydają się zaniepokojeni deklaracją przewodniczącego Platformy. Wywiad udzielony przez Schetynę nie wzbudził uwagi i zainteresowania ze strony środowisk prawicowych, a głosy zaniepokojenia popłynęły przede wszystkim ze strony potencjalnie porzuconych środowisk liberalnych. Zmiana kursu i odcięcie się od centrum, zamiast szans na dotarcie do konserwatywnych wyborców, stwarza więc raczej ryzyko utraty tradycyjnego liberalnego elektoratu..
Niewiadomą pozostaje pytanie, czy deklaracja Schetyny jest elementem większej całości, która będzie dotyczyć nie tylko sfery ideologicznej, a skupiać się będzie bardziej na proponowaniu alternatyw dla działań partii rządzącej. To powinno być naturalne środowisko Platformy.
Notował: Jakub Bodziony.