Tematy trudne już od jakiegoś czasu pojawiają się w książkach dla najmłodszych dostępnych na polskim rynku. Dzieci mogą przeczytać o śmierci, niełatwej historii XX w., np. o II wojnie światowej i Holokauście, m.in. w „Asiuni” Joanny Papuzińskiej czy „Arce czasu” Marcina Szczygielskiego, a także o współczesnych problemach Europy i świata – o nierównościach społecznych czy konflikcie na Ukrainie, m.in. w wydanej niedawno przez wydawnictwo Literatura „Teraz tu jest nasz dom” Barbary Gawryluk. Zrozumiałe wydaje się więc, że pisarze dziecięcy, wrażliwi na otaczającą ich rzeczywistość w równym stopniu, co autorzy kierujący książki do dorosłego czytelnika, podejmą próbę opowiedzenia najmłodszym o dramacie rozgrywającym się u południowych wybrzeży Europy.
Ostatnio ukazały się dwa tytuły, których lektura ma wyczulić młodych czytelników na tragedię ich rówieśników z części świata zagrożonych wojną, udających się – w towarzystwie rodziców, opiekunów, a czasem nawet w pojedynkę – w pełną przeszkód podróż ku lepszemu.
Wartą uwagi pozycją jest „Wędrówka Nabu” Jarosława Mikołajewskiego. Mikołajewski przypomina polskiemu czytelnikowi o śródziemnomorskim dramacie nie po raz pierwszy. W zeszłym roku ten italianista, poeta i pisarz opublikował reportaż „Wielki przypływ”. Opisał w nim swoje rozmowy z mieszkańcami Lampedusy, włoskiej wysepki będącej często pierwszą przystanią dla łodzi wypełnionych uchodźcami. Mikołajewski, doświadczony twórca dziecięcy (autor m.in. serii książek o detektywie Cagliostro), tym razem opowiada poruszającą historię Nabu, dziewczynki pochodzącej z małej wioski zniszczonej w wyniku wojny. Gdy po krótkim czasie kolejny pożar niszczy nowe schronienie jej rodziny, Nabu postanawia wyruszyć „tam, gdzie nie płoną domy”.
Tak rozpoczyna się samotna wędrówka – rodzice nie chcieli odchodzić i zabronili tego samego swoim dzieciom, jednak bohaterka ich nie posłuchała – małej dziewczynki, na drodze której staną żołnierze, druty kolczaste i nieżyczliwi ludzie. Nabu napotka również bariery niewidoczne na pierwszy rzut oka. W świetnej, chwytającej za gardło scenie dziewczynka wchodzi do wody, by wskoczyć na znajdujące się tam łódki; jak się okazuje, aby przepłynąć przez morze bohaterka musiałaby zapłacić celnikowi niewyobrażalną sumę pieniędzy, których oczywiście nie posiada, przemierza więc morze swobodnie unosząc się na wodzie. Pokonawszy wiele przeszkód, osiąga swój cel, lądując na plaży pełnej ludzi wytykających ją palcami, którzy zamiast jej pomóc „zaczęli jakąś dziwną zabawę w wyciąganie palców, a nawet całych rąk”. Nabu pozostaje więc na plaży, wystawiona na łaskę przybyłych niedługo potem strażników.
Zakończenie stawia przed czytelnikiem trudne pytanie: pozwolić Nabu pozostać tutaj, na lądzie, czy odesłać z powrotem w morze? Ta wzruszająca opowieść w sposób oczywisty wyrasta z doświadczeń Mikołajewskiego jako reportażysty. Tekst uzupełniają poruszające precyzją przekazu psychiki dziecka ilustracje Joanny Rusinek przedstawiające wędrówkę Nabu jako serię spotkań z mniej lub bardziej realnymi przeszkodami, potęgowanymi dodatkowo przez wyobraźnię młodej bohaterki.
Drugą pozycją opowiadającą o ciągłej ucieczce jest „Podróż” Franceski Sanny. Autorka, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych w Lucernie, stworzyła opowieść będącą, jak sama pisze, kolażem wielu historii poznanych w obozie dla uchodźców we Włoszech. W swojej autorskiej książce opowiada o mieszkającej w nadmorskim mieście rodzinie, zmuszonej do „podróży” z powodu wojny, która pojawiła się w ich życiu pewnego dnia. Jak mówi narratorka, „pewnego dnia wojna zabrała mojego tatę”. Czarne łapy nacierającego zewsząd zagrożenia wtargnęły do życia bohaterki, podobnie jak w przestrzeń książki, składającej się z na przemian ułożonych jasnych i ciemnych stron odzwierciedlających strach i nadzieje bohaterów.
Pewnego dnia mama postanawia pojechać do „innego państwa”, „bezpiecznego miejsca”. Bohaterowie wyruszają więc w podróż, po drodze zostawiając za sobą „coraz więcej” (nie chodzi zapewne tylko o wartości materialne, możliwe, że również o codzienne życie, przyjaciół). To niepokojące „coraz więcej” to także rosnący strach i ciągłe poczucie zagrożenia związane z wojną, z czasem zastąpione jednak grozą samej ucieczki. Po dotarciu do wielkiego muru rodzina spotyka wściekłego strażnika, zabraniającego jej przekraczać granicę. Bohaterom jednak pomaga przekupiony przez mamę mężczyzna. Po pokonaniu muru czeka ich jeszcze podróż statkiem. W trakcie rejsu opowiadają sobie historie „o lądzie, do którego płyniemy, gdzie w wielkich zielonych lasach żyją wróżki, które tańczą i uczą nas zaklęć kończących wojnę”. Podróż trwa dalej, a jej ostatni opisany etap rodzina pokonuje wraz z ptakami. Co ważne, zwierzęta te, mimo że długo podróżują, „nie muszą przekraczać żadnych granic”. Jak mówi narratorka: „Mam nadzieję, że pewnego dnia, podobnie jak ptaki, znajdziemy wreszcie swój dom. Dom, w którym będziemy bezpieczni i w którym zaczniemy wszystko do nowa”.
„Podróż” to książka przemyślana, w sposób perfekcyjny zespajająca tekst z ilustracjami, nie tylko towarzyszącymi historii, ale również dopowiadającymi to, czego słowa nie potrafią wyrazić. Ciągła niepewność, otaczający strach i prześladujące rodzinę zagrożenie z czasem ustępuje jasnym, otwartym przestrzeniom sugerującym koniec wędrówki ku wolności.
Mikołajewski pozostawia swojego czytelnika z nierozstrzygniętym dramatem, stawia sukces wędrówki pod znakiem pytania. Sanna przedstawia raczej optymistyczną perspektywę, wedle której osiągnięcie bezpiecznego celu – mimo wielu przeszkód – jest możliwe. Polski autor zaszczepia w czytelniku „moralny niepokój”, bo przecież chcemy, żeby strudzona Nabu po wielu trudach została przyjęta. Sanna daje nadzieję na to, że wszystkie te „podróże” – czy raczej ucieczki – są po coś, służą ratunkowi.
Byłoby dobrze, gdyby obie książki wpłynęły na uczucia czytelników, przekraczających granice bez większych problemów, odpoczywających na plaży i kąpiących się beztrosko w morzu. Niezwykle cenne wydaje się oderwanie dzieci od przekazów medialnych, pełnych często niesprawiedliwych uogólnień, dramatycznych scen i obrazów skupisk anonimowych przybyszy. Książki te przenoszą punkt ciężkości na jednostkę, nawet jeśli jest to postać fikcyjna.
Dodatkowa zaleta obu tekstów to pokazanie świata z punktu widzenia młodej bohaterki. Zarówno Nabu, jak i narratorka „Podróży” widzą świat zupełnie inaczej niż dorośli. Wszelkie argumenty na rzecz pozostania w niebezpiecznym miejscu ustępują potrzebie zdobycia bezpiecznego domu i możliwości dorastania, natomiast niektóre granice i przeszkody, których świadomi są dorośli (jak choćby konieczność przekupienia celników) dla dzieci są niewidzialne. Idą przed siebie kierowane jedynie potrzebą przebycia koniecznej drogi wiodącej ku odzyskanemu sacrum bezpiecznego dzieciństwa. Przypominają mi się słowa Draginji Nadaždin, dyrektorki Amnesty International Polska, która trzeźwo zauważyła, oddając przy tym cały dramat, jaki za tym stoi, że „człowiek przeskoczy każdy mur”. Książki Mikołajewskiego i Sanny mają potencjał, żeby poruszyć zarówno młodych jak i dorosłych czytelników. Pozwolą skupić się na istocie tragedii uchodźców – tragedii, która zawsze ma swój indywidualny wymiar i każą zastanowić się, czy rzeczywiście możemy pozostać obojętni na ich dramaty. A przecież – jak mówią autorzy – jedyne o czym marzą dzieci, to spokojne życie.
Książki:
Jarosław Mikołajewski, „Wędrówka Nabu”, il. Joanna Rusinek, Wydawnictwo Austeria, 2016.
Francesca Sanna, „Podróż”, tłum. Agata Napiórska, il. Francesca Sanna, Wydawnictwo Kultura Gniewu, 2016.
Niebawem nakładem wydawnictwa Literatura ukaże się kolejna książka opowiadająca o uchodźcach. Będzie to „Hebanowe serce” Renaty Piątkowskiej z ilustracjami Macieja Szymanowicza.
Rubrykę redaguje Katarzyna Sarek.