Filmy przedstawiające zwierzęta i ich obyczaje zaczęto kręcić już na początku XX w. Zapewniały rozrywkę i propagowały zasady moralne przez ukazywanie życia rodzinnego zwierząt, ich bezinteresowności i poświęcenia w wychowywaniu młodych. Miały także edukować oraz zachęcać do większej troski o dziką przyrodę. Podobne cele przyświecały twórcom „Królestwa”. Ich film, poprzez piękne obrazy oraz sposób prowadzenia narracji, silnie odwołuje się do emocji. Wpływając na wyobraźnię, ma szansę wywrzeć wpływ na nasze zachowania, by uczynić je bardziej przyjaznymi dla środowiska naturalnego.
Film przyrodniczy jako fikcja
Filmy przyrodnicze – i „Królestwo” nie jest tu wyjątkiem – stały się odrębnym gatunkiem filmowym, posiadającym własne zasady, kody i konwencje. Ten specyficzny nurt opiera się na pewnych założeniach odnośnie do autentyczności i spontaniczności przedstawianych zdarzeń. Widz jest najczęściej przekonany, że ogląda dosłowną relację z życia dzikiej przyrody. W rzeczywistości jednak ma do czynienia z fikcją, kulturową reprezentacją natury. W „Królestwie” znajdziemy mnóstwo scen, które zostały wyreżyserowane (np. pogoń wilków za dzikiem czy koniem). W wielu przypadkach niepowiązane sceny montowane są w taki sposób, aby stworzyć wrażenie relacji pomiędzy zwierzętami. Montaż tworzy złudzenie dramaturgii zdarzeń, napięć pomiędzy bohaterami. Sposób narracji często wykorzystuje oklepane schematy kina hollywoodzkiego i w podobny sposób tworzy bohaterów i relacje między nimi.
Warto zwrócić uwagę na etyczne problemy związane z tworzeniem filmów przyrodniczych, a przede wszystkim ze sposobem reprezentacji zwierząt oraz prowadzenia narracji. Zmieniają one sposób postrzegania świata natury oraz sens, jaki zwierzęta mu nadają. W „Królestwie” narracja i skróty koncentrujące się jedynie na pewnych „zdarzeniach” zaburzają dynamikę świata przeżywanego przez zwierzęta. Montaż sprawia, że pewne zdarzenia wydają się naturalną konsekwencją innych. Koncentracja na „akcji” odwraca uwagę od faktu, że obraz „przyrody” został stworzony w sztuczny sposób. Oczywiście, zabiegi takie są niezbędne, aby filmy przyrodnicze były atrakcyjne dla widza. Oglądanie kilkudziesięciu godzin materiału, na którym „nic się nie dzieje”, oddawałoby wprawdzie specyfikę zwierzęcego świata, ale byłoby niezmiernie nudne i monotonne. Dokonywanie cięć i wprowadzanie narracji jest więc kompromisem pomiędzy realną „niewidzialnością” zwierząt a ich widocznością w kulturze na naszych zasadach. Jednocześnie rodzi ryzyko ugruntowania wśród widzów fałszywych przeświadczeń na temat funkcjonowania świata przyrody.
Etyka patrzenia
Nie da się zaprzeczyć, że piękne ujęcia oraz możliwość niemal intymnej bliskości z dzikimi zwierzętami to jeden z atutów „Królestwa”. Spotkanie mieszkańców Puszczy Białowieskiej w ich naturalnym środowisku nie jest łatwe, gdyż najczęściej wolą oni pozostawać w ukryciu. Pierwsze sceny „Królestwa” przedstawiają zwierzęta chowające się za drzewami, ledwo widoczne, przemykające gdzieś w cieniu. Pobudza to ciekawość oraz pragnienie dokładniejszego się im przyjrzenia. Dzięki filmowi możemy bez większych problemów poznać tajniki ich życia, „spojrzeć” im prosto w oczy i dokładnie przyjrzeć się szczegółom ich ciał. Rozwój technologii i technik filmowania umożliwił wykorzystanie bardzo dużych zbliżeń, które pomagają wyłowić zwierzę ze stada i poprzez nadanie mu indywidualnej „twarzy” stworzyć postać. Tworzy to emocjonalną więź między widzem a zwierzęciem, poczucie współuczestniczenia w jego świecie. Jednak ten rodzaj intymności ma niewiele wspólnego z rzeczywistym doświadczeniem kontaktu z dzikimi zwierzętami.
Proces „znikania” zwierząt związany jest także z tendencją, aby wpasować je do ram czy lęków obowiązujących w konkretnych epokach historycznych. | Magdalena Dąbrowska
Co więcej, istnieje związek pomiędzy znikaniem rzeczywistych zwierząt a rozplenieniem się ich wizerunków czy kulturowych reprezentacji. Historię zwierząt można ujmować jako „historię znikania”. Proces ten ma dwa aspekty. Po pierwsze, wymieranie kolejnych gatunków dzikich zwierząt, kurczenie się bioróżnorodności i naturalnych środowisk. Po drugir, „znikanie” to bardziej „wymazywanie”, czyli ograniczenie sposobu reprezentacji zwierząt do antropocentrycznej perspektywy. Zwierzęta przedstawiane są tak, jak gdyby były ludźmi. Antropomorfizacja sprawia, że zwierzę przeładowane jest metaforami ludzkich cech lub staje się nosicielem czysto ludzkich znaczeń. Wiele relacji ze zwierzętami zapośredniczonych jest właśnie przez kulturowe reprezentacje i wyobrażenia na ich temat. Proces „znikania” zwierząt związany jest także z tendencją, aby wpasować je do ram czy lęków obowiązujących w konkretnych epokach historycznych.
Ten kulturowy proces sygnalizuje także „Królestwo”. Głos narratora (w tej roli Krystyna Czubówna) informuje nas, że zwierzęta zostały przez człowieka podzielone na przydatne, szkodniki oraz przynoszące pecha. Do pierwszej kategorii zaliczają się zwierzęta udomowione, do drugiej wilki, do trzeciej na przykład sowy. Komentarze na temat tego, co widzimy na ekranie, są raczej oszczędne. Twórcy pozwalają „mówić” obrazom, jakby sugerowali przez to oddanie głosu samym zwierzętom. Narrator podsumowuje jedynie procesy dziejowe oraz wzywa do refleksji nad kierunkiem tych przemian.
Sposób reprezentacji różnych gatunków zwierząt wywiera wpływ na ich życie. Nawet jeśli podczas kręcenia filmu zwierzęcy aktorzy nie odnieśli ran (informuje o tym napis na końcu filmu), sposób ich interpretacji może być krzywdzący i uznany za przejaw przemocy symbolicznej. „Królestwo” chętnie wykorzystuje kulturowy stereotyp złego wilka, a właściwie wilczej sfory, z zajadłością polującej na wszelką zwierzynę oraz toczącej między sobą walki o łup (trzeba jednak przyznać, że inne zwierzęta ukazane zostały jako sympatyczne). Wokół sposobu reprezentacji zwierząt toczą się liczne dyskusje. Pytanie, czy jesteśmy w stanie uniknąć antropomorfizacji, infantylizacji i kulturowych odniesień w filmach adresowanych do masowego widza pozostaje otwarte.
Technologie umożliwiające ciągłe śledzenie zwierząt w – wydawałoby się – dzikim środowisku zawieszają pojęcia „natury” i „kultury”. W rzeczywistości mamy do czynienia z „naturokulturą”, wzajemnie przenikającymi się wpływami i zależnościami. „Natura” już nie istnieje, została zawłaszczona przez kulturę i technologię. Ingerencje w naturę wymuszają także etyczną refleksję na temat prawa zwierząt do prywatności i niebycia widzianym.
Długie trwanie i antropocen
W 2000 r. holenderski meteorolog, laureat Nagrody Nobla, Paul Crutzen zaproponował termin antropocen (pochodzący od greckich słów anthropo- człowiek i cene- nowy). Służy do określenia epoki geologicznej, która rozpoczęła niemal 12 tys. lat temu i trwa do dzisiaj. W jej wyodrębnieniu kluczowy jest wpływ człowieka na środowisko. Jak ujęte to zostało w „Królestwie”: „człowiek, niczym uczeń czarnoksiężnika, stał się geologiczną siłą, która zmienia przyrodę i pory roku”. Stał się źródłem zmian klimatycznych, ekologicznych i geologicznych na olbrzymią skalę, poprzez np.: zmienianie biegu rzek czy wycinanie olbrzymich połaci lasów.
Historia człowieka i historia naturalna są tym samym połączone. Podział na „naturę” i „kulturę” nie ma już więcej uzasadnienia. Przedstawiając rzeczywistość przez pryzmat koncepcji antropogenu, „Królestwo” wychodzi poza opis rzeczywistości z antropocentrycznej perspektywy. Człowiek staje się jedynie jednym z elementów w planetarnej układance. Film prezentuje myślenie na skalę postludzką i poza ludzką, świadomość wzajemnych powiązań i wpływów. Zmiana w postrzeganiu miejsca człowieka związana jest ze zmianą skali myślenia – również o etyce. Człowiek i stworzony przez niego system wartości stanowią zaledwie niewielki element relacji spalających świat i wcale człowiek nie jest usytuowany centralnie. Przekonanie, że „człowiek jest miarą wszystkich rzeczy”, to kolejny humanistyczny sen, z którego musimy się obudzić.
Twórcy filmu zdają się przy tym sugerować, że człowiek wprawdzie nie jest najwyższym z bytów zamieszkujących Ziemię, jednak pod pewnym względem jest wyjątkowy. Jako jedyny posiadł bowiem moc przekształcania rzeczywistości i tworzenia różnych jej interpretacji. Dzięki krytycznej świadomości jest jednak w stanie podjąć działania i przyczynić się do nadania zachodzącym zmianom bardziej pozytywnego kierunku. Jak ujmują to autorzy „Królestwa”, „skoro potrafimy budować miasta, to powinniśmy też chronić dziką część świata”.
Czy warto obejrzeć „Królestwo”? Zdecydowanie tak. Film jest piękny, wzruszający i sprawia wizualną przyjemność. Należy jednak pamiętać, iż nie jest to dokument bezstronnie ukazujący życie zwierząt i dzikiej przyrody. Jest to kulturowa reprezentacja natury. Filmowi można zarzucić, że w sposobie reprezentacji zwierząt używa kulturowych stereotypów i skrótów. Jednak pomimo zastosowania zabiegów charakterystycznych dla kina masowego, „Królestwo” narzuca krytyczną perspektywę oglądu relacji człowieka z przyrodą, zmuszając widza do refleksji oraz – być może – większego zaangażowania w ochronę tego, co jeszcze pozostało dzikie.
Film:
„Królestwo”, reż. Jacques Perrin, Francja, Niemcy 2015.
*Ikona wpisu: fot. Materiały prasowe M2 Films