Minister Szymański w wywiadzie udzielonym „Kulturze Liberalnej” unika odpowiedzi na te pytania, a jedyne, co ma do powiedzenia, to że „stworzymy powody, by z nami współpracować”. Jeśli nie łączą nas wartości – my jesteśmy różni, oni są różni – to jakie to będą powody? Minister Szymański milczy na ten temat.

Z rzeczy wspólnych pozostanie chyba tylko gospodarka, ale to prowadzi przecież do wniosku, że Unia może się skurczyć, Parlament Europejski rozwiązać, a Komisja Europejska ograniczyć do pilnowania zasad rynku wewnętrznego. Ale nie będzie wtedy ani wspólnego budżetu, ani funduszy strukturalnych, ani spójnej polityki obronnej, ani też jakiejkolwiek formy unii energetycznej. Tylko może taki właśnie jest prawdziwy program obecnego rządu? Może kiedy znikną te wszystkie „dysfunkcyjne” i „sprzeczne z polską tradycją” instytucje, dopiero wtedy Polska znów będzie wolna i niepodległa? Problem w tym, że będzie też samotna, biedna i skazana na zależność od któregoś z mocniejszych sąsiadów. Mało razy już to przerabialiśmy?

Minister Szymański wszystko to wie, robi tylko dobrą minę do złej gry.

Bo jeśli chce, by Unia przetrwała „w dużym składzie” i utrzymała dotychczasowy poziom bezpieczeństwa i dobrobytu, musi też wiedzieć, że będzie to Unia składająca się z państw, które respektują pewne liberalne minimum, czyli szacunek dla rządów prawa, podziału władz i praw jednostki. Paraliż TK, do którego przyczynił się PiS, naciski na sądownictwo, które właśnie wywiera, czy próby jeszcze większego ograniczenia praw kobiet, cenzura i propaganda w mediach publicznych, to wszystko dowody respektowania tych wartości? Chyba tylko w ironicznym nastroju ministra.

Jeśli Konrad Szymański chce także, by Unia zachowała prawdziwie wspólny rynek, musi wiedzieć, że nie można tego dokonać poprzez osłabianie jej instytucji, które dbają lub dbać powinny o niwelowanie nierówności między poszczególnymi państwami. Bez instytucji unijnych, z którymi rząd PiS-u prowadzi już niemal otwartą wojnę, Polska nie tylko nie przyczyni się do wzmocnienia wspólnego rynku, lecz także nie umocni swojej własnej pozycji. Osłabi wspólnotę, a potem znajdzie się samotna wobec większych graczy.

W końcu jeśli minister Szymański pragnie, by Unia odgrywała większą rolę w polityce zagranicznej, zwłaszcza wobec państw na wschodzie i południu Europy, musi wiedzieć, że kluczem do dobrej polityki zagranicznej unii wielu państw są konsekwencja i wspólnie wyznawane wartości. Bez nich Unię łatwo dzielić i osłabiać siłę jej wpływu.