Jakub Bodziony: Jaka jest geneza tak dużego zanieczyszczenia powietrza w Rybniku?
Piotr Kuczera: W ostatnich latach poprzedniego systemu i pierwszych III RP problem emisji był związany z przemysłem, dzisiaj podstawowym problemem jest tzw. niska emisja. Jest to efekt wysokiej gęstości zaludnienia na terytorium gminy, ale ma również związek z niechlubną tradycją palenia węglem i jego pochodnymi, która sięga XVIII w. Sytuację pogarsza grupa mieszkańców, która ogrzewa swoje domy, paląc śmieci.
W reakcji na krytyczną sytuację związaną ze smogiem zdecydował się pan na zawieszenie zajęć w placówką oświatowych 10 i 11 stycznia.
Sytuacja w nocy z 9 na 10 stycznia była na tyle dramatyczna, że normy zostały przekroczone o 3126 proc., co jest historycznym rekordem miasta. Przyczynami były m.in. bardzo niska temperatura oraz bezwietrzna pogoda. Podjąłem taką decyzję, bo w mieście po prostu nie dało się oddychać. Kryzys związany z zanieczyszczeniem powietrza trwa od wielu lat i przekroczenie norm o 400–500 proc. nie wywołuje żadnej reakcji. Teraz czara goryczy się przelała.
Jakie planuje pan działania w walce ze smogiem?
Potrzebne są rozwiązania systemowe, konkretne ustawy uchwalone przez sejm. Aktualnie nie istnieje system klasyfikacji pieców, opału. Nie ma również obowiązku przyłączenia się do istniejącej sieci ciepłowniczej.
Program walki z zanieczyszczeniem w Rybniku opiera się na trzech słowach: edukacja, dotacja i kara. Na terenie gminy odbyły się już dwie akcje edukacyjne, a obecnie trwa trzecia, która swoim zasięgiem obejmuje cały subregion zachodni, składający się z 28 gmin. Miasto udziela również dotacji na zakup lub wymianę kotłów i pieców lub podłączenie się do sieci ciepłowniczej. Na ten program w zeszłym roku gmina przeznaczyła 5 mln zł i planujemy zwiększenie tej kwoty. To pozwoli nam wesprzeć i zmodernizować instalacje ciepłownicze w niemal 400 budynkach, ale potrzeby miasta są dużo większe. Ekologia kosztuje, ale to inwestycja w nasze zdrowie.
W Rybniku powstały ekopatrole, które obserwują miasto, wspierają działania mieszkańców i reagują na ich sygnały. Karą, która grozi za spalanie niedozwolonych materiałów, jest mandat w wysokości 500 zł. Problemami jednak pozostają brak regulacji i ciche przyzwolenie na spalanie materiałów szczególnie szkodliwych dla środowiska. Istotnym postulatem byłby zakaz sprzedaży opału niskiej jakości, czyli np. mułu węglowego.
Na ile władze centralne wspierają tego typu inicjatywy samorządu?
Wicepremier Morawiecki zadeklarował zdecydowane działania i liczę tu na szybką reakcję. Zazwyczaj pod koniec wiosny mieszkańcy kupują materiał grzewczy, który później wkładają do pieców. W tym tygodniu w sejmiku województwa odbyła się dyskusja na temat projektu uchwały smogowej, ale wyzwania finansowe i cywilizacyjne z tym związane są zbyt duże, żeby pozostawiać je samorządom. Nawet jeżeli wszystkie piece na terenie jednej gminy zostaną wymienione, to bez podobnej akcji w gminach sąsiednich jakość powietrza się nie polepszy.
Na terenie Rybnika działają dwie kopalnie, a zatrudnienie w przemyśle okołogórniczym znajduje kilka tysięcy osób. Jak pogodzić ogólnosystemowe restrykcyjne rozwiązania ekologiczne z charakterystyczną dla Śląska specyfiką zatrudnienia?
Cały dobrobyt Śląska bierze się z węgla, ale ważne jest to, w jaki sposób jest on wydobywamy i do czego używany. Historia przemysłowych regionów Europy dowodzi, że musimy mieć alternatywę dla wyczerpujących się złóż paliw kopalnych. Potrzebne jest opracowanie długoterminowego planu zmiany funkcjonowania śląskiego rynku pracy. W ciągu najbliższych 20 lat dojdzie do zamknięcia większości istniejących zakładów, dlatego te działania powinny być efektem konsensusu wszystkich sił politycznych. Śląsk musi się zmienić, ale nie da się tego osiągnąć bez stabilnego i długotrwałego wsparcia rządu.
Jaki jest społeczny odbiór kampanii przeprowadzanych przez władze gminy?
Rośnie pokolenie młodych, którzy nastawieni są bardzo proekologicznie, ale przywiązanie do węgla jest wyjątkowo silne i trudno przekonać część mieszkańców do zmiany przyzwyczajeń. Część z nich bezpodstawnie uważa, że ceny węgla zawsze będą niskie, a podrożeć może tylko gaz. Rybnik jest specyficznym miastem, które nie posiada własnej sieci ciepłowniczej, w związku z tym całkowicie polega na dwóch spółkach skarbu państwa – PGNiG Termika i Polskiej Grupie Górniczej. Dlatego kolejnym zadaniem miasta jest wywieranie wpływu na te podmioty, tak by możliwość podłączenia się do sieci ciepłowniczej była możliwe prosta i tania.
W walce o lepszą jakość powietrza na pewno nie pomagają deputaty węglowe dla pracowników niektórych kopalń, czyli darmowe przydziały węgla.
Kiedy można oczekiwać realnej poprawy jakości powietrza w Rybniku?
Chciałbym, żeby stało się to jak najszybciej, ale jestem realistą. Rozbudowa sieci kanalizacyjnej w mieście trwała dekadę, nie obyło się bez oporów, ale dziś zdecydowana większość mieszkańców jest zadowolona z niskich kosztów systemu i komfortu użytkowania. Jestem pewien, że szybkie działania rządu zmobilizują samorządy, które zyskają stałego partnera w realizacji swoich planów. Miliony, które obecnie wydajemy na walkę z zanieczyszczeniami, są w pewnym sensie wydatkiem kosmetycznym, ponieważ ciągle powstają nowe budynki z nieekologicznymi systemami ogrzewania. Obecną sytuację można porównać do stawu, do którego szerokim strumieniem wpływają zanieczyszczenia, a my łyżeczką próbujemy dolewać do niego źródlanej wody.
*Współpraca: Lukas Becht
**Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: Magdalena Walkowiak