Johna Boyne’a, wielokrotnie nagradzanego irlandzkiego pisarza, znanego głównie z „Chłopca w pasiastej piżamie”, polski czytelnik może kojarzyć również jako autora wydanej w 2013 r. książki „Lekkie życia Barnaby’ego Brocketa”. Pierwsza powieść to raczej przygnębiający dramat historyczny, druga to pełna humoru, groteskowa historia niesamowitego chłopca. „Noah ucieka” zdaje się być czymś pomiędzy – rodzajem sentymentalnej podróży, podczas której tytułowy ośmiolatek trafia nie tylko na fantastyczne miejsca, postaci i przedmioty, lecz także musi zmierzyć się z tym, co minęło, oraz tym, co musi nadejść.
Baśń 2.0
Oryginalne wydanie powieści zawiera podtytuł „Fairytale” (Baśń), zgodnie z którym Noah – niczym postać klasycznej baśni – już w pierwszej scenie wyrusza z domu, choć czytelnik właściwie do samego końca nie wie, co zmusiło chłopca do podjęcia tak dramatycznej decyzji („na samą myśl o pozostaniu… i patrzeniu… przeszedł go dreszcz”). Podczas swojej wędrówki chłopiec odwiedza okoliczne wioski, natrafia na fantastyczne postaci i przedmioty (mówiące zwierzęta, chodzące drzwi itd.), by wreszcie dotrzeć do tajemniczego domu, będącego, jak się okazuje, sklepem z drewnianymi zabawkami. Tam też poznaje jego właściciela – starca, którego życie powoli dobiega końca. Dopiero od tego miejsca fabuła nabiera rozpędu. Rozmowa obu bohaterów, pełna refleksji na temat życia (i śmierci), przeplatana jest ich wspomnieniami z przeszłości. Noah opowiada o tym, co działo się w domu, starzec natomiast o swoim ojcu i błędach, których konsekwencje ponosi do dziś. Chłopiec, przekonany o słuszności podjętej przez siebie decyzji, chce zostać u mężczyzny, chociaż ten stara się go przekonać do powrotu. To, co postanowi Noah, wcale nie jest takie oczywiste.
Temat tabu
Noah ucieka, bo nikt nie chce z nim rozmawiać o tym, co się wokół niego dzieje, choć chłopiec pragnie, by „ktoś powiedział mu prawdę”. Problem terminalnej choroby matki (bo właśnie ta tragedia spada na bohatera) jest ukrywany przed dzieckiem, a rodzice udają, że wszystko jest w porządku. Tymczasem to nie chłopak jest za młody, by zrozumieć – to dorośli nie są przygotowani, by wytłumaczyć sprawy najtrudniejsze. Na szczęście starzec, którego na swojej drodze spotyka bohater, potrafi do niego trafić. Jego ustami Boyne w sposób subtelny, jasny i wyważony opowiada o przemijaniu, umieraniu i godzeniu się z nim. Autor w harmonijny sposób przeplata w książce partie humorystyczne z tymi wypełnionym smutkiem i zadumą. Dzięki temu czytelnik, mimo że skonfrontowany z trudnym tematem, nie może oderwać się od lektury.
Klasyka na nowo
Powieść sprawi przyjemność zarówno młodszym czytelnikom, jak i tym starszym, mającym za sobą doświadczenie lekturowe związane z klasyką światowej literatury dziecięcej. W mniej lub bardziej bezpośredni sposób w tekście pojawiają się nawiązania do obu części przygód Alicji Lewisa Carrolla czy „Pinokia” Carla Collodiego (można się zastanawiać, na ile sam Noah nie jest Alicją albo Pinokiem, przeżywającym na własnej skórze niesamowite przygody). Uważni czytelnicy znajdą zapewne więcej intertekstualnych odniesień, za pomocą których Boyne zdaje się rewidować zastane w nas wspomnienia o bohaterach literackich i pozwala spojrzeć świeżym okiem na ich motywacje oraz to, co mogło stać się z nimi później.
Duet Boyne & Jeffers
Na marginesie rozważań o samym utworze warto wspomnieć o stronie graficznej książki. Ilustracje do tekstu Boyne’a wykonał Oliver Jeffers, wielokrotnie nagradzany północnoirlandzki artysta, który niedawno otrzymał jedno z najważniejszych wyróżnień świata książki dziecięcej – Bologna Ragazzi Award – za książkę „A Child of Books” (stworzoną wraz z Samem Winstonem). „Noah ucieka” to nie pierwsza powieść Boyne’a, którą zilustrował Jeffers. Pozostałe to „Lekkie życie Barnaby’ego Brocketa”, „Stay Where You Are and Then Leave” (Doubleday, 2013), a ostatnio nowe, zapierające dech w piersiach brytyjskie wydanie „Chłopca w pasiastej piżamie” („The Boy in the Striped Pyjamas”, Doubleday, 2016). Rysunki zamieszczone w „Noah ucieka” to niejako szkice z miejsca zbrodni, przedstawiające dokładnie opisane przedmioty, zarówno te większe, jak i mniejsze. Obrazki te nie tylko urealniają całą opowieść, lecz zdają się także odpowiadać dziecięcej percepcji świata, skupiającej się na często niewiele znaczących codziennych przedmiotach, które mogą jednak mieć niezwykłe znaczenie.
Rozmowa z dzieckiem o przemijaniu
Bardzo wartościowym rozwiązaniem wydawniczym jest uzupełnienie powieści pytaniami skierowanymi do dzieci i dorosłych, takimi jak: „Czy czasem tak jak Noah myślisz, żeby uciec od problemów, zamiast stawić im czoła?” lub „Nie wiesz, jak rozmawiać z dzieckiem o przemijaniu?”, wraz z informacją o pomocy oferowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje). „Noah ucieka”, podobnie jak każda inna książka skierowana do młodego czytelnika, nie powinna być bowiem pozostawiona bez komentarza, a na zrodzone w trakcie lektury pytania należy odpowiadać w możliwie najpełniejszy sposób. Za znakomity uważam więc pomysł porozumienia z organizacją pozarządową, która w profesjonalny sposób wesprze dzieci i dorosłych szukających pomocy. Jak pisze w swojej książce Boyne, „nie mamy ani minuty do stracenia”, dlatego warto sięgnąć po ten tytuł, przeczytać go jednym tchem (niejednokrotnie wzruszając się po drodze), a potem odważnie zasiąść do z dzieckiem rozmowy. Nawet na najtrudniejsze tematy.
Książka:
John Boyne, „Noah ucieka”, il. Oliver Jeffers, tłum. Helena Skowron, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2016.
Rubrykę redaguje Paulina Zaborek.