Gdy oddawano ją do użytku, Ściana Wschodnia szybko została uznana za jedno z najwybitniejszych dokonań architektoniczno-urbanistycznych Polski. Modernistyczny kompleks mieszkalny włączony w gęstą tkankę miejską z kinem, domem towarowym i jednym z bardziej udanych pasaży miejskich – wszystko to składało się na wspaniałe założenie architektoniczne.

Niestety, po latach świetności, w epoce wolnego rynku cały kompleks zaczął podupadać. Kino zamknięto, pasaż przeistoczył się w miejski szalet, a późniejsze pomysły na zmianę tej przestrzeni tylko pogorszyły jej ogólny stan. Dotychczasowe przebudowy Ściany Wschodniej pokazują tylko, że ukończonych dzieł się nie poprawia.

Znamienna w tym zakresie była debata wokół Pasażu Śródmiejskiego, który w XXI w. nazwano Pasażem Wiecha. Znana wszystkim przestrzeń, ze świetnie zakomponowaną zielenią, z początkiem XXI w. wymagała już koniecznego odświeżenia. To był jeszcze czas, kiedy debata o powojennym modernizmie jeszcze na dobre się nie zaczęła i kiedy niejeden znawca architektury uważał, że należy tę przestrzenie gruntownie przebudować. Te głosy zyskały też wsparcie mieszkańców, co koniec końców doprowadziło do zrównania Pasażu Wiecha z ziemią. Pikanterii całej sprawie nadaje fakt, że tę przestrzeń chciano przekształcić w prawdziwie „wielkomiejski” deptak (sformułowanie „wielkomiejski” było wówczas odmieniane przez wszystkie przypadki). Wielkomiejskość realizowanej wizji przerosła jednak jej twórców, ponieważ rozmach nowego pasażu spotkał się z silnym oporem okolicznych mieszkańców, którzy oprotestowali szklane zadaszenie na wysokich słupach. Z zadaszenia więc zrezygnowano, słupy, na których miało spocząć – zostały. To chyba najbardziej namacalny argument, przemawiający za wcześniejszą wizją Zbigniewa Karpińskiego. Nie stworzył on bowiem zadaszenia, a jedynie zamknął pasaż od góry charakterystycznym ciągiem pergoli, które nadawały całemu założeniu bardzo ludzki wymiar.

Jakiś czas później rozebrano również dwa boczne budynki, które w pewnym sensie domykały całość założenia, a mianowicie Sezam i niedawno Universal. Chociaż w miejscu obu budynków mają powstać podobne struktury, nie wydaje się, by w świetle obecnych przemian tej części miasta ta zmiana wyszła na dobre.

Dewastacja Ściany Wschodniej już się dokonuje i patrząc na rozbiórkę Rotundy, możemy się tylko zastanawiać, dlaczego do tego dopuściliśmy. Dlaczego nie otoczyliśmy tego założenia większą ochroną i dlaczego nie uświadamialiśmy mieszkańcom, że niszczony projekt miał wielką wartość?

Pobrzmiewające wciąż argumenty, że budynki wchodzące w jej skład to „peerelowskie” blaszaki, z dzisiejszego punktu widzenia brzmią niedorzeczne. Świadczą przede wszystkim o braku wiedzy mieszkańców Warszawy o ich własnym mieście. Tak jak tęsknimy dziś za burżuazyjnymi kamienicami przedwojennej Warszawy, tak kiedyś zatęsknimy za tymi komunistycznymi koszarami, topniejąc z gorąca w mieście szklanych elewacji.


kl_bannery_patronat_1-1

Patronem artykułu jest NETIA, wspierająca inicjatywy społeczne w dziedzinie miejskiego aktywizmu.