Trudno na tym etapie odróżnić bzdurę śmieszną od bzdury niebezpiecznej. Zaczynamy śmiać się z rzeczy przerażających; trywializujemy to, co może mieć nieodwracalne skutki; wyolbrzymiamy to, co głupie i krótkotrwałe. Tracimy intuicję i zapał, bo ciągłe wyglądanie zagrożeń męczy. I o to chodzi. Właśnie tak wykańcza się lewicę, razem z jej programem obrony praw człowieka, w tym (o zgrozo!) z równouprawnieniem kobiet.

Stan lewicy w Polsce jest obecnie stabilnie beznadziejny – jeszcze żyje, ale samodzielnie już nie oddycha. Pozostaje cud albo odłączenie od respiratora.

Na lewicy lubimy spierać się o szczegóły i ideały, wierząc, że nasze zaangażowanie udzieli się innym. Prawica działa na odwrót, rozumiejąc pewien istotny fenomen wśród sporej rzeszy naszego społeczeństwa. Mianowicie, że im bardziej górnolotne kwestie poruszamy, tym bardziej w d… ma je przeciętny Polak. „Bingo!” – krzyczy PiS.

Jaki Polak jest, każdy widzi

Klasyczny obraz „prawdziwego” Polaka to na przykład „majóweczka” (w tym roku dość nieudana): z kiełbaską, musztardą i piwkiem, w przyjemnej atmosferze prostych prawd, prostackich żartów, wywołującej nostalgię ksenofobii i łączącej pokolenia homofobii. Wszystko to doprawione wesołą dozą szowinizmu – dobry żart o głupiej babie to ważny element tradycyjno-patriotycznych spotkań w cieple żarzącego się (chyba, że na gaz) grilla.

Nic dziwnego, że lewicy na majówkę już nikt nie zaprasza. Kto chce jeszcze słuchać, że baba to nie baba, a kobieta? Jakie równouprawnienie? Won z gejami i kropka. Jacy uchodźcy? Przecież to Araby jakieś. Imigranci? Czarnuch czy Hindus – wszyscy śmierdzą. Chyba od tych swoich przypraw dziwnych. Prawdziwa polska kucharka cuda zrobi samą solą i pieprzem! Po cholerę u nas jakieś kurkumy i inne bzdury! Najlepsze życie to proste życie – tu u siebie, na działeczce, z grillem i rodziną, gdzie każdy sąsiad to przyzwoity Polak.

Właśnie to zrozumiał PiS i przystał na wersję „swojską”. Koniec z Europą i jakimiś salonami. Człowiek się tylko stresuje, bo lecieć do Brukseli trzeba i jeszcze po angielsku gadać. Języki? My mamy swój, najpiękniejszy – niech inni się uczą. Unia Europejska? Póki co, niech będzie – za dużo już naszych wyjechało, żeby teraz problemy robić. Zresztą, jeszcze by musieli wrócić i co wtedy? Jacyś tacy inni, niepolscy i homo. Jeszcze dzieciom i babom w głowach namieszają. Na ulice wyjdą i trzeba będzie reagować. W kraju problemu nie będzie, ale w Brukseli znowu skrytykują i trzeba się będzie tłumaczyć, że przecież my tolerujemy i nie prześladujemy. Już niech ta Unia zostanie, żeby gorszy sort miał gdzie jechać. Przynajmniej będzie święty spokój.

I podniósł się lament

Mówcie, co chcecie. Krzyczcie, że upraszczam (może sama padłam ofiarą trendu prostactwa?), ale wygląda na to, że prawica znalazła skuteczny sposób na moje lewactwo. Niczym przy grypie, wigor ze mnie uchodzi, energia odpływa, a znudzenie i podenerwowanie odbierają chęć działania. Tydzień myślałam, o czym pisać, bo każda sprawa wydawała się tak samo ważna, a jednocześnie przegrana.

„Ileż można?!” – pyta moja głowa. Nie mam już siły czytać o kolejnych planach wsadzania kobiet do więzienia za dokonanie aborcji. Pigułka po? Chryste Panie! Oj, przepraszam! Cofam! Nie można wzywać imienia Pana Boga nadaremno! Radny lejący żonę po nocach? O co chodzi? Przecież dostała kwiatki i biżuterię. Ile kobiet, słysząc o tej sprawie, pomyślało, że głupia, bo się wychyla. Zostanie sama i jeszcze zatęskni. Jak bije, to jeszcze pogadają i pocieszą, zanim odeślą z powrotem. Jak odejdzie, będzie babą bez męża. Zapytaliście kiedykolwiek, jak żyje się w Polsce samotnej matce bez męża? To zapytajcie. Odpowiedź może Was zszokować. Zwłaszcza, jak usłyszycie, że to często właśnie inne kobiety (oczywiście zamężne) najgłośniej potępiają samotne matki za to, że odeszły.

TOST-em w PiS!

Mam głęboką nadzieję, że stan poczucia beznadziei, który opanował moje myśli, przejdzie. Że lewica powstanie z popiołów, bo żadna inna partia nie zajmie się kwestiami praw człowieka i równouprawnieniem wszystkich obywateli. Mam też nadzieję, że wszystkie „Twarze Osób Specjalnej Troski” (cytat z Prezesa) zmobilizują się przy kolejnych wyborach. TOST-em w PiS! Koniec z półśrodkami. Przestańmy wybierać mniejsze zło, ciągle wierząc, że Platforma Obywatelska czy Ryszard Petru to jedyna alternatywa dla PiS-u i Kukiza. Koniec też z doszukiwaniem się elementów lewicowej empatii u Grzegorza Schetyny, który – po chwilowej szczerości na miarę Kaczyńskiego i Orbána – teraz ponownie zapewnia nas o swoim współczuciu dla uchodźców. Koniec unikania kwestii równouprawnienia związków tej samej płci. Skończmy też ze złudzeniem, że w obecnym Sejmie partie zainteresują się prawami rozrodczymi kobiet. W najlepszym wypadku (przy przegranej PiS-u w kolejnych wyborach), spór wokół dostępu do aborcji i antykoncepcji powróci do retoryki z czasów Platformy, kiedy wmawiano nam, że „zgniły kompromis” jest dobry.

Ileż można?!

 

* Ilustracja wykorzystana jako ikona wpisu: kroppek_pl, Źródło: Pixabay.com