„Kto się kryje w lesie?”, „Kto się kryje w wodzie?” Eryl Norris i Andy’ego Mansfielda
„W głębi strasznego lasu, tam, gdzie mroczne cienie”, gdzie „niepokój budzi okropne stworzenie” i „tam, gdzie do morza rzeka wpływa”, gdzie „ukrywa się kreatura niezwykle straszliwa”, spotykamy całą rzeszę na pozór wielkich i groźnych osobników. Niedźwiedź, wilk, krokodyl czy rekin trzęsą się jednak ze strachu przed straszliwym lichem, a raczej przed własnym jego wyobrażeniem. Autorzy książek „Kto się kryje w lesie?” i „Kto się kryje w wodzie?” proponują małemu czytelnikowi podróż w mroczne i tajemnicze krainy. Roi się tu od zwrotów takich jak: „czarne cienie, okropne stworzenie, niezwykle straszliwa kreatura, okropne oczy, zamarli ze strachu”. Nic tylko się bać!
Strach potęgują utrzymane w ciemnej tonacji ilustracje z wyolbrzymionymi oczami wyłaniającymi się niemal na każdej stronie z czarnego, szarego czy turkusowego tła. Czytając z dzieckiem obie opowieści, wchodząc w klimat grozy, można wraz z rozwojem akcji zaobserwować powolne oswojenie przez nie strachu. Historie są coraz bardziej zabawne, by w finale stać się wręcz groteskowe.
Bohaterowie obu książek, dzięki zastosowaniu formuły pop-up (książka do rozkładania w przestrzeni) i ciekawej kreacji graficznej zachowującej charaktery danych zwierząt, są dla dziecka ciekawym zjawiskiem, a książka staje się nie tylko narzędziem do czytania i snucia opowieści, lecz także ciekawą, przestrzenną zabawką.
Książki:
Eryl Norris, Andy Mansfield, „Kto się kryje w lesie?” oraz „Kto się kryje w wodzie?”, wyd. Mamania, Warszawa 2016.
„OCH! Książka pełna dźwięków” Hervé Tulleta
Po książkę o niebieskich „ochach”, czerwonych „achach”, żółtych „łałach” oraz inspirujących bazgrołach sięgam z ogromną przyjemnością. Jej twórcą, autorem i ilustratorem jest Francuz Hervé Tullet.
Oglądając żółto-czerwono-niebieskie kropki, kropeczki, kropy i kreskowane mazidło-bazgroły, niejeden pewnie powie: „Co to za sztuka? Każdy, nawet dziecko, tak potrafi”. Zgoda, każdy potrafi, ale nie każdy wie, jak w łatwy, czytelny i mądry sposób opowiedzieć małemu dziecku o świecie dźwięków, nie używając do tego instrumentów. Za prostym graficznym przekazem stoi ogromna wiedza artysty – i to nie tylko o podstawowych kolorach koła barw, lecz także o sztuce abstrakcyjnej, malarstwie gestu, o abstrakcji czy symbolu.
Głównymi bohaterami książki są: kropka niebieska – OCH, kropka czerwona – ACH, oraz żółta – ŁAŁ. Wszystkie zapraszają do zabawy poprzez dotyk, zachęcają do wymawiania cichych i głośnych dźwięków, wchodzą w interakcje, mówią o emocjach. I to na wszystkich 68 stronach! Nie jest to więc kolejna książeczka z kilkoma rozkładówkami, lecz solidnie przygotowana pozycja służąca świetnej zabawie, rozwojowi muzycznemu dziecka, a przede wszystkim ucząca myślenia abstrakcyjnego.
Książka:
Hervé Tullet, „OCH! Książka pełna dźwięków”, wyd. Babaryba, Warszawa 2017.
„Kolorowe koła”, „Czarodziejskie trójkąty” oraz „W pogoni za kwadratem” Marii Terlikowskiej i Stanisława Zamecznika
Trójpak „Figury” to reedycja wydanych niemal pół wieku temu trzech książek autorstwa Marii Terlikowskiej, w oprawie graficznej Stanisława Zamecznika. Choć od ich powstania i wydania dzielą nas niemal dwa pokolenia, to nadal można uznać, że ich nowoczesność, nowatorskość i pomysłowość i dziś nie tracą na aktualności.
Terlikowska stworzyła serię dydaktycznych książek popularyzujących wiedzę matematyczną i geometryczną, a Zamecznik dodał od siebie graficzne wizualizacje, kontrasty barwne oraz rysunkowych bohaterów.
Wchodzące w skład trójpaku tytuły: „Kolorowe koła”, „Czarodziejskie trójkąty” i „W pogoni za kwadratem”, napisane są wierszem. Teksty w przystępny i zabawny sposób przybliżają dziecku podstawowe figury geometryczne (koła, kwadraty, trójkąty, prostokąty) i bryły (sześciany, prostopadłościany). Pomagają dostrzegać je w przestrzeni miejskiej i w najbliższym otoczeniu. Szata graficzna przywodzi na myśl styl lat 70. ubiegłego wieku i mimo skromnych, z dzisiejszej perspektywy, możliwości technologicznych, nadal broni się swoim profesjonalizmem. Dowodzi tym samym, że prostota i oszczędność środków to cechy charakteryzujące książki dobrze zaprojektowane.
Książka:
Maria Terlikowska, Stanisław Zamecznik, „Kolorowe koła”, „Czarodziejskie trójkąty”, „W pogoni za kwadratem”, wyd. Warstwy, Wrocław 2016.
„Brzuchem do góry” Urszuli Palusińskiej
Picturebook, który absolutnie zauroczył mnie pomysłem i klimatem. Mała dziewczynka spędza wakacje u wujka i cioci. Jest jeden z tych upalnych, sennych dni, kiedy nikomu nic się nie chce. Leniwie brzęczą owady, drobinki kwietnych pyłków unoszą się w powietrzu. Dziewczynka wędruje po okolicy, obserwując członków rodziny i mieszkańców miejscowości w ich próbach wykonywania codziennych czynności. Są to jednak głównie próby właśnie. Żar lejący się z nieba odbiera energię do działania, każe rozciągnąć się w słodkim, leniwym nicnierobieniu i leżeć brzuchem do góry. Wszyscy markują robotę: ciocia niby gotuje obiad (ziemniaczki dochodzą), listonosz rozwozi pocztę, stolarz naprawia dach… Tak naprawdę wszyscy po prostu gapią się w niebo, a tam rozgrywa się wspaniały spektakl światła i cieni, od którego trudno oderwać wzrok. Ukazany w oszczędnych, kontrastowych barwach z dominacją czerni jest zachwycająco autentyczny: promienie słońca sączące się przez dziurawy dach, świat widziany przez denko słomianego kapelusza, kołujące wysoko ptaki, iskry z ogniska błyskające na ciemniejącym niebie, wreszcie matowe światło gwiazd nad powierzchnią jeziora. Najpiękniejsze jest to, że my też w tym uczestniczymy – dzięki oryginalnej graficznej perspektywie na co drugiej rozkładówce spoglądamy w niebo oczami bohaterów książki.
Książki:
Urszula Palusińska, „Brzuchem do góry”, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2017.
„Spacer” Katarzyny Boguckiej
Na ten spacer najlepiej wybrać się całą rodziną. Zasiąść wygodnie na dużej kanapie, otworzyć książkę i wyruszyć śladami jej bohatera. Jest nim mały chłopiec, którego poznajemy jako bobasa bawiącego się na kocyku z mamą. Kartka za kartką towarzyszymy mu w spacerze przez życie – w momentach szczęścia (pierwsza miłość, narodziny dziecka) i chwilach grozy (jako kilkulatek niemal wpada pod koła samochodu). Obserwujemy też ludzi, którzy przewijają się wokół, czasem będąc częścią życia bohatera, czasem tylko tłem jego historii. Tak jak nieśmiały, zapłakany chłopiec, który nie chce iść gęsiego ze swoją grupą przedszkolną, albo niewyspana, ziewająca matka niemowlaka pchająca wózek. Wychodząc od ogólnej wymowy ilustracji, można wymyślać razem z dzieckiem mniej lub bardziej rozbudowane historyjki dotyczące wybranych bohaterów.
Katarzyna Bogucka opowiada obrazami o wielu ważnych sprawach: bezdomności, uchodźctwie, równości płci, niepełnosprawności, samotności, a przede wszystkim o przemijaniu. Gdy droga bohatera książki kończy się, czas zatacza koło, by z ostatnią stroną wrócić do tego samego okna i tych samych drzew rosnących przy domu. A w wózku nadjeżdża już inny mały chłopiec – i jego spacer właśnie się rozpoczyna.
Książka:
Katarzyna Bogucka, „Spacer”, wyd. Tako, Toruń 2017.
„Uratuj mnie!” Patricka George’a
Hasła poszanowania praw zwierząt są kanwą niejednej zapewne książki dla dzieci, jednak to picturebook Brytyjczyka Patricka George’a zyskał w ekspresowym tempie międzynarodową sławę. Na czym polega wyjątkowość tej książki? Jej techniczna koncepcja jest interesująca sama w sobie: przedzielenie stron przeźroczystą folią z kolorowym rysunkiem sprawia, że dziecko, przekładając ją, może zmieniać elementy ilustracji. Lecz takie książki powstawały już wcześniej, tworzył je także sam George. Różnica polega na tym, że w tej konkretnej książce prosty gest przełożenia folii znaczy bardzo wiele – odmienia bowiem o 180 stopni los zwierzęcia. Oto dywanik z tygrysa leżący przed kominkiem. Czyż nie wspaniale byłoby zobaczyć, jak na powrót staje się wesołym tygrysem, brykającym wśród traw? Wystarczy przewrócić folię. Albo słoniątko stojące na środku areny cyrkowej, gotowe do odegrania roli, do której je wytresowano. Jeden ruch i zwierzę wraca na łono natury. Możemy przywrócić wolność także kurom stłoczonym na gigantycznej fermie, żółwiowi złapanemu w sieć albo krokodylowi, z którego zrobiono kozaczki, czy lisowi-damskiej etoli. Proste, kolorowe ilustracje skontrastowane z mocnym emocjonalnym wydźwiękiem przesłania wywierają potężne wrażenie na odbiorcy i nie pozwalają przejść obojętnie obok książki. Na tym właśnie polega jej siła. Na wywołaniu do tablicy. Na zmotywowaniu do rozmowy z dzieckiem na skomplikowany, kontrowersyjny i często po prostu niewygodny temat stosunku człowieka do zwierząt, podejmowania określonych wyborów życiowych i poszanowania prawa wszystkich istot żywych do bycia wolnymi w ich naturalnym środowisku.
Książka:
Patrick George, „Uratuj mnie!”, wyd. Bajka, Warszawa 2017.
„Maum. Dom duszy” Iwony Chmielewskiej
Czym jest dusza? Czy można ją zważyć, zmierzyć, dotknąć lub chociażby zobaczyć? I dlaczego dusze tak różnią się od siebie? Filozofom, teologom i psychologom do tej pory nie udało się odpowiedzieć na te pytania. Kropki nad „i” nie stawia także sama Iwona Chmielewska. Nagrodzone na Bologna Ragazzi Award w 2011 r., „Maum” to picturebook, w którym autorka zaprasza do wspólnego filozofowania. To zbiór krótkich zdań, w których jak w lustrze odbija się filozofia Wschodu. Koreańskie słowo „maum” zdaje się bardzo pojemne, a zarazem nieprzetłumaczalne na język polski. Chmielewska sięga zatem po bardziej uniwersalny język – obraz, który za pomocą ruchu kartek możemy animować i sprawić, żeby to on opowiedział nam tajemnicę ludzkiej duszy. W kulturze europejskiej przyzwyczailiśmy się do antropomorficznych przedstawień duszy. Chmielewska patrzy jednak z innej perspektywy. Używając przestrzennych metafor, porównując duszę do domu, a codzienne przeszkody do liczby stopni do pokonania, odkrywa przed czytelnikami bogactwo znaczeń.
Książka:
Iwona Chmielewska, „Maum. Dom duszy”, wyd. Warstwy, Wrocław 2016.
„Z duchem (do) teatru” Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej
Dzieci uwielbiają odgrywać role. Pierwsza wizyta w teatrze, magicznym świecie pełnym świateł i dźwięków płynących ze sceny, jest często wielkim wydarzeniem, które zapamiętują na całe życie. A z kim najlepiej wybrać się na przedstawienie, jeśli nie z teatralnym duchem, który teatr zna jak mało kto? Autorka, na co dzień pracująca jako scenografka, przychodzi do dzieci z leksykonem wiedzy o teatrze. W minimalistycznym autorskim projekcie zbiera pojęcia, których nieznajomość może wprawić w zdumienie niejednego dorosłego. Nie jest to picturebook (a szkoda, bo miałby duży potencjał) zabierający dzieci w spacer po teatrze, odsłaniający szczegóły sceny i kulis czy zapraszający do tworzenia opowieści, którego wartość doceniliby wszyscy, którzy w teatrze nigdy nie byli. Książka na pewno jednak trafi do tych wszystkich, którzy pierwsze spotkanie z teatrem mają już za sobą, a bardzo chcieliby się dowiedzieć, jak nazywa się całkowitą ciemność panującą na scenie, dlaczego aktorzy nie jedzą prawdziwej czekolady i nie pracują w poniedziałki i co w teatrze robili kiedyś marynarze? Tego wszystkiego dowiemy się, wchodząc z duchem teatru za kulisy po opadnięciu kurtyny.
Książka:
Nika Jaworowska-Duchlińska, „Z duchem (do) teatru”, wyd. Bajka, Warszawa 2017.
„Marcelinka rusza w Kosmos” Janusza Leona Wiśniewskiego
Janusz Leon Wiśniewski, pisarz-naukowiec, w swojej pierwszej książce dla dzieci zaprasza czytelników do zmierzenia się z filozoficznymi wyzwaniami. Główna bohaterka – Marcelinka, która nie jest jeszcze „całą dziewczynką, ale dopiero myślą” – w głowie swojej mamy z pomocą Duszka przemierza Wszechświat z prędkością światła w poszukiwaniu Najważniejszego. Podobnie jak Mały Książę odkrywa prawdy o Kosmosie. Poznaje prawo grawitacji, dowiaduje się, jak umierają gwiazdy, dlaczego Droga Mleczna nie ma nic wspólnego z mlekiem, a czas potrafi zwalniać i przyspieszać. Wszystkich tych rzeczy uczy się niejako mimochodem, a Najważniejsze, jak to w bajkach bywa, odkrywa na samym końcu. Jej niezmierzona ciekawość i mnożące się pytania zdają się nie mieć końca, podobnie jak końca (i początku) pozbawiony jest Wszechświat. Pozycja dla lubiących długie rozważania na temat tego, co było pierwsze – jajko czy kura, ale przede wszystkim dla tych, którzy nie unikają szukania odpowiedzi na dziecięce pytania zaczynające się od „dlaczego”. Książka, której patronem mógłby zostać Sokrates, do wspólnego filozofowania, a za sprawą kosmicznych ilustracji – oglądania.
Książka:
Janusz Leon Wiśniewski, „Marcelinka rusza w Kosmos”, il. Ania Jamróz, wyd. Tadam, Warszawa 2017.
„Szalona historia komputerów” Marcina Kozioła
01100100 01111010 01101001 01100101 01101110 00100000 01100100
01111010 01101001 01100101 01100011 01101011 01100001. Tak wygląda „Dzień Dziecka” zapisany kodem binarnym, czyli dwójkowym (zwanym zero-jedynkowym). To właśnie tym prostym systemem operują wszystkie komputery! Tego zaskakującego faktu oraz wielu ciekawostek o informatyce dowiadujemy się z książki Marcina Kozioła, w której Docent Pięć Procent i jego πies prowadzą nas przez „Szaloną historię komputerów”. Wciągająco skonstruowana (Docent albo jego pies prowadzą dialog z czytelnikiem; są i ćwiczenia, zadania, quizy…), ciekawie opracowana graficznie (czcionka przypomina kropkowane pikselowe pismo komputerowe), a przede wszystkim pomocna – książka łączy przyjemne z pożytecznym. Intrygujące zakończenie pobudza fantazję i kreatywność. Do tej książki się wraca. EOT.
Książka:
Marcin Kozioł, „Szalona historia komputerów”, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
„12 półtonów. Książka o muzyce” Zuzanny Kisielewskiej
Komputerom wystarczą do szaleńczo szybkich obliczeń dwie cyfry, do tworzenia muzyki potrzeba natomiast 12 półtonów. Przynajmniej w oktawie europejskiej, bo i w muzyce co kraj (a raczej region świata), to obyczaj. Dlatego miła dla naszych uszu melodia mogłaby zadziwić lub nawet rozśmieszyć słuchaczy z Azji czy Indii. „12 Półtonów” opowiada o zasadach tworzenia muzyki, o jej historii, o instrumentach, ale też stawia niespodziewane pytania (i je analizuje). Na przykład: „Czy trzeba słyszeć, żeby cieszyć się muzyką?”, „Czy rośliny lubią słuchać Mozarta?”, „Czy melodia ma kształt?”. A nawet: „Czy w naszej głowie mieszkają robaki?”. Książka Zuzanny Kisielewskiej jest nafaszerowana ciekawostkami, faktami, historią, anegdotami, ale przede wszystkim solidną, świetnie ujętą i znakomicie zilustrowaną przez Jerzego Gruchota i Wojciecha Kossa porcją wiedzy o muzyce.
Książka:
Zuzanna Kisielewska, „12 półtonów. Książka o muzyce”, il. Jerzy Gruchot, Wojciech Koss, Wydawnictwo druganoga, Warszawa 2017.
„Wilki z Nowego Meksyku” Williama Grilla
Jeśli już o ilustracjach mowa – grają one rolę nie mniej istotną niż tekst w książkach Williama Grilla. Jedną z nich już się zachwycałam – „Wilki z Nowego Meksyku” są skonstruowane analogicznie do „Wyprawy Shackletona” tegoż autora. Tym razem dominuje kolorystyka ciepła, czerwień; grzbiet książki jest pięknie obszyty i wzmocniony. Wewnątrz wzruszająca (i prawdziwa!) historia pewnego człowieka i pewnego wilka. Zaskakująco mało w książce tekstu – taka metoda Williama Grilla: rysunki pobudzają wyobraźnię. I u Grilla to naprawdę działa! Mało czytamy, dużo oglądamy i sami układamy elementy opowieści w spójną całość. Smutna to książka, ale piękna i pouczająca. O braku rozmysłu w korzystaniu z zasobów ziemi oraz ingerowaniu w jej równowagę. O Dzikim Zachodzie. O mądrości zwierząt i niektórych ludzi. O miłości i szacunku. O nawróceniu ze złej drogi. I o ochronie przyrody.
Książka:
William Grill, „Wilki z Nowego Meksyku”, tłum. Agata Napiórska, wyd. Kultura Gniewu, Warszawa 2017.
„Ryba na drzewie” Lyndy Mullay Hunt
Szóstoklasistka Ally dokłada wszelkich starań, by nie rzucać się w oczy – udaje jej się to całkiem nieźle. Ale w każdej nowej szkole (jej ojciec jest wojskowym, co wymusza na rodzinie częste przeprowadzki) uważana jest – wbrew faktom – za niezbyt bystrą i dość arogancką, dlatego bywa częstym gościem w gabinecie dyrektora.
Dziewczyna jest jednak bardzo inteligentna, doskonale radzi sobie z matematyką, ma też ogromny talent plastyczny. Skąd bierze się ten rozdźwięk, na który nauczyciele nie zwracają uwagi?
Ally nie umie czytać. Ukrywa to skrzętnie, przekonana, że to objaw jej głupoty. Nie potrafi poprosić o pomoc, a żaden z nauczycieli nie jest w stanie (lub nie stara się) dotrzeć do sedna sprawy. Na szczęście w szkole pojawia się pan Daniels – młody pedagog pasjonujący się nauczaniem dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, niezwykle uważny i stosujący ciekawe metody. Pod jego opieką bohaterka będzie mogła inaczej spojrzeć na siebie i swoich kolegów – zyskać przyjaciół i uwierzyć we własne możliwości.
Czytana z perspektywy rodzica „Ryba na drzewie” to wzruszająca i mądra książka o wadze budowania w dziecku poczucia własnej wartości (bycie czułym rodzicem to za mało!); z perspektywy równolatka bohaterki – historia o nauce, przyjaźni i różnych rodzajach odwagi.
Książka:
Lynda Mullay Hunt, „Ryba na drzewie”, tłum. Anna Studniarek, wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2017.
„Król węży” Jeffa Zentnera
Kategoria young adults w literaturze ostatnich lat dotychczas kojarzyła mi się głównie z kiczowatymi romansami o zblazowanych nastolatkach i wampirach, dlatego po „Króla węży” sięgałem nieufnie. Tym przyjemniej zaskoczył mnie fakt obcowania ze sprawnie napisaną historią o wchodzeniu w dorosłość. Jej bohaterami (bardzo ciekawie i wiarogodnie skonstruowanymi) jest trójka nastolatków. Dill, Lydia i Travis mieszkają w małym miasteczku na południu Stanów Zjednoczonych. Właśnie kończą szkołę i zastanawiają się, jak potoczy się ich życie. Lydia, która jest popularną w sieci blogerką modową, już wie, gdzie pójdzie na studia i jak dalej będzie rozwijać swoje imperium. Spokojny Travis, dla którego książki fantasy stanowią cały świat, najpewniej zostanie w domu i będzie pracował w zakładzie ojca. Dill – choć jest utalentowanym muzykiem – zdaje się pogodzony z oczekiwaniami żarliwie religijnej matki: zostanie przy niej i pracując w hipermarkecie, pomoże spłacać długi, których narobił odsiadujący wyrok ojciec – pastor.
„Król węży” to opowieść o bólach dorastania, oczekiwaniach i nadziejach, trudnych wyborach i konieczności kształtowania własnego życia. Ale i historia przyjaźni i miłości w brutalnej konfrontacji z zagrożeniami współczesnego świata. Niezwykle potrzebna w zalewie pretensjonalnych, odrealnionych romansideł i błahych czytadeł dominujących w kategorii współczesnych książek dla młodzieży.
Książka:
Jeff Zentner, „Król węży”, tłum. Zuzanna Byczek, wyd. Jaguar, Warszawa 2017.
„Życie na podglądzie” Lena Vlahosa
Co łączy producenta telewizyjnego, starą zakonnicę, niemoralnego multimilionera i fankę gier komputerowych? Wszyscy biorą udział w aukcji internetowej, której przedmiotem są ostatnie miesiące życia Jareda Stone’a.
Jared ma glejaka mózgu i chce przed śmiercią zadbać o swoją żonę i córki. Kontrowersyjna aukcja ściągnie na nich uwagę mediów, a reality show, którego bohaterami zostaną, stanie się hitem telewizji i źródłem wielu problemów dla wszystkich zaangażowanych.
Mimo groteskowego przedstawienia, postawy i zachowania bohaterów są przerażająco (lub zachwycająco) realistyczne, zmuszają do zastanowienia i sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem. Nie wiem, czy bardziej zaskoczył mnie fakt, że książka dla młodzieży porusza temat eutanazji, czy lekki – miejscami wręcz sensacyjny – ton tej opowieści. „Życie na podglądzie” stawia pytania o godne życie i godną śmierć, konfrontuje skale wartości poszczególnych bohaterów, zderza ofiarność i szczerą troskę z cynizmem i egoizmem.
Powieść Vlahosa to bardzo ważna pozycja – pokazująca, że o trudnych tematach trzeba rozmawiać, i że rozmowy te należy prowadzić szczerze i otwarcie, z szacunkiem wobec tematu i rozmówcy.
Książka:
Len Vlahos, „Życie na podglądzie”, tłum. Maciej Potulny, wyd. Media Rodzina, Poznań 2017.