Film Marty Minorowicz „Zud” to wspaniała opowieść o codziennym życiu koczowniczej rodziny na mongolskim stepie, o zmaganiach z samym sobą, przeciwnościami losu czy realiami gospodarczymi. Film pokazuje relacje łączące człowieka z naturą, ale też trójkę bohaterów – ojca (trenera), syna (jeźdźca) i konia. Na kanwie tych relacji budowane są zwroty akcji. Dodatkowo w warstwie metaforycznej film przepełniony jest symboliką związaną z kulturą i wierzeniami Mongołów. Ta warstwa wydaje się być ukryta pod płaszczem prostej i wzruszającej opowieści. Jedynie od czasu do czasu udaje się jej zawładnąć ekranem i widzem. To film w stylu kojarzonym z kinem azjatyckim, gdzie mało jest dialogów, a dominuje gra obrazem, wyrazem twarzy czy postawą aktora, często naturszczyka. Dzięki temu oddany zostaje duch i charakter filmowych bohaterów – mongolskich koczowników, którzy z natury są małomówni i skryci, jednak posiadają bardzo bogate wnętrze. Wszystkie swoje emocje i uczucia gromadzą w sobie, tylko czasami pozwalając niektórym na wyrażenie się w postaci śpiewu czy uronionej łzy. Zachowanie to wymuszone zostało przez warunki życia i otaczający ich świat. Ta wewnętrzna samotność w przeżywaniu emocji pozwala mongolskiej duszy i ciału zrozumieć los i doświadczenia, które je spotykają. Nie są one złożone.

Tytułowy zud (czytaj: dzud) to termin w języku mongolskim określający rodzaj klęski żywiołowej, która w większym lub mniejszym stopniu występuje w Mongolii zimą każdego roku. Mongołowie rozróżniają dwie podstawowe jej odmiany – białą i czarną [1]. Biały dzud polega na tym, że zimą, która w Mongolii rozpoczyna się już pod koniec września i trwa aż do końca kwietnia, przez długi okres utrzymuje się bardzo niska temperatura, sięgająca nawet -50 stopni Celsjusza, której towarzyszą obfite opady śniegu. To powoduje, że zwierzęta, które przez cały rok swobodnie pasą się na rozległych stepach i szerokich dolinach Wyżyny Mongolskiej, tracą dostęp do pożywienia ze względu na przemrożenie traw i grubą warstwę śniegu. Czarny dzud natomiast charakteryzuje się tylko bardzo niskimi temperaturami, które powodują wymrożenie traw i w konsekwencji brak paszy dla zwierząt. Oba te zjawiska występują w przyrodzie samoistnie i są uzależnione od pogody i klimatu, chociaż Mongołowie zwykli mawiać, że w Roku Małpy [2] dzud jest pewny. Człowiek nie jest w stanie nad nimi zapanować, a jedyne, co może zrobić, to podejmować próby ograniczenia ich skutków poprzez działania prewencyjne lub pomoc już poszkodowanym.

Człowiek i natura

W scenie otwierającej film widzimy majestatycznie górujące nad doliną ośnieżone mongolskie szczyty i jadącego konno w oddali pasterza, który wyruszył w poszukiwaniu zaginionych zwierząt ze swojego stada. Ten surowy i melancholijny obraz zostaje przerwany nagle przez naturalistyczną scenę ukazującą skutki (kolejne padłe owce) tytułowego dzudu, który nęka mongolskich pasterzy i przerzedza ich stada. Niestety, w ostatnich latach w wyniku zmian klimatycznych i dewastacyjnej działalności człowieka, kiedyś sporadycznie występujące, klęski żywiołowe dotykają go z coraz to większą częstotliwością czy wręcz regularnością. Fabuła filmu osadzona jest właśnie we współczesnych realiach Mongolii, którą dotyka kolejna fala dzudu. Z pewnością ukazane wydarzenia następują po roku 2002, kiedy to zakończył się nienotowany do tej pory w dziejach okres trzech występujących po sobie kolejno dzudów, które zdziesiątkowały mongolskie stada, zmniejszając je o 1/3 (z 33 mln do 22 mln sztuk bydła). W wyniku owej klęski żywiołowej [3] wiele rodzin koczowniczych utraciło swój cały dobytek, a tym samym i chęć do pozostania na stepie. Trzeba pamiętać, że największym dobrem i jednocześnie najcenniejszym bogactwem każdego mongolskiego koczownika jest jego stado. To hodowla pięciu gatunków zwierząt – owce, kozy, krowy, konie i wielbłądy, zamiennie z jakami, stanowią podstawę utrzymania dla ponad 30% mongolskiego społeczeństwa. Stadom poświęca się ogromną uwagę, bo to one gwarantują dostatni byt pasterskiej rodzinie. Utratę całej populacji hodowanych zwierząt postrzega się jako karę od losu i zgodnie z mongolską obyczajowością nie należy pozostawać w miejscu, w którym doszło do tragedii, a wręcz wskazana jest szybka zmiana miejsca, aby zły los odwrócić.

 

Kadr z filmu „Zud". Materiały dzięki uprzejmości dystrybutora Docs Against Gravity.
Kadr z filmu „Zud”. Materiały dzięki uprzejmości dystrybutora Docs Against Gravity.

 

Swego czasu wielu Mongołów uznało, że łatwiej im będzie rozpocząć nowe życie w realiach miejskich. Dlatego tak licznie w latach 2000-2005 napływali do Ułan Batoru, który jawił im się jako spełnienie ich marzeń o lepszym i dostatnim życiu. Ta migracja ze wsi spowodowała gwałtowny rozrost miasta i szereg problemów płynących z tego faktu – od problemów urbanizacyjnych czy infrastrukturalnych po społeczne. Pozostali zaczęli z różnym powodzeniem szukać szczęścia w innych dziedzinach mongolskiej gospodarki – górnictwie czy usługach. Ci, którzy zdecydowali się pozostać na stepie i dalej wieść dotychczasowe pasterskie życie, mogli liczyć na pomoc ze strony państwa w postaci niskooprocentowanych kredytów. Niestety, wiele rodzin nie znając prawideł, które rządzą wolnym kapitalistycznym rynkiem, zdecydowało się na tę formę pomocy, ułatwiającą odbudowanie stad. Działo się tak, ponieważ dużym optymizmem napawał fakt, iż ceny koziego puchu – kaszmiru – na światowych rynkach stale pięły się w górę, a to miało pozwolić na spłatę pożyczki i odbicie się od dna. Bardzo szybko te oczekiwania zostały zweryfikowane przez los i realia współczesnego świata. To właśnie trendy globalnej gospodarki przyczyniły się do zaburzenia istniejącej od lat w społeczeństwie i gospodarce Mongolii relacji równowagi. W wypadku popytu ostatnich lat na kaszmir wielu mongolskich hodowców zdecydowało się na zwiększenie liczebności stada kóz kosztem ograniczenia pozostałych hodowanych gatunków, a to przyczyniło się do erozji pastwisk [4].

Wyścigi stanowią jedną z ulubionych rozrywek i dyscyplin sportowych ludzi ze stepu. Wchodzą one w skład tzw. trzech męskich sportów rozgrywanych podczas dorocznych Festiwali Naadam. Co ciekawe, zwycięzcą jest koń i jego trener, a nie jeździec, którym jest kilkuletnie dziecko. | Jan Rogala

Dodatkowo mongolscy pasterze często już na starcie stają na przegranej pozycji, nie rozumiejąc do końca rządzących wolnym rynkiem zasad i praw. Widzimy to w scenach, kiedy ojciec rodziny – Batsajchan – najpierw dowiaduje się, ile ma jeszcze do spłacenia długu, o braku możliwości przedłużenia okresu spłaty, a w końcu o marnej jakości kaszmiru wyczesanego ze swoich kóz. Mimo tej trudnej konfrontacji z realiami życia czy prawami kapitalizmu filmowy bohater nie załamuje się, tylko przyjmuje tę gorzką naukę z pokorą. To właśnie jedna z charakterystycznych cech dla Mongołów – przyjmowanie życia takim, jakie jest, i godzenie się z nim w każdym jego aspekcie. Zapewne ta postawa wywodzi się z realiów i warunków stepowego życia, które pozostają niezmienione od setek lat. Oczywiście pojawiają się w nim też elementy nowoczesności – bateria słoneczna, wózek dla dzieci, które mają ułatwiać, choć chyba nie zawsze to robią, życie na stepie. Szczególnie wymowna jest scena z zaganianiem koni, do czego wykorzystany został motocykl, co stanowi obraz dziś bardzo powszechny w Mongolii, gdzie żywy koń został zastąpiony mechanicznym. To jest właśnie obraz postępu i rozwoju rozumiany na sposób mongolski. Posiadanie różnych przedmiotów i urządzeń, nawet tych nie zawsze przydatnych, postrzegane jest przez społeczność koczowniczą jako swoisty wyznacznik statusu materialnego danej rodziny.

Ojciec i syn

Od najdawniejszych czasów w społeczeństwie mongolskim panuje patriarchat, patrylinearność i patrylokalność. W filmie Mironowicz te zasady również zostały ukazane, choć nie na pierwszym planie. Głęboką więź i szacunek wobec męża i ojca widać w wielu scenach. Szczególnie w pamięć zapadają dwie – masaż skostniałych rąk męża oraz ojciec i syn zbierający drobne kości. W tradycyjnych i konserwatywnych rodzinach mongolskich to mężczyzna jest głową domu i rodu. To po nim dzieci dziedziczą nazwisko, które tak naprawdę jest jego imieniem – ojciec Batsajchan Khud, zaś jego syn to Sukchbat Batsajchan. Ojciec jest nauczycielem i wzorem do naśladowania dla dzieci. W przywołanej scenie z kośćmi, prawdopodobnie nietoperza, ojciec chwali syna za chęć pochowania szczątków zwierzęcia i uspokojenie jego duszy, ucząc go tym samym szacunku do każdej istoty żywej. Jest to zachowanie bardzo powszechne wśród mongolskich koczowników, którzy są w swoim światopoglądzie wierni zasadom pierwotnej religii – szamanizmowi. Widać to między innymi w scenie wieczornej, kiedy ojciec tarza się po ziemi w przeddzień wyścigu, wykonując rytuał pojednania się z bóstwami opiekuńczymi rodzimej doliny i prosząc o opiekę nad synem i koniem. Z pewnością to dzięki szamanizmowi oraz doktrynie upowszechnionego w XVII wieku buddyzmu tybetańskiego Mongołom udaje się zrozumieć surowość natury. Ojciec stara się przekazać synowi całą swoją wiedzę i nauczyć go wszystkiego, czego on nauczył się od swojego ojca.

 

Kadr z filmu „Zud". Materiały dzięki uprzejmości dystrybutora Docs Against Gravity.
Kadr z filmu „Zud”. Materiały dzięki uprzejmości dystrybutora Docs Against Gravity.

 

Mongolskie dzieci są bardzo posłuszne swoim rodzicom. Ich zachowanie wymuszone jest poniekąd trudami stepowego życia, ale i surowością rodziców, a wszystko po to, aby nauczyć potomnych umiejętności radzenia sobie i przetrwania. To wychowanie nie jest jednak pozbawione możliwości wyrażania emocji. Jednak sposób ich wyrażania jest odmienny od europejskiego. Charakteryzuje go właśnie wewnętrzna refleksja, a jedyną ekspresją zewnętrzną może być łza lub grymas na twarzy. Z pewnością pomaga to w kontakcie ze śmiercią, z którą ludzie stepu stykają się na co dzień. Dzięki naukom przekazywanym z pokolenia na pokolenie znają porządek natury i wiedzą, że życie przemija, ale też się odradza. Dusza Mongoła wydaje się nieskomplikowaną i bardzo wrażliwą na piękno, ale i na krzywdę słabszych. Ten drugi rodzaj wrażliwości widać doskonale w scenie, w której podczas lodowatej wichury ojciec zbiera najmniejsze sztuki owiec i kóz, aby nie przemarzły, okrywa też konia kocem przyniesionym z jurty, aby ten nie zmarzł. Z tego zachowania płynie kolejna nauka dla młodego Suchbata – obowiązek dbania i opieki nad słabszymi. Młody bohater ma to już głęboko wpojone, co widać w chęci wygrania wyścigu podczas lokalnego Święta Naadam [5], aby dzięki nagrodzie pieniężnej pomóc rodzicom w trudnej sytuacji finansowej.

Stadom poświęca się całą uwagę, bo to one gwarantują dostatni byt pasterskiej rodzinie. Utratę całej populacji hodowanych zwierząt postrzega się jako karę od losu i zgodnie z mongolską obyczajowością nie należy pozostawać w miejscu, w którym doszło do tragedii, a wręcz wskazana jest szybka zmiana miejsca, aby zły los odwrócić. | Jan Rogala

Koń, jeździec i trener

Koń to jedno z pięciu podstawowych zwierząt hodowanych przez mongolskich pasterzy. W hierarchii stoi najwyżej. Jest nie tylko zwierzęciem pociągowym, transportowym, ale też i dumą każdego koczownika. Z jego siodła przodkowie dzisiejszych Mongołów zawojowali połowę XIII-wiecznego świata, tworząc Imperium Mongolskie. Symbol skrzydlatego konia znajduje się dziś w godle państwowym. Wyścigi stanowią jedną z ulubionych rozrywek i dyscyplin sportowych ludzi ze stepu. Wchodzą one w skład tzw. trzech męskich sportów rozgrywanych podczas dorocznych Festiwali Naadam. Co ciekawe, zwycięzcą jest koń i jego trener, a nie jeździec, którym jest kilkuletnie dziecko. Zwycięski koń jest otaczany wręcz czcią, a jego podobizna widnieje na kalendarzach, plakatach, a nawet figurkach czy pomnikach. Posiadanie zwinnego i wytrzymałego konia to gwarancja niezależności i wolności, czyli tego, czego Mongoł potrzebuje do życia. Natomiast posiadanie utytułowanego konia to prestiż i szacunek na wiele pokoleń. Dlatego tak ważny jest wybór właściwego wierzchowca, który przyniesie chwałę swojemu trenerowi. W tradycji mongolskiej istnieje nauka oceny walorów wyścigowych konia po pięciu elementach jego zewnętrznego wyglądu. Jest to bardzo cenna wiedza, która w połączeniu z wiedzą weterynaryjną pozwala na stawianie bardzo trafnych diagnoz. W filmie widzimy sceny odłowienia konia ze stada i jego oswojenie z trenerem i jeźdźcem. Są to symboliczne sceny podporządkowywania się i akceptowania losu. Żyjący do tej pory półdziko koń zaczyna nowy etap swojego życia – przygotowanie do wyścigu. Wszystko dzieje się powoli, acz stanowczo. Nawiązywana jest bardzo istotna relacja i więź między koniem, jeźdźcem i trenerem, bo od ich współpracy zależy sukces. Bardzo wymowna jest scena z oswobodzeniem z pęt konia, który ma brać udział w wyścigach. To początek drogi do sukcesu, ale i próby dla zwierzęcia, jeźdźca i trenera. Każdy z nich oczekuje indywidualnego sukcesu, który złoży się na ostateczne zwycięstwo. Wyścigi konne w Mongolii to nie tylko świąteczna tradycja, ale również emocje i – współcześnie – dochodowy interes. W ostatnich latach również i w tej dziedzinie pojawił się „postęp”. Widzimy go w scenie, w której weterynarz po zbadaniu wierzchowca proponuje zastrzyki wzmacniające jego wytrzymałość. Właściciel staje przed wyborem, czy iść z duchem czasów i oszukać los, czy raczej mu zawierzyć. Na co zdecyduje się Batsaichan i jakie będą tego skutki? Czy górę w podjęciu decyzji weźmie mongolska tradycja i wychowanie, które gardzą kłamstwem i oszustwem, czy chęć zdobycia nagrody?

Film „Zud” przypomina nam o uniwersalnej prawdzie, że życie jest ulotne i przemija, a los jest często przewrotny i musimy się nauczyć jego akceptacji. Pokazuje nam współczesną Mongolię i jej mieszkańców w codziennych zmaganiach z trudami stepowego życia, którzy żyją wierni tradycjom w związku naturą.

Film:

„Zud”, reż. Marta Minorowicz, Niemcy, Polska 2016

 

 

Przypisy:

[1] Mongolscy pasterze wyróżniają w sumie aż siedem rodzajów dzudu – czarny, biały, zamieciowy, mroźny, połączony, kopytny i żelazny. Najpowszechniej jednak występują przywołane w tekście dwie odmiany; biała i czarna.
[2] Jeszcze w pierwszej połowie XX wieku Mongołowie posługiwali się szeroko rozpowszechnionym na Dalekim Wschodzie lunarnym kalendarzem zwierzęcym, który notuje dwanaście lat symbolizowanych przez różne zwierzęta – szczura, byka, tygrysa, zająca, smoka, węża, konia, owcę, małpę, koguta, psa i świnię. Pięć kolejnych 12-letnich cykli składa się na mongolski wiek (dżaran), czyli 60 lat. Obecnie mamy XVII rok ognistego koguta. Mimo wprowadzenia i obowiązywania w Mongolii kalendarza juliańskiego nadal powszechne jest odwoływanie się do starej tradycji datowania.
[3] W 2000 roku nawet ONZ ogłosił akcję niesienia pomocy humanitarnej dotkniętej klęską dzudu Mongolii.
[4] Koza, skubiąc trawę, uszkadza dolną część pędu, co powoduje brak możliwości odrośnięcia. Tym samym powoduje to wyjałowienie i pustynnienie stepów. Zgodnie z zależnościami w przyrodzie ten stan pociąga za sobą kolejne – brak pastwisk dla zwierząt. Można powiedzieć zatem, że brak zrównoważonej gospodarki hodowlanej przyczynia się do zwiększenia skutków klęsk żywiołowych.
[5] Święto Naadam to doroczny letni festiwal trzech męskich sportów – wyścigów konnych, zapasów mongolskich i zawodów łuczniczych – którego tradycje sięgają początków XIII-wiecznego państwa mongolskiego. Pierwotnie konkurencje te miały charakter militarny – przegląd wojsk przed i po bitwach, ale z czasem stały się rozrywką, w której swoją sprawnością mogą popisać się najlepsi. Współcześnie w każdej części Mongolii organizowane są lokalne naadamy. Jednak najważniejszym pozostaje ten w Ułan Batorze, który odbywa się w dniach 11-13 (11-15) lipca. Zwycięstwo oczywiście wiąże się z nagrodą materialną, ale ważniejszym od niej jest prestiż i szacunek, który zdobywa triumfujący zawodnik.